rp.pl: 31 lipca 1991 roku wyjechał pan z Bogusławem Bagsikiem do Izraela. Czy to prawda, że zostali panowie ostrzeżeni przed aresztowaniem?
Andrzej Gąsiorowski: Nikt mnie nigdy nie ostrzegał przed możliwym aresztowaniem. W moim przypadku list gończy wydano trzy miesiące po moim wyjeździe z Polski.
W książce Dariusza Wilczaka przewija się sugestia, że spółka Art-B została stworzona przez służby specjalne po to, by sfinansować przerzut Żydów z upadającego ZSRR do Izraela. Ile w tym prawdy?
To wielka przesada. Udział Art-B w tej operacji był raczej symboliczny w kontekście globalnego zaangażowania wszystkich uczestniczących w niej stron. Porozumienie w sprawie tej operacji zostało podpisane przez prezydenta Reagana i Gorbaczowa jako część układu SALT 2. Emigrację Żydów z upadającego ZSRR finansował Kongres USA w wysokości 10 miliardów dolarów.
W Izraelu doczekał pan przedawnienia zarzutów i teraz może pan swobodnie przyjeżdżać do Polski…