– Za wolność naszą i waszą. Pod takim hasłem w ciągu wieków ramię w ramię walczyli Białorusini i Polacy. Jesienią 1939 roku część żołnierzy Wojska Polskiego znalazła się w nazistowskich obozach, reszta – w sowieckich – brzmiał wyemitowany w niedzielę reportaż w białoruskiej telewizji państwowej ONT zatytułowany „Za wolność". Treść reportażu dla białoruskiego widza bez wątpienia jest sensacyjna, gdyż od lat media rządowe gloryfikowały historię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i utrzymywały, że wojna dla Białorusinów zaczęła się dopiero w 1941 roku. Po raz pierwszy w białoruskich mediach rządowych wspomniano o 70 tysiącach Białorusinów walczących w 1939 roku w szeregach Wojska Polskiego. Po raz pierwszy zostali nazwani „bohaterami". – Zniknęli gdzieś w historii i nie wolno było o nich mówić. Dopiero teraz zaczynamy dowiadywać się o nieznanych bohaterach wspólnej wojny, o walce, która jednoczyła dwa narody – mówi autor reportażu.

Wspomniano też o Białorusinach dzielnie walczących pod Mławą w szeregach 20. dywizji piechoty. Zaskakujące i niezwykle istotne jest to, w jaki sposób białoruska telewizja państwowa wspomniała o Kuropatach. – Jeden ze strażników NKWD Siergiej Zacharow wspominał: po dołączeniu zachodniej Białorusi roboty było wiele. Do dzisiaj na terytorium Golgoty XX wieku znajdują guziki mundurów armii II Rzeczypospolitej. Nie wiadomo, ile tu spoczywa mieszkańców „zachodu". Dzisiaj uroczysko Kuropaty stało się międzynarodowym memoriałem pamięci – głosi w swoim reportażu białoruska telewizja.

Dziennikarze ONT odwiedzili Cytadelę Warszawską, gdzie obecnie trwa wystawa „Białorusini w Wojsku Polskim", na której zostały przedstawione pamiątki zgromadzone przez niezależnego białoruskiego historyka Ihara Melnikaua. W rozmowie z „Rz" Melnikau twierdzi, że podejście białoruskich władz wobec kwestii, które wcześniej były tematem tabu, dzisiaj zdecydowanie się zmienia: – Patrząc na to, jaki Polska ma stosunek do swojej historii, Mińsk zmienia podejście wobec własnej.