Dzisiaj w kampaniach reklamowych czy ogółem w komunikacji z klientelami i dostawcami firmy niemal na wyścigi wykorzystują różnego rodzaju nawiązania patriotyczne. Nie ma się co oszukiwać, że stało się to samo z siebie. Zanim odkryto potencjał promowania takiego nastawienia do partnerów społecznych, przez media przetoczyła się fala skandali z ukrywaniem dochodów w rajach podatkowych, kreatywną księgowością czy cenami transferowymi.
Takie zachowania były coraz ostrzej piętnowane, państwa i Unia zaczęły wdrażać rozwiązania skuteczniej ścigające firmy chcące unikać płacenia podatków. W kilka lat nastawienie przedsiębiorstw się zmieniło – dziś wręcz modne staje się rozsądny patriotyzm gospodarczy.
W Polsce to ciągle nowy trend, lata PRL wzmogły w konsumentach przeświadczenie, że dobry produkt może pochodzić wyłącznie z importu. Początek lat 90. i przemian ustrojowo-gospodarczych oznaczał istną eksplozję takiego nastawienia, a produkty z najróżniejszych sektorów płynęły do nas szeroką falą. Nawet polska żywność, która dzisiaj jest symbolem dumy narodowej, wówczas była wypierana ze sklepów przez przetworzone i napakowane konserwantami produkty z wieloletnimi terminami przydatności do spożycia.
Trend stopniowego odwrotu od produktów z importu i nastawienia, że zagraniczne jest zawsze lepsze od krajowych odpowiedników, widać od lat, ale niedawno można zaobserwować jego wyraźne nasilenie. W przypadku banków dopiero w latach globalnego kryzysu finansowego z lat 2008–2009 zaczęto mówić o pochodzeniu kapitału, ponieważ miało to proste przełożenie na ryzyko rozlania się kryzysu także na Polskę. Rząd się bał, że zagraniczne banki wstrzymają akcję kredytową swoich oddziałów, np. w Polsce, aby nie tracić kapitału. Jednak z naszej perspektywy oznaczałoby to katastrofę dla biznesu, odciętego od źródła finansowania działalności. Zaczęto mówić o potrzebie repolonizacji tego sektora, a stopniowo poza bankami dyskusja objęła też inne dziedziny gospodarki. Takie nastawienie do biznesu zaczęło być modne, choć w innych krajach nie jest to nic nowego. W USA czy Niemczech można na każdym kroku napotkać silną promocję rodzimych produktów – od żywności przez gastronomię po sprzęt.
Wiele twarzy patriotyzmu
W Polsce została do wykonania wciąż duża praca, a przyspieszeniu zmian służyć ma też Indeks Patriotyzmu Polskiego Biznesu publikowany przez „Rz". W naszym zestawieniu uwzględniliśmy ponad 300 firm, które w sumie miały w 2016 r. niemal 638,1 mld zł przychodów. W ich wykonaniu patriotyzm ma wiele twarzy, ponieważ firma na wiele sposobów może dzielić się swoimi osiągnięciami w kraju, w którym prowadzi działalność. Firmy z zestawienia w sumie 137,2 mld zł wygenerowały w formie przychodów z eksportu. Obecni w Indeksie Patriotyzmu dzielą się też wypracowanym zyskiem – w 2016 r. wpłaciły do budżetu 7,6 mld zł podatków.