Podczas ceremonii podpisywania rozporządzenia do zdjęcia z prezydentem Stanów Zjednoczonych pozowali przedstawiciele amerykańskich firm z branży stalowej. To właśnie ich spółki mogą najwięcej skorzystać, jeśli Departament Handlu po przeprowadzeniu dochodzenia uzna, że trzeba ograniczyć napływ zagranicznej stali na rynek amerykański, np. za pomocą wyższych ceł.

Prezydent Trump powiedział, że podpisując rozporządzenie bierze w obronę amerykańskich robotników, a także dba o bezpieczeństwo kraju, zwłaszcza w kontekście planowanej rozbudowy floty wojennej. – Stal jest surowcem krytycznym dla naszej gospodarki i naszych sił zbrojnych. Nie jest to obszar, w którym możemy sobie pozwolić na zależność od obcych krajów – mówił.

Sekretarz handlu Wilbur Ross (wcześniej biznesmen bardzo aktywny w branży hutniczej) wyjaśnił, że wzrost importu stali o 19,6 proc. w pierwszym kwartale wywarł negatywny wpływ na krajowy przemysł. Stany Zjednoczone nałożyły w ostatnich miesiącach 150 kar antydumpingowych, ale to nie wystarczyło.

Podwyżka ceł na stal, jeśli do niej dojdzie, uderzy głównie w chińskich producentów. Wytwarzają oni około połowy stali produkowanej na całym świecie, a ich nadprodukcja wielokrotnie przyczyniała się do dużych spadków cen surowca na światowych rynkach.

Problem handlu stalą jest jedną z głównych spraw spornych w relacjach gospodarczych między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Wprowadzenie karnych ceł może poważnie utrudnić zapowiadane nowe negocjacje handlowe. Podpisanie przez Trumpa rozporządzenia dotyczącego stali w wyraźny sposób kontrastuje z jego ostatnią, łagodną retoryką wobec Chin. Prezydent USA wycofał się m.in. z oskarżania ChRL o protekcjonizm walutowy.