Ujawnione w 2013 r. taśmy Nixona, czyli magnetofonowy zapis wszystkich rozmów przeprowadzanych przez 37. prezydenta USA z osobami odwiedzającymi Gabinet Owalny Białego Domu, potwierdzają, że amerykański przywódca pracował nad planem powszechnego podsłuchu i kontroli wszelkiej korespondencji wysyłanej z terytorium USA poza granice kraju. 5 czerwca 1970 r. prezydent spotkał się w Białym Domu z dyrektorem FBI Johnem Edgardem Hooverem, admirałem Noelem Gaylerem, dyrektorem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, oraz generałem porucznikiem Donaldem Bennettem – szefem mało znanej, ale niezwykle wpływowej Agencji Wydziału Obronnego. Nixon oświadczył gościom, że Ameryką zaczyna rządzić „rewolucyjny terroryzm", którego twórcami są sowieccy agitatorzy, przenikający głównie do środowisk murzyńskich i na kampusy uniwersyteckie. Prezydent uważał, że należy opracować narodowy plan „pozwalający ukrócić nielegalne działania tych, którzy postanowili zniszczyć nasze społeczeństwo".

Efektem konferencji był plan Hustona, którego autorem był William C. Sullivan, szef departamentu wywiadu FBI – postać tajemnicza i niezwykle potężna w strukturach władzy, wróg „wszelkiego lewactwa" i organizacji murzyńskich. Jego plan zakładał zniesienie wszystkich ograniczeń w wymianie informacji między amerykańskimi służbami specjalnymi. Oznaczało to, że niezależnie od charakteru gromadzonego dossier każda agencja miała pełny dostęp do tych materiałów, a to oznaczało w rzeczywistości brak ochrony danych osobowych i totalną kontrolę wszystkich obywateli. Dyrektywa Nixona była wyraźna – robić wszystko, co się da, aby uchronić Amerykę przed komunistyczną infiltracją. Obowiązuje ona zresztą do dzisiaj, choć wrogowie Ameryki są już różnie definiowani.

Na dziesięć lat przed „wielką rewolucją komputerową" (tak zapewne będą nazywać ostatnie dwie dekady historycy w przyszłości) Michael Schrage z MIT ostrzegał: „W bardzo rzeczywisty sposób twój komputer osobisty może stać się teczką pełną najbardziej prywatnych, a nawet najintymniejszych informacji o tobie samym. Pamiętaj jednak, że Wielki Brat zawsze będzie miał dostęp do twojego komputera i wykorzysta twoją nieostrożność. Bądź naprawdę ostrożny". Ale czy odpowiedzialność za powszechną inwigilację ponosi tylko technika? Jesteśmy przekonani, że utraciliśmy swoją prywatność dopiero wraz z pojawieniem się tajemniczej technologii wojskowej zwanej internetem. Nic bardziej mylnego.

W 1983 r. David Burnham opublikował książkę „The Rise of the Computer State" („Powstanie państwa komputerowego"), w której opisywał system „szerokiej sieci" („wide net") – program wojskowy przejęty przez NSA już w sierpniu 1945 r. i działający do maja 1975 r. Podstawowym jego celem była pełna kontrola i gromadzenie wszystkich telegramów wysyłanych z terytorium USA za granicę. Dzisiaj tego typu operacja wydaje się stosunkowo prosta. Jednak w 1945 r. obejmowała kontrolę setek milionów wiadomości wysyłanych przez wszystkie urzędy telegraficzne w kraju. Obsługiwał to tajemniczy program wojskowy o nazwie operacyjnej „Shamrock" („Koniczyna"). Jego skuteczność był tak duża, że wiadomość o jego funkcjonowaniu przeraziła włodarzy Kremla. Program ten nie miał jednak nic wspólnego z techniką informatyczną. Polegał na łamiącej konstytucyjne prawo do tajemnicy korespondencji współpracy firm telegraficznych z NSA. NSA mogła niczym wielki odkurzacz zasysać miesięcznie 150 tys. telegramów i szczegółowo je analizować. Dzięki temu od 1967 do 1973 r. wyłapano 1200 Amerykanów podejrzanych o szpiegostwo.

W 1983 r. Jerry Knight ostrzegał na łamach „The Post", że od 1976 r. NSA ma zdolność gromadzenia 13,6 mln telegramów wysłanych z i do USA, a od 1983 r. możliwość analizy milionów rozmów telefonicznych rocznie. To nie lada wyczyn, który można było spokojnie zapisać w Księdze rekordów Guinnessa. A przecież był to zaledwie skromny początek.