Polak doskonale wykorzystał okazję. Od początku wyścigu wiadomo było, że nie musi walczyć o wysoką pozycję w klasyfikacji generalnej, a po tygodniu okazało się, że w grupie Tinkoff – po wycofaniu się Alberto Contadora – nie ma lidera z szansą na zwycięstwo lub miejsce na podium. Wtedy Majka dostał zielone światło na swobodną jazdę w górach. Uczestniczył w najważniejszych ucieczkach na kolejnych górskich etapach i zdobywał przed innymi szczyt za szczytem. Zebrał 209 punktów i bezdyskusyjnie – już po raz drugi w karierze – wygrał cenioną klasyfikację górską Wielkiej Pętli.
Majka ma kolejny dobry sezon. Odkąd wszedł do kolarskiej czołówki w 2013 roku, czterokrotnie zajął miejsce w pierwszej dziesiątce wielkich tourów, był trzeci w ubiegłym roku w Vuelcie, w tym roku piąty w Giro. Wygrał też trzy etapy w Tour de France.
We Francji ani razu nie jechał po wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, ale dzięki temu mógł pokazać, jak dobrze potrafi radzić sobie w górach. Francuskie media zaznaczają, że może nie jest najlepszym góralem, bo gdyby Christopher Froome czy Nairo Quintana na poważnie traktowali tę klasyfikację, to Majka nie włożyłby koszulki w białe grochy, ale z drugiej strony Polak pokazał ogromny potencjał i jeśli zostanie liderem grupy na Tour de France, to będzie się liczył w boju o czołowe miejsca.
W tej chwili nie ma w światowym peletonie zawodnika, który byłby w stanie zagrozić Froomowi w Tour de France. Brytyjczyk wygrał w tym roku swobodnie, niemal niezagrożony. Nad drugim Francuzem Romainem Bardetem wypracował ponad cztery minuty przewagi. Wygraną zawdzięcza nie tylko sobie, ale i kolegom z grupy Sky. Kontrolowali wyścig, nieraz narzucali takie tempo, że rywalom odechciewało się kontrataków. Dyrektor wyścigu Christian Prudhomme chce zmniejszyć z dziewięciu do ośmiu liczbę kolarzy w zespołach, by w przyszłości ograniczyć jedynowładztwo w peletonie Tour de France.
Dla organizatorów, kibiców i dziennikarzy największą wadą Froome'a jest kompletny brak charyzmy. Grzeczny, spokojny Brytyjczyk nikogo nie drażni, tak jak w przeszłości Lance Armstrong, nawet gdy pojawiają się wobec niego podejrzenia o niedozwolone wspomaganie. To być może nieciekawy materiał na kolarskiego bohatera, ale – czy ktoś tego chce czy nie – wielki sportowiec.