Krzyż Wschodni. Dlaczego nikogo nim nie odznaczono?

Rozmowa: Mariusz Zajączkowski, historyk z Zakładu Dziejów Ziem Wschodnich PAN.

Aktualizacja: 27.07.2017 15:55 Publikacja: 26.07.2017 19:52

Krzyż Wschodni. Dlaczego nikogo nim nie odznaczono?

Foto: Wikimedia Commons (fot. Leon Popek/CC BY-SA 3.0)

Rz: Do tej pory nikt nie został uhonorowany Krzyżem Wschodnim. Ustanowione w zeszłym roku odznaczenie miało być przyznawane osobom, które niosły pomoc Polakom prześladowanym na Wschodzie ze względu na swoją narodowość. Kim byli ci ludzie?

Mariusz Zajączkowski: Niewątpliwie kulminacyjnym punktem tej historii była akcja antypolska OUN-B i UPA przeprowadzona na Wołyniu, w Galicji Wschodniej, na Chełmszczyźnie i w południowo-wschodniej Lubelszczyźnie w latach 1943–1945. W tym czasie ponad 1,3 tys. Ukraińców uratowało życie ponad 2,5 tys. Polaków.

Co groziło Ukraińcom za pomoc Polakom?

Śmierć. Kiedy partyzanci UPA, członkowie bojówek Służby Bezpieczeństwa lub sympatycy banderowskiego podziemia dowiadywali się, że ktoś pomaga Polakom, osoby te przeważnie traciły życie razem z najbliższymi członkami swoich rodzin. Za ten akt ludzkiej solidarności blisko 400 Ukraińców straciło życie z ręki swoich rodaków. Ale niezależnie od antagonizmów i okoliczności wojennych, które bez wątpienia zaburzyły uniwersalny system wartości, wspomniani Ukraińcy pozostali ludźmi i poświęcili to co najbardziej cenne tylko po to (i aż po to), żeby ratować swoich sąsiadów. Trzeba również pamiętać o tym, że także Polacy ratowali Ukraińców, którym groziła śmierć z ręki innych Polaków, pałających chęcią zemsty za tragiczny los najbliższych.

Znana jest np. historia rodziny polskiego kompozytora Krzesimira Dębskiego, którego rodzice przeżyli dzięki pomocy zaprzyjaźnionych Ukraińców. Co działo się później z tymi, którym udało się przetrwać?

Podobnych przypadków były setki. Szacuje się, że w czasie akcji antypolskiej na Wołyniu zginęło 40–60 tys. Polaków, ponad 100 tys. uciekło, następne 140 tys. dotrwało do nadejścia Armii Czerwonej w 1944 r. czy to w bazach polskiej samoobrony, które wytrzymały ataki UPA, czy to w oddziałach AK lub partyzantki sowieckiej, czy po prostu w większych ośrodkach miejskich, gdzie znajdowały się garnizony niemieckie. Później ci, którzy przeżyli, zostali po wkroczeniu Sowietów na te tereny w większości przesiedleni do Polski „lubelskiej" w ramach tzw. wymiany ludności prowadzonej w latach 1944–1946.

Rz: Do tej pory nikt nie został uhonorowany Krzyżem Wschodnim. Ustanowione w zeszłym roku odznaczenie miało być przyznawane osobom, które niosły pomoc Polakom prześladowanym na Wschodzie ze względu na swoją narodowość. Kim byli ci ludzie?

Mariusz Zajączkowski: Niewątpliwie kulminacyjnym punktem tej historii była akcja antypolska OUN-B i UPA przeprowadzona na Wołyniu, w Galicji Wschodniej, na Chełmszczyźnie i w południowo-wschodniej Lubelszczyźnie w latach 1943–1945. W tym czasie ponad 1,3 tys. Ukraińców uratowało życie ponad 2,5 tys. Polaków.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL