Pielgrzymi, rajdowcy motocyklowi i wycieczki szkolne składają takie same kwiaty, zapiski świadków uwięzienia, egzekucji i poszukiwań – od Stanisława Swianiewicza po Józefa Czapskiego – zostały przewertowane wers za wersem i wszystkie szpilki są już wbite w mapę: Kozielsk, Griazowiec, Pawliszczew Bor.

A jednak okazuje się, że o Katyniu można opowiedzieć raz jeszcze – w trybie montażu filmowego, zestawienia tydzień za tygodniem relacji ocalonych, listów od zamordowanych, wspomnień ich rodzin, wypisów z gazet, traktatów i pamiętników. W miarę lektury, począwszy od ostatniego, wrzosowego lata w Polsce, narasta zgroza, ale też rozumienie mechanizmu kłamstwa skonstruowanego tak perfekcyjnie, że zatruwa jeszcze po 70 latach. Kłamstwa należącego do „sekretów królewskich" ZSRS: koperta, w której Gorbaczow przechowywał najważniejsze dokumenty katyńskie, podpisana była „Koperta nr 1".

Wydana w Kijowie przed czterema laty książka Oleksandra Zinczenki, badacza związanego z Ukraińskim Instytutem Pamięci Narodowej (placówką nie tylko z nazwy bardzo podobną do polskiego IPN), była pierwszym szczegółowym świadectwem o „sprawie Katynia" adresowanym do ukraińskich czytelników. Oryginalny tytuł („Godzina papugi") odwołuje się do relacji Józefa Czapskiego: tak w Starobielsku określano chwile, gdy śledczy NKWD (w obozowym żargonie „papugi") wyczytywali – jak się wydawało, na chybił trafił, niczym wyciągane u kataryniarza papuzim dziobem wróżby – nazwiska mających opuścić tego dnia obóz. Przypuszczano, że wychodzą na wolność – trafiali tymczasem do kazamatów Charkowa lub do lasku pod Smoleńskiem.

Zinczenko odtwarza mechanizm kamuflowania zbrodni, która dokonała się w znacznej mierze na ziemiach dzisiejszej Ukrainy. Dla ukraińskiego czytelnika najważniejsze, jak wynika z licznych recenzji, było ukazanie rodzin i prywatności polskich oficerów inteligentów. Dla polskiego istotne jest poznanie ukraińskich kart zbrodni katyńskiej. Obu zaskoczy chłód już nawet nie etnografa, ale wręcz studiującego zachowania zwierząt etologa, z jakim kijowski badacz opisuje funkcjonowanie państwa sowieckiego. To jedyna może pociecha: że tamten system może być aż tak niepojęty, tak odległy.