Rzeczpospolita: 13 grudnia przypada rocznica wybuchu stanu wojennego. O tamtych wydarzeniach warto jeszcze przypominać?
Maciej Wojtyński: Jest to niezbędne. Stan wojenny to jeden z nielicznych przypadków, gdy Polak strzelał do Polaka, i wydawało się, że wojna domowa jest o krok. Historia jest dobrą nauczycielką życia, tylko ma bardzo niemądrych uczniów. Miejmy nadzieję, że nas czegoś jednak nauczy.
Czy dla ludzi urodzonych w latach 80. lub później rocznica 13 grudnia ma jakieś znaczenie?
Mam nadzieję, że wiedzą, co się wtedy wydarzyło. Pamięć o stanie wojennym powinna działać jak przestroga. Oby nigdy więcej. Byłoby co prawda dobrze, gdybyśmy częściej wspominali swoje sukcesy – nie tylko militarne, ale też kulturowe, gospodarcze – niż to, co było złe. Niemniej jednak o stanie wojennym trzeba przypominać, a zarazem wskazywać palcem tych, którzy za to, co się stało, są odpowiedzialni. Nie byli, tylko są – przecież wciąż żyją.
Nie jest pan zwolennikiem tzw. grubej kreski?