W nocy z 14 na 15 sierpnia broniące się przed naporem bolszewików wojsko polskie przeprowadziło nieoczekiwany kontratak rozdzielając rozciągnięte na bardzo szerokim froncie siły Armii Czerwonej i zmuszając je do odwrotu, co w efekcie przesądziło o losach wojny polsko-bolszewickiej. Wydarzenie to nosi dziś miano Cudu nad Wisłą a w jego rocznicę obchodzone jest Święto Wojska Polskiego.
Janusz Korwin-Mikke pisze jednak, że to nie głównodowodzący wówczas Józef Piłsudski lecz ówczesny szef Sztabu Generalnego WP doprowadził do pokonania bolszewików pod Warszawą. Większość historyków nie kwestionuje roli Rozwadowskiego, autora planu kontrataku, ale podkreśla, że to Piłsudski, jako głównodowodzący, zaaprobował ten plan.
Piłsudskiemu Korwin-Mikke zarzuca, że przed najazdem bolszewików na Polskę nie dołączył do interwencji sił ententy w Rosji, która wspierała tzw. białych w walce z bolszewikami, a także "ściśle współpracował z bolszewikami – np. przekazał im uwolnionemu przez Niemców Karola Sobelsohna ('tow. K.Radek') a Niemcom nie zależało na obaleniu bolszewików".
"Dopiero gdy siły Denikina, Judenicza, Kołczaka, Millera, Wrangla i innych kontr-rewolucjonistów zostały rozbite, Piłsudski uderza na bolszewików. Najprawdopodobniej na polecenie Niemców, którym zależało, by dwaj potencjalni wrogowie Niemiec bili się między sobą – i dopóki Polska była górą, Niemcy wstrzymywali wszelkie transporty z pomocą dla Polski" - pisze następnie Korwin-Mikke.
W momencie, gdy rok później bolszewicy stali pod Warszawą "Piłsudski mylnie ocenił sytuację, uznał, że wojna jest przegrana, podpisał jeszcze (zapewne nie czytając) Rozkaz Operacyjny 1001 wydany przez Szefa Sztabu, złożył na ręce Wincentego Witosa dymisję i... wyjechał na Podgórze pożegnać się z rodziną" - przekonuje Korwin-Mikke.