Pion śledczy IPN przed zakończeniem śledztw w sprawie zbrodni nazistowskich popełnionych w czasie wojny występuje do niemieckich organów ścigania o przesłanie wyroków lub innych postanowień dotyczących ustalonych przez polski wymiar sprawiedliwości zbrodniarzy. I tak stało się w wypadku postępowań, które do niedawna prowadził pion śledczy warszawskiego oddziału IPN.
Badał on okoliczności masowych egzekucji w Gąbinie i Gostyninie, a także zabójstw popełnionych przez niemieckiego żandarma w okolicach Wyszkowa. Jeszcze w latach 60. i 70. Główna Komisja Ścigania Zbrodni Hitlerowskich przekazała materiał z polskich śledztw Niemcom. Prokuratorzy IPN byli przekonani, że sprawcy zostali osądzeni, ale grubo się mylili.
W czerwcu 1941 roku pod Ciechomicami koło Gostynina w niejasnych okolicznościach został zabity niemiecki żandarm Elera. Miejscowi byli przekonani, że sprawcą był inny Niemiec, a tłem był konflikt o kobietę. Niemieccy policjanci o zabójstwo podejrzewali polskiego rybaka z Płocka Stefana Sisickiego, który w trakcie zatrzymania został zabity.
– Z naszych ustaleń wynika, że żandarm zginął w czasie przypadkowej próby zatrzymania przedwojennego oficera WP, kuriera AK – opisuje Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN.
W odwecie za śmierć żandarma Niemcy postanowili zabić 20 Polaków (po dziesięciu w Gąbinie i Gostyninie). W tym celu zatrzymali zakładników (160 trafiło potem do obozów koncentracyjnych, głównie do Dachau).