Rz: Dokładnie 50 lat temu, 14 marca 1968 r., w Katowicach odbył się 100-tysięczny wiec poparcia dla władzy, podczas którego sekretarz wojewódzki Edward Gierek wygłosił słynne słowa o „śląskiej wodzie, która pogruchocze kości", skierowane w stronę „pogrobowców starego ustroju, rewizjonistów, syjonistów i sługusów imperializmu".
Prof. Andrzej Friszke: Retoryka przemówienia była radykalna, jednoznacznie popierająca trwającą w Polsce kampanię przeciwko studentom i „syjonistom". Jednocześnie była to próba przelicytowania „moczarowców". Słowa Gierka zostały odebrane przez Gomułkę i jego najbliższe otoczenie jako przekroczenie granicy lojalności. W biuletynie wydawanym przez MSW komentowano, że towarzysz Gierek okazał się być pryncypialny, mocny, zdecydowany, a zarazem pytano, gdzie jest I sekretarz partii... Gomułka zabrał głos dopiero 19 marca, czyli kilka dni po Gierku.
Jak wydarzenia marcowe wpłynęły na pozycję Gierka?
Już przed Marcem był on ważną postacią – I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, które były wielkim ośrodkiem partyjnym, z licznymi hutami i kopalniami, więc klasa robotnicza była tam naturalnie liczna. To, że ktoś był I sekretarzem w Katowicach, a nie np. w Lublinie, stanowiło zasadniczą różnicę. Gierek w 1956 r. przez kilka miesięcy był nawet członkiem kierownictwa partii, lecz wrócił do Katowic, gdzie budował swoje wpływy. Ale nie był postacią bardzo znaną w skali ogólnopolskiej. Zmieniło się to właśnie po Marcu.
Czy było możliwe, by Gierek przejął władzę zaraz po wydarzeniach marcowych?