"Rzeczpospolita" walczy z "polskimi obozami"
„L'essentiel", gazeta z Luksemburga, w informacji o oskarżeniu niemieckiego strażnika obozowego Huberta Zafkego podaje, że służył on w „polskim obozie zagłady". Podobne sformułowanie znalazło się na blogu duńskiej dziennikarki opisującej losy Żydówki, a także w publikacji o świętej Edycie Stein na włoskim portalu Ilsussidiario.net. Z kolei „Allgemeine Zeitung", odnotowując wizytę niemieckich uczniów w Polsce, stwierdza, że odwiedzili „polski Auschwitz".
To przykłady fałszywych informacji, które ukazały się jednego dnia w poprzednim tygodniu. Podobne kalki słowne znajdują się dość często w prasie irlandzkiej, brazylijskiej, francuskiej, amerykańskiej czy izraelskiej.
Skuteczni w 80 proc.
Z takimi stwierdzeniami już od 12 lat walczy grupa wolontariuszy skupiona w Polish Media Issues (PMI). To niezwykle aktywna i apolityczna inicjatywa obywatelska liczy ok. 2700 członków z 74 krajów, najwięcej z Polski, Wielkiej Brytanii i Ameryki Północnej. Niektórzy, choć nie mówią już biegle po polsku, nie zapomnieli ojczyzny swoich przodków.
– Zarejestrowaliśmy ponad 3 tysiące przypadków zniesławień typu „polski obóz koncentracyjny", „polski obóz zagłady", „polskie getto" czy oszczerczego przypisywania Polsce współodpowiedzialności za Holokaust. Osobiście dokonałem ponad tysiąca interwencji w prasie. Nasza skuteczność wynosi ponad 80 proc., jeśli chodzi o korekty obraźliwych tekstów. Niestety, mimo że często informujemy polskie placówki dyplomatyczne o interwencjach, ironia losu sprawia, że nie jesteśmy wspierani przez MSZ, pomimo że bliższa współpraca mogłaby zaowocować większą skutecznością obrony dobrego imienia Polski – wyjaśnia Krzysztof Jeżewski z Gloucestershire (Anglia), emerytowany inżynier branży energetycznej, jeden z liderów PMI.
Członkowie grupy wyszukują pewne frazy w Google'u. – Liczba interwencji oscyluje wokół 300–350 rocznie. Czasem są to proste sprawy, które udaje się błyskawicznie skorygować, czasem wymagają dużego nakładu czasu i zaangażowania kilkudziesięciu osób z PMI – dodaje dr Marek Błażejak, lekarz z Hamburga.