MacArthur zlecił swojemu bliskiemu współpracownikowi gen. Bonnerowi Fellersowi przeprowadzenie śledztwa w sprawie odpowiedzialności Hirohito za wojnę. Fellers był oficerem przyjaźnie nastawionym do Japończyków i wybitnym znawcą tamtejszego społeczeństwa. W latach 30. napisał pracę „Psychologia żołnierza japońskiego", w której trafnie przewidywał, że w razie wojny cesarscy żołnierze mogą dokonywać ataków samobójczych. Ze zleconego przez MacArthura zadania wywiązał się znakomicie. Przeprowadził wywiady z wieloma przedstawicielami wojennych władz japońskich i na tej podstawie przygotował raport mówiący, że odpowiedzialność cesarza za przystąpienie Japonii do wojny jest niemożliwa do ustalenia, ale skoro cesarz zdecydował o przerwaniu wojny, należy go oszczędzić. I tak też zrobiono. Generałowie Fellers i MacArthur uratowali życie japońskiemu monarsze i uchronili wielu członków jego rodziny od odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Zapobiegli w ten sposób pogrążeniu się kraju w chaosie, a miejscowemu establishmentowi pozwolili włączyć się w grę o nowy porządek świata.
Łaskawość okupacyjnej administracji wobec pokonanego narodu i jego klasy rządzącej szła bardzo daleko. Przygotowano szokującą ekspertyzę mówiącą, że dwór cesarski i Japonia są bankrutami, więc żadnych odszkodowań wojennych nie będzie. Audyt majątku panującej dynastii zadziwił wszystkich, pokazując, że cesarz posiada majątek wart tylko kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Miliardy dolarów, które trafiły do Japonii w ramach operacji Złota Lilia, czyli grabieży przez tajne służby złota oraz innych kosztowności w okupowanych krajach, rozpłynęły się w powietrzu. Kierujący operacją cesarski brat książę Chichibu uniknął odpowiedzialności karnej.
Na tę łaskawość zanosiło się od już od rozejmu z 15 sierpnia 1945 r. MacArthur, ówcześnie naczelny dowódca amerykańskiej armii w rejonie Pacyfiku, stanowczo zakazał alianckim wojskom wkraczać na terytorium Japonii oraz tereny okupowane przez Japończyków (poza Chinami). Zakaz obowiązywał do momentu kapitulacji Japonii, którą podpisano 2 września 1945 r. na pokładzie pancernika USS „Missouri" w Zatoce Tokijskiej. Protestował przeciwko temu lord Louis Mountbatten, naczelny dowódca sił alianckich w Azji Południowo-Wschodniej. Zależało mu na szybkim wyzwoleniu Singapuru i Malajów, co byłoby symbolem powrotu potęgi imperium brytyjskiego i upokorzenia Azjatów. MacArthur mu na to nie pozwolił, a Japończycy podarowane dwa tygodnie wykorzystali na niszczenie dokumentów, zacieranie śladów tajnych programów i zbrodni oraz likwidację niewygodnych świadków. MacArthur już od dawna musiał mieć plan łagodnego potraktowania Japonii i jej przemiany w amerykańskiego sojusznika, którego odrodzony popyt przemysłowy oraz strumień inwestycji będzie zwiększał dobrobyt wyzwalających się z europejskiego kolonializmu państw Azji. By ten plan się udał, potrzebował współpracy japońskiego establishmentu, a także cesarza jako żywego symbolu narodowej tradycji i jedności.
Odwieczna dynastia
Cesarz miał w japońskiej tradycji zawsze status szczególny. Według legendarnych przekazów dynastia trwała od czasów imperatora Jimmu, potomka bogini Amaterasu, który władał od 660 r. przed Chrystusem. Boskie pochodzenie i rytualna rola sprawiły, że cesarzy uznawano za istoty boskie. Byli oni „akitsumikami" – wcieleniami boga w człowieku, co można porównać do inkarnacji buddyjskiego bodhisattwy w dalajlamie. W szintoizmie, tradycyjnej religii Japonii, bogów są jednak miliony. Boski status nigdy nie oznaczał ślepego posłuszeństwa, a w samurajskiej tradycji istniało przyzwolenie na usprawiedliwiony bunt nawet przeciw cesarzowi, jeśli wyższe wartości były zagrożone. Już od końcówki pierwszego tysiąclecia naszej ery cesarze byli marginalizowani politycznie. Najpierw na rzecz dworskich urzędników, później przez szogunów – wojskowych zarządców kraju. Bywało, że władcę zmuszano do abdykacji i spędzenia reszty życia w klasztorze. Czasem imperatorzy figuranci ginęli przedwcześnie. Zdarzyło się również, że równocześnie rządziło dwóch cesarzy, popieranych przez różne feudalne koalicje.
Wszystko to zmienił cesarz Meiji, dziadek Hirohito. W 1868 r. wybuchła rewolucja przeciwko rządzącym od ponad 250 lat szogunom z rodu Tokugawa. „Śmierć szogunowi! Chwała cesarzowi!" – skandowali patriotycznie nastawieni samurajowie. Szogunat został obalony, zwolennicy Tokugawów pokonani w kilkuletniej wojnie domowej, a Japonia pod wodzą cesarza weszła na drogę modernizacji. Według nowej konstytucji najwyższa władza należała do cesarza, ale obok niego funkcjonowały rząd, parlament, nowoczesny aparat urzędniczy, rosnące w siłę wojsko i bogacący się biznes. Narodowa strategia, tak jak w każdym nowoczesnym państwie, była wypadkową działań różnych sił. Modernizacji towarzyszyły próby budowy nowej tożsamości oparte na wzorcach z dalekiej przeszłości i stworzenia nowych mitów mających zintegrować naród. By skłonić niższe warstwy do służby wojskowej, rządowa propaganda, system edukacji i podporządkowani państwu kapłani szinto propagowali wśród ludu oddanie cesarzowi. Modne wówczas idee społeczeństwa działającego jak maszyna i wyższości rasowej jednych ludów nad innymi zyskiwały naśladowców. Powoli kiełkował fanatyzm, który przyniesie owoce podczas II wojny światowej, ale w pierwszych dekadach modernizacji Japonia nadal starała się naśladować „dżentelmeński", cywilizowany Zachód. O tych wszystkich czynnikach trzeba pamiętać, oceniając dziejową rolę Hirohito.
Zrywa się wiatr
Przyszły cesarz Hirohito urodził się 29 kwietnia 1901 r. w Tokio. Jego ojcem był książę korony Yoshihito (panujący jako imperator Taisho w latach 1912–1926), a matką księżniczka Sadako. Na zdjęciu z 1902 r. mały następca tronu radośnie trzyma w rączce chorągiewkę ze wschodzącym imperialnym słońcem. Wykształcenie zdobył oczywiście w dworskich szkołach dla elity, a w jego wychowaniu duży nacisk położono na przygotowanie wojskowe: już w wieku 11 lat otrzymał honorowe stopnie podporucznika armii oraz chorążego marynarki wojennej, a w 1925 r. został pułkownikiem armii oraz kapitanem marynarki. Przyszły monarcha najbardziej jednak lubił oddawać się naukom ścisłym – miał później na koncie kilka cenionych prac z zakresu biologii morskiej. Odbył też podróż po Europie Zachodniej, a w Paryżu wymknął się ochronie, by przejechać się metrem. Sojuszniczej Polski nie odwiedził, ale w 1922 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.