Tę zadymę trzeba zobaczyć. Film „Bitwa wrocławska"

Powstał film, który przypomina największą bitwę stoczoną w stanie wojennym we Wrocławiu. Autor rozwiązuje zagadkę śmierci jej uczestników.

Aktualizacja: 01.10.2016 07:51 Publikacja: 01.10.2016 06:31

Kadr z filmu

Kadr z filmu

Foto: materiały prasowe, Wojciech Wójcik

„Bitwa wrocławska" to film wyjątkowy, który może przywrócić pamięć o latach solidarnościowego buntu przeciwko komunistycznej władzy. Dokument opowiedziany bez zadęcia, rysuje niezwykle ważny epizod stanu wojennego we Wrocławiu. Opowiada o największej w tamtym czasie manifestacji z 31 sierpnia 1982 r. organizowanego przez podziemne struktury „Solidarności", a także jej nieco młodszego dziecka „Solidarności Walczącej".

– Na ulice wyszło 50 – 70 tys. demonstrantów – przypomniał w czasie projekcji filmu na gdyńskim festiwalu filmowym „Niepokorni, niezłomni, wyklęci" producent filmu Andrzej Jerie.

„Bitwa wrocławska" powstała na podstawie spisanego w zeszycie w kratkę raportu przez uczestnika zadymy, 15-letniego wówczas ucznia Waldemara Krasa. Specjalny pokaz filmu odbył się na trwającym do niedzieli w Gdyni filmowym festiwalu „Niepokorni, niezłomni, wyklęci".

Kras po latach, już jako dorosły mężczyzna, postanowił swoje wspomnienia skonfrontować z materiałem historycznym, który na temat tamtych wydarzeń znajduje się w Instytucie Pamięci Narodowej. Autorka scenariusza i filmu, dokumentalistka Beata Januchta, wraz z głównym bohaterem – Waldkiem (dzisiaj statecznym panem) prowadzi widza przez labirynt pełen zapadni i zagadek. Rozwiązując je sugeruje odpowiedzi na pytania kim były ofiary komunistycznych represji, a kim sprawcy. Scenariusz zbudowany jest na stopniowaniu napięcia, dlatego przypomina thriller. Widz poznaje metody manipulacji świadkami i ofiarami przez bezpiekę, ich celem jest zatuszowanie winy milicjantów – sprawców masakry (wśród nich jest zomowiec, były bokser, medalista - olimpijczyk). Dodajmy, ci ostatni do dzisiaj nie zostali osądzeni.

Waldek dzięki swojej dociekliwości odkrywa nazwiska ofiar zbrodni ZOMO. Oprócz znanych: „przejechanego" przez milicyjną więźniarkę Jarosława Hyka, zastrzelonego Kazimierza Michalczyka, także 77 letniego Antoniego Sznajera, który został pobity przez ZOMO, tylko dlatego, że chciał przejść przez ulice, oraz zmasakrowanego Tadeusza Woźniaka.

Obraz ten uzupełniają oryginalne fragmenty audycji podziemnego radia „Solidarności" z 1982 roku, relacje ówczesnych dziennikarzy, którzy je dokumentowali i kapitalne kadry z nagranych wówczas z ukrycia ujęć.

Z czystym sumieniem można powiedzieć, że właśnie wtedy – w ogniu walki, narodziła się jedna z najciekawszych, a dzisiaj trochę zmarginalizowanych organizacji podziemia niepodległościowego, czyli Solidarność Walcząca.

- Symbolem tej manifestacji stały się filmowe zdjęcia Wojciecha Wójcika, który nagrał moment przejechania Jarosława Hyka przez zomowców jadących wielką ciężarówką. Tamten film trafił do zachodnich mediów i stał się ilustracją rządów Jaruzelskiego po 13 grudnia – mówiła na wrocławskiej premierze filmu Beata Januchta.

Dla wzmocnienia treści i lepszego przekazu wykorzystano animację i efekty dźwiękowe. Dzięki temu tamtejsze wydarzenia widzimy oczami 15-letniego świadka. Pokazane zostały też po raz pierwszy materiały filmowe, które realizatorzy odnaleźli w prywatnych archiwach.

Producentem filmu jest Ośrodek „Pamięć i Przyszłość".

Jak zapowiadają producenci „Bitwa wrocławska" będzie prezentowana na festiwalach oraz w szkołach. Na razie nie wiadomo czy pokaże ją telewizja.

- To film, który jest wyrzutem sumienia dla „Solidarności" i IPN, bo nie ma instytucji, która broniłaby ofiar – podsumował Andrzej Jerie.

- Do odkrycia jest jeszcze wiele, mowa o ludziach zepchniętych na margines – nie ma wątpliwości Andrzej Kołodziej, legendarny działacz pierwszej „Solidarności", jeden z przywódców „Solidarności Walczącej".

Co wiemy o bitwie?

Tymczasowa Komisja Koordynacyjna, pełniąca rolę podziemnych władz „Solidarności", 29 lipca 1982 r. (czyli w kilka miesięcy po wprowadzeniu przez komunistyczny reżym Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego) wezwała „ogniwa Związku do zorganizowania 31 sierpnia 1982 pokojowych manifestacji ulicznych pod hasłami przywrócenia działalności NSZZ Solidarność, uwolnienia internowanych, aresztowanych i skazanych, zawarcia porozumienia narodowego". 29 sierpnia nastąpiły prewencyjne zatrzymania działaczy „Solidarności".

W stan pogotowia postawiono we Wrocławiu 5513 funkcjonariuszy milicji, 800 żołnierzy (w tym WOP, WSW oraz wojsk powietrzno – desantowych). Mieli do dyspozycji 306 pojazdów (w tym transportery opancerzone). Miejscem zbiórki demonstrantów stał się Plac Czerwony (obecnie Plac Solidarności), skąd pochód ruszył na ulicę Mazowiecką, pod siedzibę „Solidarności" sprzed 13 grudnia 1981 r.

Na ulicach Wrocławia rozegrała się wielka bitwa. Milicja zużyła w jej trakcie 35 tys. pojemników z gazem, funkcjonariusze użyli też broni, wozów opancerzonych i armatek wodnych. Manifestanci odpowiadali kamieniami i butelkami z benzyną.

Przebieg manifestacji z ukrycia filmował m.in. Wojciech Wójcik, który utrwalił scenę, kiedy milicyjna ciężarówka najechała na jednego z demonstrantów. Kolejne kadry pokazywały człowieka znikającego pod kołami pojazdu. Film ukazujący to wydarzenie został przekazany na Zachód i wyemitowany przez największe światowe stacje telewizyjne. Stał się symbolem represji stanu wojennego.

Francuski „Paris Match" opublikował zdjęcia dokumentujące to wydarzenie i opatrzył je podpisem: „Śmierć polskiego gawrosza". Dopiero po jakimś czasie okazało się, że osoba pokazywana na filmie to członek Solidarności Walczącej Jarosław Hyk, który odniósł wówczas tylko niegroźne obrażenia.

Wieczorem po kilku godzinach walki całe Śródmieście Wrocławia zostało pokryte barykadami. Demonstranci podpalili m.in. transporter opancerzony, na moście Grunwaldzkim zapalił się i eksplodował samochód Gaz-69 należący do WOP.

Po zmierzchu do akcji wkroczyły śmigłowce, z których zrzucano granaty łzawiące oraz flary oświetlające teren walk. Bitwa na ulicach Wrocławia trwała do późnych godzin wieczornych, a demonstrujący na wiele godzin opanowali centralne rejony miasta. Radio Solidarności Walczącej na bieżąco nadawało relację z wydarzeń. Działacze tej organizacji za pomocą zagłuszarek zakłócali łączność radiową Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa.

Po zakończeniu manifestacji władze odpowiedziały masowymi represjami. Kilkuset demonstrantów zostało zatrzymanych, a 165 internowano.

Patriotyzm przyszłości

W czasie spotkania z dziennikarzami Arkadiusz Gołębiewski, dyrektor i twórca Festiwalu NNW przypomniał, że spotkania ze świadkami historii to jedna z największych wartości festiwalu. - Ścigamy się z czasem, żeby zarejestrować na taśmie ostatnie chwile. Mamy świadomość, że obcowanie z tymi bohaterami, to jak rozmowy pokolenia lat 20. XX wieku z powstańcami styczniowymi.

Minister Jacek Kolarski z Kancelarii Prezydenta RP dodał, że Festiwal NNW jest miejscem, w którym realizuje się polityka historyczna państwa i to w dodatku z ogromnym sukcesem. - Prowadzenie takiej polityki jest obowiązkiem państwa, gdyż jest ono winne cześć i szacunek tym, którzy zapłacili największą cenę za wolność – mówił.

Z kolei wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak dodał, że ministerstwo chce pokazywać Polskę na świecie jako kraj umiłowania wolności, kraj, który pierwszy powiedział „nie" totalitaryzmom, który stworzył fenomen „Solidarności".

Tomasz Górnicki z PKO Banku Polskiego, będącego sponsorem filmu, dodał, że inwestowanie w patriotyzm ma także sens gospodarczy. Patriotyzm gospodarczy może pozytywnie wpłynąć na rozwój ekonomiczny kraju.

„Bitwa wrocławska" to film wyjątkowy, który może przywrócić pamięć o latach solidarnościowego buntu przeciwko komunistycznej władzy. Dokument opowiedziany bez zadęcia, rysuje niezwykle ważny epizod stanu wojennego we Wrocławiu. Opowiada o największej w tamtym czasie manifestacji z 31 sierpnia 1982 r. organizowanego przez podziemne struktury „Solidarności", a także jej nieco młodszego dziecka „Solidarności Walczącej".

– Na ulice wyszło 50 – 70 tys. demonstrantów – przypomniał w czasie projekcji filmu na gdyńskim festiwalu filmowym „Niepokorni, niezłomni, wyklęci" producent filmu Andrzej Jerie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie