Dzieci wyklęte walczą o swoje

Najmłodsi więźniowie polityczni stalinizmu dostaną odszkodowania? Przewiduje to petycja, którą zajmie się Senat.

Aktualizacja: 06.03.2017 15:09 Publikacja: 05.03.2017 17:11

Dzieci wyklęte walczą o swoje

Foto: 123RF

Stanisław Wnorowski jest prawdopodobnie jedynym Polakiem urodzonym w celi śmierci. Przyszedł na świat w kwietniu 1947 roku w stalinowskim więzieniu na Zamku w Rzeszowie. Do jego matki Alicji Wnorowskiej, skazanej w ciąży na śmierć, nie wezwano lekarza ani akuszerki. – Strażnicy grali pod celą w karty. Mówili: będzie dziewczynka, to likwidujemy. A jak chłopiec, to się zastanowimy – opowiada Wnorowski.

Strażnicy nie przejmowali się losem kobiety, bo popełniła zbrodnię, która w tamtych czasach uchodziła za najcięższą – była żołnierką wyklętą. Działając w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość, weszła w struktury Urzędu Bezpieczeństwa, z którego wykradała ważne informacje dla podziemia.

Skazani z matkami

Ostatecznie kobiecie udało się ocalić życie. Po porodzie Bolesław Bierut zamienił jej karę śmierci na dożywocie, a później objęła ją amnestia. Jednak nie mogła być pewna, że wyrok śmierci nie zostanie wykonany przed rozwiązaniem. Dlatego Stanisław Wnorowski uważa się za skazanego na śmierć razem z matką. Z tą opinią nie zgadza się wymiar sprawiedliwości.

– Jak dotąd tego – wydawałoby się oczywistego – faktu nie potwierdził żaden sąd ani prokurator – mówi.

To może się jednak zmienić. Mężczyzna wysłał petycję do Senatu, w której apeluje o zmianę ustawy, co umożliwiałoby osobom skazanym za działalność niepodległościową występowanie o zadośćuczynienie. Wnorowski chce, by obejmowała też dzieci przebywające w więzieniach z powodu działalności rodziców. I są duże szanse na to, że jego postulat zostanie uwzględniony.

Już raz w 2014 roku Wnorowski wysłał do Senatu petycję w tej sprawie. Senatorowie przygotowali wtedy nowelizację ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych. Gdyby została uchwalona, dzieci wyklęte mogłyby liczyć na zadośćuczynienia. Projektu nie zdążył przed wyborami rozpatrzyć Sejm.

W pracach w Senacie uczestniczył historyk prof. Jan Żaryn. Wtedy występował jako ekspert, teraz jest senatorem PiS. – Nie chcę wypowiadać się w imieniu posłów, jednak wśród senatorów PiS na pewno będzie przychylny klimat dla ponowionej petycji – mówi.

Jego zdaniem beneficjentów zmian, czyli dzieci, które urodziły się w więzieniach lub przebywały tam z matkami skazanymi z powodów politycznych, jest około 40. Lista takich osób już istnieje. Powstała w 2007 roku, gdy ówczesny prezydent Lech Kaczyński z okazji Dnia Matki udekorował kobiety, które przeżywały macierzyństwo w więzieniu.

Przeżyły cudem

Z ich relacji wynika, że warunki za kratkami były niebezpieczne dla dzieci. Może świadczyć o tym przykład Stanisława Wnorowskiego. W grudniu 1947 roku w trzaskającym mrozie przewieziono go wraz z matką wagonem bydlęcym do więzienia w bydgoskim Fordonie.

„Po trzech tygodniach od przybycia do Fordonu zobaczyłam go po raz pierwszy" – wspominała nieżyjąca już Alicja Wnorowska w książce „Dziewczyny wojenne": „Został z niego prawie szkielet, trudno było go rozpoznać. Był bardzo chory, przestał jeść, zaczął bredzić".

Stanisław Wnorowski mówi, że żyje, bo ciotka cudem uzyskała zgodę na jego odebranie. – Wydano mnie nieprzytomnego, ropa z uszu, z oczu, z nosa. Przez trzy lat ciotka walczyła o moje przeżycie – dodaje Wnorowski.

– Mam orzeczenie od lekarza, którego zdaniem dziecko urodzone i wychowane w takich warunkach kwalifikuje się niemal do grupy inwalidzkiej – mówi z kolei „Rzeczpospolitej" Magdalena Zarzycka-Redwan, kolejna z dzieci wyklętych urodzonych w więzieniu.

Przyszła na świat w 1949 roku na Zamku w Lublinie, a swojej matki, żołnierki Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, nigdy nie poznała. – To nie był jeszcze termin porodu, ale matka wskutek bicia dostała krwotoku. Wezwano współosadzoną akuszerkę. Gdy mnie wydobyła na świat, mama zapytała: dziewczynka czy chłopczyk? Gdy usłyszała odpowiedź, powiedziała: niech jej Bóg pozwoli żyć, straciła przytomność, a po godzinie stwierdzono zgon – mówi Zarzycka-Redwan.

Opowiada, że przeżyła dzięki więźniarkom, które przekazywały ją sobie z rąk do rąk. Jedna z nich karmiła dziecko własną piersią, zanim straciła pokarm w wyniku trudnych warunków więziennych. Zarzycka-Redwan poznała ją po latach. – Gdy mnie zobaczyła, nie miała siły rozmawiać, płakała. Do końca nie wierzyła, że uda mi się przeżyć – mówi.

Hołd dla rodziców

– W więzieniach stalinowskich kara wielokrotnie sięgała niewinnych istot – uważa prof. Jan Żaryn. Dodaje też, że form represji, którym podlegały dzieci wyklęte, było więcej.

Chodzi m.in. o to, że często trafiały do rodzin adopcyjnych lub domów dziecka, choć na wolności mogły przygarnąć je rodziny osadzonych. Była więźniarka z Fordonu i znana polonistka prof. Barbara Otwinowska opowiadała w 2015 roku „Rzeczpospolitej" o więźniarce, która w wyniku bicia została sparaliżowana, a jej dziecko oddano do adopcji jako sierotę.

Dlatego prof. Jan Żaryn zastanawia się, czy możliwości walki o zadośćuczynienia nie dać też dzieciom wyklętych, które rozdzielono z matkami. – Poza tym w grę wchodzi też zmiana ustawy o kombatantach – mówi.

Magdalena Zarzycka-Redwan zgadza się z opinią, że dzieci wyklęte powinny zyskać taki sam status jak kombatanci i osoby represjonowane. Zauważa, że problemy, z którymi musiały się zmagać, nie skończyły się z upadkiem stalinizmu. – Wytykano nas palcami jako dzieci bandytów. Nie mogliśmy zdobywać edukacji i robić karier tak jak nasi rówieśnicy, więc wielu z nas żyje obecnie w biedzie – mówi.

M.in. po to, by integrować takie osoby, powstało przed rokiem pierwsze w Polsce Stowarzyszenie Dzieci Żołnierzy Wyklętych. Zarzycka-Redwan jest jego prezesem. Mówi, że stowarzyszenie walczy o zmianę prawa, jednak to niejedyny jego cel. – Przede wszystkim chcemy składać hołd naszym rodzicom – podkreśla.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: w.ferfecki@rp.pl

Stanisław Wnorowski jest prawdopodobnie jedynym Polakiem urodzonym w celi śmierci. Przyszedł na świat w kwietniu 1947 roku w stalinowskim więzieniu na Zamku w Rzeszowie. Do jego matki Alicji Wnorowskiej, skazanej w ciąży na śmierć, nie wezwano lekarza ani akuszerki. – Strażnicy grali pod celą w karty. Mówili: będzie dziewczynka, to likwidujemy. A jak chłopiec, to się zastanowimy – opowiada Wnorowski.

Strażnicy nie przejmowali się losem kobiety, bo popełniła zbrodnię, która w tamtych czasach uchodziła za najcięższą – była żołnierką wyklętą. Działając w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość, weszła w struktury Urzędu Bezpieczeństwa, z którego wykradała ważne informacje dla podziemia.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma
Historia
Jak Churchill i Patton olali Niemcy