Rzeczpospolita: Równo 80 lat temu, wraz z rozpoczynającym się w październiku 1937 r. rokiem akademickim, na polskich uczelniach wprowadzono tzw. getta ławkowe. Na czym polegała ta segregacja?
Dr Robert Gawkowski: Żacy rozliczający poprzedni rok studiów po zdaniu indeksu otrzymywali go z powrotem z pieczątkami: zieloną z napisem „miejsce w ławkach parzystych", albo fioletową – „miejsce w ławkach nieparzystych". Ta ostatnia była przeznaczona dla Żydów, którzy odtąd byli zmuszeni siadać w wyznaczonej części sali wykładowej. Segregację wprowadzono w większości ośrodków akademickich, ale nie wszystkich. Do wyjątków zaliczał się Uniwersytet Wileński.
Jak to możliwe, że getta ławkowe były pomysłem samych rektorów?
W środowisku akademickim dużą popularnością cieszyły się młodzieżowe formacje radykalno-nacjonalistyczne. Władze uczelni ugięły się więc pod presją ONR czy Młodzieży Wszechpolskiej, formalnie tłumacząc się „względami porządkowymi", jako że na uczelniach wcześniej często dochodziło do konfliktów między Polakami i Żydami. Inna sprawa, że w polityce polskiej nastąpiło przewartościowanie i rząd poszedł na kompromis ze środowiskami nacjonalistów. Getto ławkowe zapewne było emanacją takiej polityki.
Jakie były skutki tej decyzji?