Władca, który przetrwał burzę ognia i stali

Chociaż Japonia poniosła klęskę w II wojnie światowej, cesarz Hirohito zachował tron i miłość swojego narodu. Ciągle był też z honorami przyjmowany przez przywódców państw z całego świata. W dużej mierze to zasługa generała Douglasa MacArthura.

Aktualizacja: 29.10.2017 09:59 Publikacja: 29.10.2017 00:01

Gen. Douglas MacArthur i cesarz Hirohito podczas historycznego spotkania 27 września 1945 r.

Gen. Douglas MacArthur i cesarz Hirohito podczas historycznego spotkania 27 września 1945 r.

Foto: Wikipedia

Rzadko kiedy spotyka się dwóch bogów. Ludzkość nie słyszała o takim zdarzeniu od czasów wojny trojańskiej. A jednak do czegoś takiego doszło w racjonalistycznym wieku elektryczności i atomu. Hirohito, imperator Showa, 124. cesarz z dynastii wywodzącej swe korzenie od bogini Słońca Amaterasu, traktowany przez naród jako inkarnacja bóstwa, spotkał się z gen. Douglasem MacArthurem, szefem amerykańskiej administracji okupacyjnej, de facto ostatnim szogunem Japonii, uznawanym później przez swoich fanów za ostatniego boga wojny. Do spotkania doszło 27 września 1945 r.

Ponieważ zorganizowanie wizyty gen. MacArthura w tokijskim Pałacu Cesarskim wiązałoby się z niezliczoną liczbą trudności protokolarnych, to cesarz odwiedził amerykańskiego szoguna. W limuzynie ze złotą chryzantemą na masce przejechał przez mostek nad pałacową fosą i udał się do położonego naprzeciwko gmachu towarzystwa ubezpieczeniowego Dai-Ichi, gdzie mieściła się kwatera główna amerykańskiej administracji. Już to stanowiło wydarzenie bez precedensu, a później było tylko ciekawiej. Jak napisał Shin Okamoto: „MacArthur przywitał cesarza u wejścia do pokoju przyjęć, potrząsając jego dłońmi i mówiąc: »Bardzo, bardzo serdecznie witam pana!«. Cesarz kłaniał się niżej i niżej, aż MacArthur zauważył, że potrząsa dłońmi cesarza nad jego głową. Tylko cesarz, MacArthur i tłumacz Okamura weszli do pokoju przyjęć". Rozmawiali około 20 minut, a nikt nie spisywał na bieżąco ich słów, choć ta rozmowa miała kluczowe znaczenie dla historii Japonii oraz amerykańskiej polityki w Azji.

Ze spotkania poszło w świat słynne zdjęcie zrobione przez wojskowego fotografa por. Gaetano Faillace'a. Widać na nim, jak ubrany we frak i czujący się lekko niepewnie Hirohito stoi obok górującego nad nim wzrostem, nonszalanckiego MacArthura, który trzyma ręce za plecami i ma rozchełstany kołnierzyk. Magazyn „Life" narzekał: „MacArthur nie postarał się nawet, by na tę okazję założyć krawat". Zdjęcie było w ówczesnych realiach szokujące. Wcześniej nawet portrety cesarza w japońskich urzędach były lekko zasłonięte woalkami, a interesanci unikali patrzenia na „bóstwo". Okupacyjna cenzura bała się przepuścić to zdjęcie do gazet i dopiero po interwencji MacArthura przestała blokować publikację. Ostatni bóg wojny pokazał w ten sposób, że jest równy cesarzowi i stworzył nową Japonię.

Delegacja Japonii przybywa na pokład pancernika USS „Missouri”, by podpisać akt kapitulacji (2 wrześ

Delegacja Japonii przybywa na pokład pancernika USS „Missouri”, by podpisać akt kapitulacji (2 września 1945 r.).

AFP

Misja generała Fellersa

To, co zrobił MacArthur, było bardzo ryzykowne. Wojna ledwo co się skończyła, 70 proc. Amerykanów domagało się osądzenia cesarza (i w domyśle skazania go na śmierć), planiści z Waszyngtonu mieli swoje plany przebudowy całego świata, a jakiś generał o wielkim ego urządził sobie szczyt z człowiekiem, którego aliancka propaganda przedstawiała jako diabła wcielonego. Co więcej, po spotkaniu z MacArthurem zorganizowano dla Hirohito minikonferencję prasową (z dwoma amerykańskimi dziennikarzami, którzy mogli zadać pytania zatwierdzone wcześniej przez administrację), na której cesarz bronił się przed zarzutami o rozpętanie wojny. Służby prasowe szoguna rozpoczęły kampanię ocieplania wizerunku imperatora.

MacArthur zlecił swojemu bliskiemu współpracownikowi gen. Bonnerowi Fellersowi przeprowadzenie śledztwa w sprawie odpowiedzialności Hirohito za wojnę. Fellers był oficerem przyjaźnie nastawionym do Japończyków i wybitnym znawcą tamtejszego społeczeństwa. W latach 30. napisał pracę „Psychologia żołnierza japońskiego", w której trafnie przewidywał, że w razie wojny cesarscy żołnierze mogą dokonywać ataków samobójczych. Ze zleconego przez MacArthura zadania wywiązał się znakomicie. Przeprowadził wywiady z wieloma przedstawicielami wojennych władz japońskich i na tej podstawie przygotował raport mówiący, że odpowiedzialność cesarza za przystąpienie Japonii do wojny jest niemożliwa do ustalenia, ale skoro cesarz zdecydował o przerwaniu wojny, należy go oszczędzić. I tak też zrobiono. Generałowie Fellers i MacArthur uratowali życie japońskiemu monarsze i uchronili wielu członków jego rodziny od odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Zapobiegli w ten sposób pogrążeniu się kraju w chaosie, a miejscowemu establishmentowi pozwolili włączyć się w grę o nowy porządek świata.

Łaskawość okupacyjnej administracji wobec pokonanego narodu i jego klasy rządzącej szła bardzo daleko. Przygotowano szokującą ekspertyzę mówiącą, że dwór cesarski i Japonia są bankrutami, więc żadnych odszkodowań wojennych nie będzie. Audyt majątku panującej dynastii zadziwił wszystkich, pokazując, że cesarz posiada majątek wart tylko kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Miliardy dolarów, które trafiły do Japonii w ramach operacji Złota Lilia, czyli grabieży przez tajne służby złota oraz innych kosztowności w okupowanych krajach, rozpłynęły się w powietrzu. Kierujący operacją cesarski brat książę Chichibu uniknął odpowiedzialności karnej.

Na tę łaskawość zanosiło się od już od rozejmu z 15 sierpnia 1945 r. MacArthur, ówcześnie naczelny dowódca amerykańskiej armii w rejonie Pacyfiku, stanowczo zakazał alianckim wojskom wkraczać na terytorium Japonii oraz tereny okupowane przez Japończyków (poza Chinami). Zakaz obowiązywał do momentu kapitulacji Japonii, którą podpisano 2 września 1945 r. na pokładzie pancernika USS „Missouri" w Zatoce Tokijskiej. Protestował przeciwko temu lord Louis Mountbatten, naczelny dowódca sił alianckich w Azji Południowo-Wschodniej. Zależało mu na szybkim wyzwoleniu Singapuru i Malajów, co byłoby symbolem powrotu potęgi imperium brytyjskiego i upokorzenia Azjatów. MacArthur mu na to nie pozwolił, a Japończycy podarowane dwa tygodnie wykorzystali na niszczenie dokumentów, zacieranie śladów tajnych programów i zbrodni oraz likwidację niewygodnych świadków. MacArthur już od dawna musiał mieć plan łagodnego potraktowania Japonii i jej przemiany w amerykańskiego sojusznika, którego odrodzony popyt przemysłowy oraz strumień inwestycji będzie zwiększał dobrobyt wyzwalających się z europejskiego kolonializmu państw Azji. By ten plan się udał, potrzebował współpracy japońskiego establishmentu, a także cesarza jako żywego symbolu narodowej tradycji i jedności.

Odwieczna dynastia

Cesarz miał w japońskiej tradycji zawsze status szczególny. Według legendarnych przekazów dynastia trwała od czasów imperatora Jimmu, potomka bogini Amaterasu, który władał od 660 r. przed Chrystusem. Boskie pochodzenie i rytualna rola sprawiły, że cesarzy uznawano za istoty boskie. Byli oni „akitsumikami" – wcieleniami boga w człowieku, co można porównać do inkarnacji buddyjskiego bodhisattwy w dalajlamie. W szintoizmie, tradycyjnej religii Japonii, bogów są jednak miliony. Boski status nigdy nie oznaczał ślepego posłuszeństwa, a w samurajskiej tradycji istniało przyzwolenie na usprawiedliwiony bunt nawet przeciw cesarzowi, jeśli wyższe wartości były zagrożone. Już od końcówki pierwszego tysiąclecia naszej ery cesarze byli marginalizowani politycznie. Najpierw na rzecz dworskich urzędników, później przez szogunów – wojskowych zarządców kraju. Bywało, że władcę zmuszano do abdykacji i spędzenia reszty życia w klasztorze. Czasem imperatorzy figuranci ginęli przedwcześnie. Zdarzyło się również, że równocześnie rządziło dwóch cesarzy, popieranych przez różne feudalne koalicje.

Wszystko to zmienił cesarz Meiji, dziadek Hirohito. W 1868 r. wybuchła rewolucja przeciwko rządzącym od ponad 250 lat szogunom z rodu Tokugawa. „Śmierć szogunowi! Chwała cesarzowi!" – skandowali patriotycznie nastawieni samurajowie. Szogunat został obalony, zwolennicy Tokugawów pokonani w kilkuletniej wojnie domowej, a Japonia pod wodzą cesarza weszła na drogę modernizacji. Według nowej konstytucji najwyższa władza należała do cesarza, ale obok niego funkcjonowały rząd, parlament, nowoczesny aparat urzędniczy, rosnące w siłę wojsko i bogacący się biznes. Narodowa strategia, tak jak w każdym nowoczesnym państwie, była wypadkową działań różnych sił. Modernizacji towarzyszyły próby budowy nowej tożsamości oparte na wzorcach z dalekiej przeszłości i stworzenia nowych mitów mających zintegrować naród. By skłonić niższe warstwy do służby wojskowej, rządowa propaganda, system edukacji i podporządkowani państwu kapłani szinto propagowali wśród ludu oddanie cesarzowi. Modne wówczas idee społeczeństwa działającego jak maszyna i wyższości rasowej jednych ludów nad innymi zyskiwały naśladowców. Powoli kiełkował fanatyzm, który przyniesie owoce podczas II wojny światowej, ale w pierwszych dekadach modernizacji Japonia nadal starała się naśladować „dżentelmeński", cywilizowany Zachód. O tych wszystkich czynnikach trzeba pamiętać, oceniając dziejową rolę Hirohito.

Zrywa się wiatr

Przyszły cesarz Hirohito urodził się 29 kwietnia 1901 r. w Tokio. Jego ojcem był książę korony Yoshihito (panujący jako imperator Taisho w latach 1912–1926), a matką księżniczka Sadako. Na zdjęciu z 1902 r. mały następca tronu radośnie trzyma w rączce chorągiewkę ze wschodzącym imperialnym słońcem. Wykształcenie zdobył oczywiście w dworskich szkołach dla elity, a w jego wychowaniu duży nacisk położono na przygotowanie wojskowe: już w wieku 11 lat otrzymał honorowe stopnie podporucznika armii oraz chorążego marynarki wojennej, a w 1925 r. został pułkownikiem armii oraz kapitanem marynarki. Przyszły monarcha najbardziej jednak lubił oddawać się naukom ścisłym – miał później na koncie kilka cenionych prac z zakresu biologii morskiej. Odbył też podróż po Europie Zachodniej, a w Paryżu wymknął się ochronie, by przejechać się metrem. Sojuszniczej Polski nie odwiedził, ale w 1922 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.

Jesienią 1921 r. Hirohito został regentem. Jego chory psychicznie ojciec nie był już w stanie rządzić. Japonią kierowały wówczas liberalne gabinety, gospodarka wzbogaciła się na wojnie światowej, zamorskie posiadłości powiększono o część dawnego niemieckiego imperium kolonialnego i wyglądało na to, że kraj będzie zmierzał w stronę monarchii parlamentarnej w stylu brytyjskim. Czasy były jednak niespokojne, a rządzący mierzyli się z wieloma wyzwaniami: upokarzającym traktatem waszyngtońskim, który ograniczał zbrojenia morskie Japonii (i zwiększał niezadowolenie nacjonalistów), pełzającym kryzysem w rolnictwie (to ze wsi pochodzili rekruci, którzy łatwo dawali się radykalizować swoim oficerom), wielkim trzęsieniem ziemi, które zburzyło dużą część Tokio, a także rosnącym politycznym ekstremizmem. Większość tych problemów pogłębiła się jeszcze po śmierci imperatora Taisho i wstąpieniu Hirohito na tron 25 grudnia 1926 r. Jako motto swoich rządów przyjął słowo „Showa", co oznacza „oświecony pokój". Tak została nazwana epoka trwająca aż do jego śmierci. Ironicznie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w jej trakcie przetoczyła się przez Japonię i świat największa wojenna zawierucha w dziejach.

Początek jego panowania to stopniowy rozpad światowego i narodowego ładu. Gospodarka zmagała się z wielkim kryzysem, a w armii oraz bezpiece działały tajne stowarzyszenia, które spiskowały w celu obalenia parlamentaryzmu i mordowały stojących im na drodze polityków. Udział w tych spiskach miał również wuj cesarza, książę Naruhiko Higashikuni, odpowiedzialny za osiem fałszywych zamachów stanu, cztery śmiertelne zamachy polityczne, dwa religijne fałszerstwa oraz niezliczone groźby morderstw i szantaże w latach 1930–1936. Ta tajna wojna zagrażała życiu samego cesarza, którego w 1932 r. próbował zabić granatem koreański nacjonalista. W 1931 r. prowokacja wywiadu wojskowego, znana jako incydent mandżurski, stała się dla armii pretekstem do zajęcia Mandżurii. W następnych latach pod kontrolą Japończyków znalazły się kolejne chińskie ziemie, aż wreszcie latem 1937 r. rozpoczęła się regularna wojna z Republiką Chińską. Przy okazji w roku 1938 i 1939 doszło do dwóch konfliktów granicznych z Sowietami.

Jeszcze w lutym 1936 r. po nieudanym wojskowym zamachu stanu cesarz Hirohito deklarował, że stanie na czele wiernych mu oddziałów i zdusi bunt. Starał się przeciwstawić wojskowym klikom, ale wiatr historii wiał coraz silniej i Japonia krok po kroku stawała się państwem totalitarnym. Hirohito nie przeciwstawił się inwazji na Chiny. Co więcej, zaangażował się emocjonalnie w tę „wyprawę karną". Jego wuj, książę Yasuhiko Asaka, dowodził szturmem na Nankin i był później oskarżany o zorganizowanie tam rzezi kilkudziesięciu tysięcy jeńców wojennych. Sam cesarz – według badań Akiry Fujiwary – poparł propozycję armii, by chińskich jeńców przestać traktować zgodnie z prawem wojennym. Dokumenty odkryte przez Yoshiakiego Yoshimi oraz Seiya Matsuno wskazują zaś, że Hirohito osobiście zatwierdzał plany ataków gazowych w Chinach. Zależało mu na jak najszybszym zmiażdżeniu chińskiego oporu, gdyż obawiał się sowieckiego ataku na japońskie wojska wciągane do walki na wielkich przestrzeniach Chin. USA i Wielka Brytania krzyżowały jednak plany Japonii, zbrojąc Republikę Chińską.

Mimo początkowych obiekcji cesarza Japonia weszła w sojusz z Niemcami i Włochami. Negocjacje z aliantami prowadziły w ślepą uliczkę. Amerykanie handlowym embargiem chcieli wymusić na Japonii zmianę polityki, więc wojna z USA i Wielką Brytanią stała się dla wojskowych jedynym wyjściem z sytuacji. Cesarz miał jednak wiele zastrzeżeń. Podczas jednej z narad ostro zrugał szefa sztabu armii gen. Sugiyamę: „W trakcie chińskiego incydentu armia mówiła mi, że możemy szybko osiągnąć pokój po uderzeniu dokonanym siłami trzech dywizji. Ale do dzisiaj nie możecie pokonać Czang Kaj-szeka! A ty, Sugiyama, byłeś wówczas ministrem obrony". Sugiyama zaczął kluczyć: „Chiny to wielki kraj z wieloma drogami wejścia i wyjścia. Niespodziewanie natrafiliśmy na duże trudności". Wściekły władca odparł: „Powiedziałeś, że Chiny są duże. Ale czy Pacyfik nie jest większy niż Chiny? Czy nigdy nie zwracałem ci na to uwagi? Czy mnie okłamujesz, Sugiyama?".

Mimo tych przejawów ostrożności Hirohito był przekonany o konieczności rozpoczęcia wojny. Nie zgodził się tylko na to, by książę Higashikuni został wojennym premierem, akceptując w zamian kandydaturę gen. Hideki Tojo, byłego szefa wywiadu wojskowego. Człowieka, na którego zostanie później zrzucona cała wina za wojnę i popełnione w jej trakcie zbrodnie.

Choć cesarz zapewne nie był informowany o wszystkim, a wiele decyzji podejmowano bez jego wiedzy, to jego zainteresowanie prowadzeniem wojny było o wiele większe, niż potem oficjalnie twierdzono. Wielokrotnie ingerował w przebieg operacji wojskowych, głównie po to, by zapewnić większe siły i środki na kluczowych kierunkach. Podpisywał też dokumenty skazujące na śmierć schwytanych amerykańskich lotników. W 1944 r. podczas bitwy o Saipan wydał odezwę wzywającą japońskich cywilów, by wybrali samobójczą śmierć zamiast niewoli. Skutkowało to samobójstwami tysięcy mieszkańców wyspy. Część z nich rzucała się z klifów w morze, innym „pomagała" armia, np. masakrując granatami całe rodziny przywiązane do drzew.

Droga do opamiętania

Jesienią 1944 r. cesarz zdał sobie jednak sprawę, że wojna jest nie do wygrania. Starał się więc osiągnąć pokój, m.in. za pośrednictwem Związku Sowieckiego. Próby te były z góry skazane na porażkę, gdyż aliantów interesowała tylko bezwarunkowa kapitulacja Japonii. Wzywała do niej tzw. deklaracja poczdamska z lipca 1945 r. Nawet gdy japoński rząd zadeklarował chęć jej przyjęcia z zastrzeżeniem ochrony pozycji cesarza, alianckie rządy nie chciały o tym słyszeć. Kiedy na Hiroszimę i Nagasaki spadły bomby atomowe, a Związek Sowiecki zdradziecko zadał Japonii cios w plecy, gra była skończona. Cesarz i rząd przyjęli alianckie warunki – uznali, że lepiej zdać się na łaskę Amerykanów, a nawet egzekucję z ich ręki, niż ryzykować wyniszczenie narodu i sowiecką okupację. Nie wszyscy chcieli jednak kapitulować. Zwolennikiem dalszego prowadzenia wojny był m.in. gen. Hata, dowódca okręgu wojskowego w Hiroszimie, który na własne oczy widział zniszczenia po eksplozji nuklearnej.

Mimo silnej opozycji części armii 10 sierpnia 1945 r. rząd upoważnił cesarza do podjęcia decyzji o kapitulacji. Dwa dni później taka decyzja zapadła. Powstrzymać ją próbowała grupa oficerów kierowana przez majora Kenjiego Hatanakę. W nocy z 14 na 15 sierpnia wdarli się do Pałacu Cesarskiego i zabili gen. Takeshiego Mori, dowódcę 1. Dywizji Gwardii Imperialnej. Chcieli pojmać cesarza i zdobyć płytę z nagraniem jego przemówienia do narodu, które miało być nazajutrz wyemitowane w radiu. Spiskowcy nie zdobyli jednak poparcia wśród innych jednostek wojskowych, nie zdołali też znaleźć ani władcy, ani nagrania. Pucz upadł, a jego uczestnicy następnego dnia popełnili samobójstwo. 15 sierpnia naród po raz pierwszy usłyszał w radiu głos swojego cesarza. Władca używał archaicznej, samurajskiej japońszczyzny, ale przekaz był zrozumiały: wojna jest skończona.

Alianci zgodzili się na rozejm. Książę Naruhiko Higashikuni stanął na czele rządu mającego przekazać władzę amerykańskim okupantom. 30 sierpnia gen. MacArthur wylądował na lotnisku Atsugi, skąd ruszył do centrum Tokio. Wzdłuż całej drogi oddawali mu hołd stojący na baczność żołnierze cesarscy, trzymający w dłoniach karabiny ze lśniącymi, obnażonymi bagnetami.

Polityka MacArthura sprawiła, że w ciągu kilku lat Hirohito przemienił się w oczach Amerykanów i wielu innych narodów z pogardzanego i demonizowanego przywódcy państwa Osi w szanowanego i dobrodusznego monarchę, który gwarantował ład oraz pokój. Cesarz oficjalnie zrezygnował z boskiego tytułu, a zasady rządzące monarchią zostały zreformowane. Jego ingerencje w rządy zredukowano do protokolarnego, kurtuazyjnego minimum. Odbyło się to z korzyścią dla władcy. O ile dawniej naród go kochał, bo został do tego „wytresowany", o tyle po wojnie ta miłość przerodziła się w autentyczne uczucie. Cesarz był symbolem tego, że naród i jego tradycje przetrwały wojenną zawieruchę. Dawał też nadzieję na odrodzenie kraju. Motto jego panowania, czyli „oświecony pokój", wypełniało się po 1945 r. Rządy MacArthura przyniosły Japonii reformy gospodarcze i społeczne oraz szybkie odrodzenie przemysłu. Amerykańscy i japońscy specjaliści wspólnymi siłami odbudowywali gospodarkę, która zyskała silny impuls rozwojowy dzięki wojnie koreańskiej. Kraj wrócił na drogę demokracji, a przy tym zachował swoje dawne elity. Okupacja skończyła się w 1952 r. wraz z wejściem w życie traktatu pokojowego z San Francisco (Iwo Jimę zwrócono jednak Japonii dopiero w 1968 r., a Okinawę w 1972 r. – do tego czasu były one de facto prywatnymi wyspami amerykańskich sił zbrojnych).

Cesarz Hirohito kojarzył się więc Japończykom głównie z powojennym boomem gospodarczym i stabilnością. On sam przyjmowany był z pełnymi honorami przez przywódców państw z całego świata, m.in. w 1983 r. przez prezydenta USA Ronalda Reagana. Na co dzień z pasją oddawał się pracy biologa morskiego. Zmarł 7 stycznia 1989 r. Na tronie cesarskim zasiadł jego syn Akihito (urodzony w 1933 r., z zamiłowania ichtiolog) i rozpoczęła się era Heisei („pokój wszędzie"). W swoim ostatnim orędziu do narodu Akihito zasygnalizował, że stan zdrowia utrudnia mu dalsze sprawowanie obowiązków. Może więc za jakiś czas abdykuje, a wtedy na tron wstąpi jego 56-letni syn Naruhito, z wykształcenia historyk.

Rzadko kiedy spotyka się dwóch bogów. Ludzkość nie słyszała o takim zdarzeniu od czasów wojny trojańskiej. A jednak do czegoś takiego doszło w racjonalistycznym wieku elektryczności i atomu. Hirohito, imperator Showa, 124. cesarz z dynastii wywodzącej swe korzenie od bogini Słońca Amaterasu, traktowany przez naród jako inkarnacja bóstwa, spotkał się z gen. Douglasem MacArthurem, szefem amerykańskiej administracji okupacyjnej, de facto ostatnim szogunem Japonii, uznawanym później przez swoich fanów za ostatniego boga wojny. Do spotkania doszło 27 września 1945 r.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie