Rzeczpospolita: Co powinno zostać w głowie po lekturze pana książki „Biały snajper: Simo Häyhä”?
Tapio Saarelainen: Przede wszystkim chciałbym uświadomić czytelnikom, jak wielkie znaczenie może mieć na wojnie jeden żołnierz piechoty. Simo Häyhä odgrywał podczas radziecko-fińskiego konfliktu kluczową rolę w podtrzymywaniu ducha walki, służąc za wzór i skutecznie zachęcając rodaków do kontynuowania oporu, nie odpuszczania ani na krok. Chodzi więc nie tylko o setki zabitych przez niego wrogów, ale i przemożny efekt psychologiczny.
Ten efekt był widoczny także w szeregach Rosjan, którzy z przerażeniem podawali sobie informacje o dokonaniach „Białej śmierci”, jak nazwano Häyhę.
Ta sława doprowadziła do tego, że za jego głowę wyznaczono nagrodę. Skierowano przeciwko niemu olbrzymie siły, próbowano wyeliminować z moździerzy, poprzez ostrzał artyleryjski i intensywny ostrzał z karabinów maszynowych.
Na czym polegała jego wyjątkowość, tajemnica sukcesów?