Jeszcze w maju na Opolszczyźnie, kontynuowane będą poszukiwania miejsca zabójstwa grupy żołnierzy NSZ z oddziału Henryka Flame – „Bartka" – zapowiedział prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamieci Narodowej, w Nowej Trybunie Opolskiej. Poszukiwania mają być prowadzone w rejonie Starego Grodkowa. Wytypowaną okolicę na początku sprawdzą saperzy wojskowi.
Przypomnijmy, że w poprzednim roku prowadzone były prace poszukiwawcze w miejscowości Barut na Opolszczyźnie, w okolicach tzw. polany śmierci, nieopodal uroczyska Hubertus. Archeolodzy przeszukali teren polany, czyli kilkaset metrów kwadratowych. Badania prowadzone były metodą odkrywkową. Szczątków nie znaleźli.
Profesor ujawnił nam, że w tym roku planuje szukać szczątków tych żołnierzy także w Bielsku-Białej. W tym mieście jest kilka miejsc, w których prawdopodobnie spoczywają żołnierze „Bartka", m.in. przy siedzibach Urzędu Bezpieczeństwa (UB) w Bielsku oraz Białej, na terenie szpitala pediatrycznego oraz w Cieszynie.
Wiosną poprzedniego roku w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie zespół prof. Szwagrzyka odnalazł miejsca, gdzie pochowano ok. 30 żołnierzy. Szczątki te nosiły ślady zastosowania ładunku wybuchowego. Świadczy o tym np. to, że znaleziono pourywane kończyny. Były też ślady po kulach. W czasie prac archeologicznych znalezione zostały m.in. orzełki z czapek, zegarek, ryngraf, papierośnica, obrączki, pierścionek, fragmenty pasów, buty, broń.
IPN zakłada, że ofiar było co najmniej 167. Tymczasem Bogdan Ścibut, koordynator projektu „Powinniśmy wracać po swoich. Zgrupowanie partyzanckie NSZ „Bartka" 1945–1947" uważa, że podawana przez IPN liczba ofiar zbrodni nie znajduje potwierdzenia w nowszych badaniach. „Na podstawie dostępnych dokumentów, relacji i list członków zgrupowania uważam, że wyjechały trzy grupy, po ok. 30 osób każda. Uratował się z kaźni jeden – Andrzej Bujok, który był w pierwszym transporcie" – uważa Bogdan Ścibut.