Wśród sceptyków niewierzących w „teorię jednego zabójcy" jest również prezydent Donald Trump. W ubiegłym roku sugerował on, że w zamordowanie JFK zamieszany był ojciec senatora Teda Cruza (jednego z rywali Trumpa w kampanii prezydenckiej) oraz przyjaciel Trumpa Roger Stone jr. (autor książki, w której oskarża Lyndona Johnsona o strzelaninę, dzięki której został prezydentem).
Z Moskwą w tle
Jedna z najczęściej przytaczanych teorii wskazuje jednak na... Rosjan. Zyskała popularność na podstawie przecieków z CIA i FBI o tym, że Lee Harvey Oswald odwiedził sowiecką ambasadę w Mexico City we wrześniu 1963 r., zaledwie dwa miesiące przed zamordowaniem John F. Kennedy'ego. W ujawnionych w czwartek aktach są zapiski dotyczące tej wizyty, ale niewiele wyjaśniają. Oswald zjawił się tam z podaniem o kubańską wizę i spędził zaledwie 20 minut na rozmowie z agentem KGB.
Innym śladem, który prowadził do Związku Sowieckiego, było to, że Oswald był dobrze znany Rosjanom. Udzielili mu schronienia, gdy uciekł z USA, i dali utrzymanie w listopadzie 1959 r. Nie udało im się jednak przerobić go na antyamerykańskiego szpiega. W raporcie Rosjanie napisali, że jest zupełnie „niegodnym zaufania" oraz „niezrównoważonym neurotycznym maniakiem, nielojalnym w stosunku do swojego kraju i wszystkiego innego".
Sowieci natomiast – jak czytamy w ujawnionych dokumentach – utrzymywali, że Kennedy został zabity w wyniku „dobrze zorganizowanego spisku ultraprawicy amerykańskiej". Jak wynika z notatek wywiadu, analitycy w Moskwie wierzyli, że było to częścią próby zorganizowania przewrotu mającego na celu zwiększenie napięcia między Związkiem Radzieckim a komunistyczną Kubą.
Paranoja spisków
Ujawniane od czwartku wieczorem akta dotyczące okresu po zabójstwie 35. prezydenta USA zawierają tajne notatki FBI, ręczne zapiski wysoko postawionych przedstawicieli Białego Domu, raporty CIA. Jak zauważa „Los Angeles Times", jawi się z nich „obraz paranoicznego podziemia amerykańskiego lat 60., w którym szpiedzy knują spiski, by zmienić bieg historii". Dokumenty rzucają światło na tajne operacje prowadzone przez wywiad amerykański w czasach, gdy Ameryka podejrzliwie patrzyła na swoich przeciwników z zimnej wojny, walczyła z sowieckimi wpływamy na całym świecie i angażowała się w zakończone fiaskiem próby obalenia komunistycznego reżimu na Kubie.
Z akt wyłania się chaos, jaki zapanował w dniach po zabójstwie prezydenta. W jednej z notatek dyrektor FBI J. Edgar Hoover wyraża niepokój, że śmierć Oswalda, zaledwie dwa dni po zabójstwie, przyczyni się do jeszcze większej nieufności wśród Amerykanów. „Musimy opublikować coś, co przekona naród, że Oswald jest prawdziwym zabójcą" – napisał Hoover, który bał się, że sytuacja pogorszy się, gdy ludzie się dowiedzą o podróży Oswalda do kubańskiej ambasady w Mexico City oraz liście wysłanym przez Oswalda do sowieckiej ambasady w Waszyngtonie.