Ponad 180 mld dolarów zainwestują Chińczycy w budowę i modernizację własnych lotnisk. Ale i potężne środki chcą przeznaczyć na przejmowanie portów lotniczych w Europie.
Oprócz lotnisk kupują także firmy kateringowe, obsługi naziemnej, sieci sklepów wolnocłowych. Polska chciałaby, żeby Chińczycy zbudowali i przynajmniej częściowo sfinansowali budowę Centralnego Portu Lotniczego. W nowej strategii inwestycyjnej Chin może się to udać.
Nikt, kto był w Chinach, nie ma wątpliwości, że potrafią i wybudować lotniska, i nimi zarządzać. Ale teraz po wielkich otwarciach portów w Pekinie i Szanghaju jest oczywiste, że wygrana w projekcie na zbudowanie „miasta-lotniska" w Manchesterze nie była przypadkiem.
Chińczyków odważyli się wpuścić na lotnisko w Tuluzie ostrożni Francuzi, którzy zezwolili na inwestowanie dwóm chińskim firmom. Chińscy inwestorzy chcą wziąć udział w prywatyzacji lotnisk w stolicy Bułgarii Sofii i w Płowdiwie, drugim co do wielkości bułgarskim mieście. Ich wysłannicy pojawili się również w Belgradzie po tym, jak rząd ogłosił sprzedaż bądź oddanie w zarządzanie tamtejszego lotniska.
Przymierzali się również do innych, niewielkich portów, między innymi na greckich wyspach, ale dla rządu w Atenach było nie do przyjęcia, aby oddać im w zarządzanie kluczową infrastrukturę – i porty (ostatecznie wygrało COSCO), i lotnisko. Ostatecznie więc transport powietrzny przejął niemiecki Fraport. Nie mieli również szczęścia w Hiszpanii, gdzie ich oferta została początkowo przyjęta, a potem szybko odrzucona. Ale już chińskiej HNA Group udało się w Hahn pod Frankfurtem, skąd operują linie niskokosztowe. Do HNA należą linie Hainan Airlines, wyjątkowo szybko rozwijające swoją siatkę połączeń międzynarodowych.