Pracownicy firmy energetycznej przypadkowo odkryli ludzkie szczątki w trakcie układania kabla elektrycznego w centrum miasta niedaleko jeziora. Ukraińska redakcja „Radio Swoboda" podaje, że na początku pracownicy nie zwrócili szczególnej uwagi na szczątki, ponieważ myśleli, że pochodzą z cmentarza żydowskiego, który znajduje się obok. Jednak mieszkańcy, jak podaje radio, nie pozwolili na zakopanie szczątków i wezwali policję.

Na miejscu zjawili się naukowcy z iwano-frankiwskiego stowarzyszenia „Pamięć". W wykopanym przez pracowników firmy energetycznej rowie odnaleźli oni szczątki co najmniej 50 ludzi. Znaleziono tam buty oraz elementy ubrania m.in. kobiecego i dziecięcego.

Ukraińcy naukowcy twierdzą, że obok jeziora swoje ofiary zakopywali zarówno NKWD-owcy w czasie represji bolszewickich, jak i Niemcy w trakcie II wojny światowej. Znalezione szczątki wskazują na to, że ciała wrzucano do ziemi i zakopywano chaotycznie. Szef iwano-frankiwskiej „Pamięci" Wasyl Tymkiw uważa, że prawdopodobnie są to ofiary NKWD, gdyż, jak twierdzi, nie wykopywali oni głębokich dołów, tylko wykorzystywali nierówności powierzchni ziemi. Szczątki ciał w Iwano-Frankiwsku znaleziono na głębokości zaledwie 30 centymetrów.