W ostatnich latach na Ukrainie wielokrotnie niszczono polskie pomniki, upamiętniające ofiary ukraińskich nacjonalistów. W każdym z tych przypadków władze w Kijowie sugerowały, że są to prowokacje sił trzecich, czyli Rosji.
Wydawałoby się, że zarówno Warszawa, jak i Kijów nie są zainteresowane pogorszeniem relacji, zwłaszcza w obliczu zagrożeń ze Wschodu. Tymczasem ukraińscy politycy podejmują decyzje, które nie mogą nie oburzać Polaków.
W czwartek jedna z głównych alei w stolicy dostała imię lidera Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) Romana Szuchewycza, który ponosi odpowiedzialność za ludobójstwo Polaków na Wołyniu w latach 1943–1944.
Ze 121 deputowanych Rady Miejskiej Kijowa na sali było 78, z nich 69 zagłosowała na „tak". Inicjatywę poparli przedstawiciele frakcji „Solidarność" (partia prezydenta Petra Poroszenki oraz mera Kijowa Witalija Kliczki).
Na „tak" głosowali również deputowani ugrupowania byłej premier Julii Tymoszenko Batkiwszczyna, nacjonalistycznej Swobody oraz członkowie partii Samopomoc.