„Bitwa wrocławska" to film wyjątkowy, który może przywrócić pamięć o latach solidarnościowego buntu przeciwko komunistycznej władzy. Dokument opowiedziany bez zadęcia, rysuje niezwykle ważny epizod stanu wojennego we Wrocławiu. Opowiada o największej w tamtym czasie manifestacji z 31 sierpnia 1982 r. organizowanego przez podziemne struktury „Solidarności", a także jej nieco młodszego dziecka „Solidarności Walczącej".
– Na ulice wyszło 50 – 70 tys. demonstrantów – przypomniał w czasie projekcji filmu na gdyńskim festiwalu filmowym „Niepokorni, niezłomni, wyklęci" producent filmu Andrzej Jerie.
„Bitwa wrocławska" powstała na podstawie spisanego w zeszycie w kratkę raportu przez uczestnika zadymy, 15-letniego wówczas ucznia Waldemara Krasa. Specjalny pokaz filmu odbył się na trwającym do niedzieli w Gdyni filmowym festiwalu „Niepokorni, niezłomni, wyklęci".
Kras po latach, już jako dorosły mężczyzna, postanowił swoje wspomnienia skonfrontować z materiałem historycznym, który na temat tamtych wydarzeń znajduje się w Instytucie Pamięci Narodowej. Autorka scenariusza i filmu, dokumentalistka Beata Januchta, wraz z głównym bohaterem – Waldkiem (dzisiaj statecznym panem) prowadzi widza przez labirynt pełen zapadni i zagadek. Rozwiązując je sugeruje odpowiedzi na pytania kim były ofiary komunistycznych represji, a kim sprawcy. Scenariusz zbudowany jest na stopniowaniu napięcia, dlatego przypomina thriller. Widz poznaje metody manipulacji świadkami i ofiarami przez bezpiekę, ich celem jest zatuszowanie winy milicjantów – sprawców masakry (wśród nich jest zomowiec, były bokser, medalista - olimpijczyk). Dodajmy, ci ostatni do dzisiaj nie zostali osądzeni.
Waldek dzięki swojej dociekliwości odkrywa nazwiska ofiar zbrodni ZOMO. Oprócz znanych: „przejechanego" przez milicyjną więźniarkę Jarosława Hyka, zastrzelonego Kazimierza Michalczyka, także 77 letniego Antoniego Sznajera, który został pobity przez ZOMO, tylko dlatego, że chciał przejść przez ulice, oraz zmasakrowanego Tadeusza Woźniaka.