Zanim w sądzie w Detmold rozpoczął się w czwartek proces 94-letniego strażnika z Auschwitz Reinholda Hanninga, doszło do skandalu związanego z pojawieniem się w gmachu sądu 87-letniej Ursuli Haverbeck, znanej w Niemczech z negowania Holokaustu, za co zresztą została całkiem niedawno skazana.
Sam Hanning nie zaprzeczał, że był w Auschwitz strażnikiem, ale nie czuje się osobiście winny zbrodni, które zarzuca mu prokuratura. Jest oskarżony o współudział w zamordowaniu 170 tys. osób w okresie od stycznia 1943 roku do czerwca roku następnego.
Proces za procesem
Jego proces otwiera całą serię podobnych postępowań sądowych, mimo że od końca wojny upłynęło już ponad 70 lat. W najbliższym czasie przed sądem w Neubrandenburgu stanie 95-letni Kurt Zafke, Unterscharführer SS (plutonowy), który w Auschwitz miał przyczynić się do śmierci co najmniej 3681 osób. Po wojnie spędził cztery lata w więzieniu w Polsce. Oskarżony jest obecnie z racji swej działalności w służbie sanitarnej w drugim okresie swego pobytu w Auschwitz. Miał uczestniczyć w przyjmowaniu 14 pociągów z więźniami z wielu miejsc Europy, w tym z Westerbork. Niewykluczone, że w jednym z transportów mogła być 15-letnia Anna Frank, autorka słynnego dziennika z czasów, gdy ukrywała się wraz z rodziną w Amsterdamie, prawdziwa ikona woli przetrwania prześladowanych Żydów w czasach nazistowskich. Proces przewidziano na koniec lutego. Prokuratura dopatrzyła się jednak stronniczości w dotychczasowym postępowaniu sądu, któremu ma zależeć podobno na umorzeniu sprawy, i wniosła wniosek o przeniesienie sprawy.
Na tym nie koniec. Na proces czeka 93-letni Ernst T., który jako 19-letni Sturmann SS (kapral) także przewinął się przez Auschwitz. Zdaniem prokuratury miał się przyczynić do śmierci 1075 osób z trzech transportów. Proces ma się rozpocząć w kwietniu. Nieco później w sądzie w Neumünster na ławie oskarżonych zasiądzie 95-letnia kobieta, która jako młoda dziewczyna służyła w tzw. korpusie pomocniczym SS. W Auschwitz zajmowała się łącznością i – jak twierdzi prokuratura – jest z tego tytułu współodpowiedzialna za śmierć 260 tys. więźniów.
– W obowiązującym obecnie porządku prawnym nie ma już znaczenia, czy oskarżeni o zbrodnie popełnili je własnoręcznie, czy też uczestniczyli w inny sposób w zagładzie – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Thomas Will z Centralnego Urzędu Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu.