Grudzień'70: Zginął, bo nie chciał strzelać?

Pion śledczy IPN w Szczecinie wszczął śledztwo w sprawie śmierci żołnierza w czasie grudniowych demonstracji zimą 1970 r.

Aktualizacja: 23.01.2017 16:46 Publikacja: 22.01.2017 17:08

Grudzień'70: Zginął, bo nie chciał strzelać?

Foto: Edmund Pelpliński (domena publiczna), Wikimedia Commons

Podstawą ponownego zbadania tej sprawy okazały się publikacje „Rzeczpospolitej".

20-letni szer. Nadratowski służył w kompanii specjalnej 12. Dywizji Zmechanizowanej, którą władze skierowały do tłumienia protestu robotników. Ciało żołnierza z przestrzeloną dwukrotnie głową odnaleziono 19 grudnia 1970 r. na tyłach budynku przy ul. Kaszubskiej w Szczecinie. Wojskowa prokuratura szybko umorzyła postępowanie.

Nadratowski był synem szczecińskiego stoczniowca i nie krył, że odmówi wykonania rozkazu strzelania do manifestantów (18 grudnia w obecności innych żołnierzy oświadczył, że „jak dostanie rozkaz strzelania do cywilów, to nie będzie strzelał w ogóle"). Wcześniej, pełniąc służbę na ulicach miasta, stanął w obronie ciężarnej kobiety, którą brutalnie potraktowali funkcjonariusze ZOMO.

Członkowie rodziny uważali, że zginął z powodu odmowy strzelania do demonstrantów. Na ich wniosek sprawą zajął się IPN.

Najpierw, w 2009 r., prokurator Instytutu zdecydował, by nie wszczynać postępowania, bo wojskowa prokuratura przeprowadziła śledztwo prawidłowo. W 2010 r. jeden ze świadków jego śmierci (prosił o anonimowość) przekazał jednak „Rzeczpospolitej" informacje, o których nie mówił wcześniej śledczym.

Według jego relacji Nadratowski był przekonany, iż w stoczni stało się coś złego, „że tam mu wyrżnęli całą rodzinę i dziewczynę". Nowy świadek twierdzi też, że to on podczas odpoczynku w jednostce 18 grudnia oparł się rękami i głową o wylot lufy, nie zaś Nadratowski, na którego wskazywał prokurator wojskowy (posłużyło mu to do udowodniania tezy, że żołnierz obchodził się nieostrożnie z bronią).

Rozmówca „Rzeczpospolitej" opowiedział, że tego samego wieczoru Nadratowski „wcisnął" mu paczkę papierosów. Po śmierci kolegi wyjął ją, a tam, jak relacjonuje, „było napisane na odwrocie »Do ludzi strzelał nie będę, do aresztu też nie pójdę«". Dowódca patrolu kazał paczkę wyrzucić do kanału.

Po kilku latach ta nowa relacja pozwoliła wszcząć śledztwo. Szef pionu śledczego IPN w Szczecinie Marek Rabiega zlecił biegłym zbadanie opinii lekarza wojskowego odnoszącej się „do mechanizmu obrażeń powstałych u Nadratowskiego oraz wniosków co do okoliczności jego zgonu" oraz śladów zabezpieczonych w miejscu, w którym znaleziono ciało Nadratowskiego. Rabiega od opinii biegłych uzależnia podjęcie decyzji o ekshumacji szczątków żołnierza.

Podstawą ponownego zbadania tej sprawy okazały się publikacje „Rzeczpospolitej".

20-letni szer. Nadratowski służył w kompanii specjalnej 12. Dywizji Zmechanizowanej, którą władze skierowały do tłumienia protestu robotników. Ciało żołnierza z przestrzeloną dwukrotnie głową odnaleziono 19 grudnia 1970 r. na tyłach budynku przy ul. Kaszubskiej w Szczecinie. Wojskowa prokuratura szybko umorzyła postępowanie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie