Generał gromadził perełki

Rozmowa. Prof. Antoni Dudek , przewodniczący Rady IPN

Aktualizacja: 18.02.2016 09:41 Publikacja: 17.02.2016 18:16

Generał gromadził perełki

Foto: Fotorzepa, Anna Pietuszko

"Rzeczpospolita": Czy dokumenty z domu generała, jak choćby autentyczna ponoć notatka dotycząca tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek, potwierdzają, że Lech Wałęsa współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL?

prof. Antoni Dudek: Z całą pewnością są tam kolejne obszerne dokumenty dotyczące sprawy TW „Bolek". Ale ta historia jest i tak już od wielu lat dobrze opisana i znana historykom, którzy podobnie jak ja mają wyrobione zdanie co do tego, kto był tajnym współpracownikiem służb PRL o tym pseudonimie. Kolejne dokumenty jedynie doprecyzują nam tę historię.

Ale dowodu, który przekonałby wszystkich o tym, że Wałęsa współpracował, wciąż nie ma. Sam były prezydent twierdzi, że dokumenty sfałszowano.

Nie jestem tym zaskoczony, on będzie konsekwentnie zaprzeczał, niezależnie od tego, jakie dokumenty zostaną jeszcze ujawnione. Nie sądzę, aby Lech Wałęsa zmienił swoje stanowisko. Na razie jest za wcześnie, by przesądzać, czy dokumenty Kiszczaka ostatecznie bardziej go obciążą.

Czego oprócz sprawy „Bolka" spodziewa się pan po archiwum Kiszczaka?

Mam nadzieję, że znajdziemy inne istotne dokumenty dotyczące ważnych spraw i osób aktywnych w PRL, kiedy Kiszczak był drugą osobą w państwie i kierował tajnymi służbami. Generał gromadził w swoim archiwum najciekawsze dokumenty, czyli te, które były szczególnie ważne z jego punktu widzenia. Warto wiedzieć, że codziennie na jego biurko trafiała tzw. informacja wewnętrzna MSW – od kilkudziesięciu do kilkuset stron z wszystkimi załącznikami, w zależności od tego, co się wydarzyło w ciągu mijającego dnia. Oczywiste jest więc, że z tej masy dokumentów od czasu do czasu wynajdował perełki i zabierał je do swojego archiwum, które nigdzie indziej się nie zachowały. Właśnie te dokumenty, które nigdy nie trafiły do żadnych zbiorów i archiwum IPN mogą być najciekawsze dla historyków.

Od dawna czekałem na to, że w końcu coś istotnego z tych zasobów archiwalnych komunistycznych służb specjalnych, które były usuwane z archiwów SB w latach 1989 i 1990 trafi do opinii publicznej. Trzeba pamiętać, że wówczas wiele dokumentów zostało zniszczonych, spalonych i zmielonych, ale nie wszystkie. Byłem przekonany, że część z nich znalazła się w prywatnych archiwach i w rękach funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Teraz mamy tego potwierdzenie.

Nie sądzę, żeby wdowa po generale Kiszczaku była jedynym dysponentem tego rodzaju materiałów, a podobne archiwa zapewne znajdują się jeszcze w niejednych rękach byłych funkcjonariuszy SB.

Kiszczak mocno interesował się zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Czy spodziewa się pan, że wśród znalezionych w domu generała są dokumenty na ten temat?

Możliwe, że też się teraz odnajdą, ale nie chcę w tym momencie robić sobie nadziei. Kiszczak na pewno tą sprawą bardzo się interesował i nią zajmował.

Przypuszcza się, że Kiszczak mógł gromadzić niewygodne kwity na wielu obecnie aktywnych polityków, dziennikarzy czy hierarchów kościelnych. Czy wie pan cokolwiek na ten temat?

Obecnie te dokumenty ma w swojej dyspozycji prokurator i to on może mieć wiedzę na ten temat. Na pewno nie można tego wykluczyć. Byłbym jednak ostrożny z myśleniem, że generał był demonicznym esbekiem, który w swojej szafie trzymał ponumerowane teczki na każdego. Tak na pewno nie było.

Pojawiają się także oskarżenia, że przez ponad 25 lat ani prokuratura, ani IPN nie zrobiły nic, aby zlikwidować takie osobiste archiwa, jak to z domu Kiszczaka.

Rzeczywiście, wielu podobno wiedziało, ale nikt przez te wszystkie lata nie przyszedł do IPN z informacją, że generał Kiszczak ma te dokumenty i że w związku z tym składa zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury, by ta podjęła działania. Prokurator przez ten czas stwierdzał, że na podstawie doniesień wyłącznie medialnych nie może wszcząć postępowania.

—rozmawiał Andrzej Gajcy

"Rzeczpospolita": Czy dokumenty z domu generała, jak choćby autentyczna ponoć notatka dotycząca tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek, potwierdzają, że Lech Wałęsa współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL?

prof. Antoni Dudek: Z całą pewnością są tam kolejne obszerne dokumenty dotyczące sprawy TW „Bolek". Ale ta historia jest i tak już od wielu lat dobrze opisana i znana historykom, którzy podobnie jak ja mają wyrobione zdanie co do tego, kto był tajnym współpracownikiem służb PRL o tym pseudonimie. Kolejne dokumenty jedynie doprecyzują nam tę historię.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL