Bracia polscy, arianie, socynianie, antytrynitarze, anabaptyści, nurkowie, nowochrzczeńcy, kopieniacy – to tylko najbardziej popularne określenia używane w stosunku do tego odłamu protestantyzmu. Najbardziej pasują do nich trzy pierwsze. Braćmi chętnie nazywali się sami, określenie „arianie” wpisywało ich w szerszy ruch religijny, opierający się na doktrynie teologicznej stworzonej w IV w n.e. przez Ariusza, który negował istnienie Trójcy Świętej, natomiast nazwa „socynianie” pochodzi od Fausta Socyna, włoskiego reformatora religijnego, który osiadł w Polsce i miał decydujący wpływ na ostateczne ukształtowanie się polskiego arianizmu.
Początki tego ruchu to lata 1562–1565, kiedy to polscy arianie wyodrębnili się z Kościoła kalwińskiego pod wpływem poglądów antytrynitariuszy z Włoch, którzy uciekając przed prześladowaniami inkwizycji, schronili się na terenie słynącej z tolerancji Rzeczypospolitej. Po raz pierwszy na ziemiach polskich z deklaracją antytrynitarską wystąpił na synodzie kalwińskim w Secyminie w 1556 r. Piotr z Goniądza, teolog, który zaraził się „nieprawomyślnymi ideami” w czasie podróży po Włoszech. Zetknął się tam z pismami Serweta, myśliciela, który pierwszy uznał dogmat o Trójcy Świętej za błędny. Piotr z Goniądza szerzył gorliwie swe poglądy, wywierając wielki wpływ na Grzegorza Pawła z Brzezin, który niebawem został pierwszym pastorem zboru braci polskich w Krakowie, założonego w 1562 r. Rozłam wśród kalwinów nastąpił na tle stosunku do dogmatu o Trójcy Świętej. Arianie uznawali boskość Boga Ojca, ale już nie Jezusa z Nazaretu. Według nich był on zwykłym człowiekiem, choć najdoskonalszym ze wszystkich i dlatego został wybrany przez Boga do spełnienia misji zbawiania ludzkości. Dopiero kiedy tego dokonał, niejako w nagrodę został deifikowany i uzyskał „statut” Syna Bożego. Arianom niezbyt podobał się także dogmat dotyczący Ducha Świętego – uważali, że jest tylko jeden z nieodrębnych aspektów Boga. Inspirowali się także myślą niemieckich anabaptystów, którzy twierdzili, że jedynie osoby dojrzałe są w stanie świadomie przyjąć chrzest święty.
Jak zauważa Maria Bogucka w książce „Kultura. Naród. Trwanie”, znaczenie i rewolucyjność tego odłamu reformacji nie leżały jednak w jego założeniach teologicznych, lecz w treści społecznej. Arianie potępiali bowiem pańszczyznę i poddaństwo chłopów, głosili, że „rzecz to jest pogańska panować nad swoim bratem”. W tamtych czasach takie wywrotowe idee były nie do zaakceptowania dla szlachty, a to ona stanowiła większość odbiorców ariańskiej ideologii. W rezultacie przeciwnicy arian łączyli się ponad podziałami i bracia polscy od samego początku musieli się zmagać ze zgodną opozycją ze strony katolików, kalwinistów i luteranów. Wyznania protestanckie były nawet bardziej zapalczywe w zwalczaniu tej wewnętrznej schizmy. Dlatego też arianie nie zostali objęci tzw. ugodą sandomierską z 1570 r. w której luteranie, kalwiniści i bracia czescy zobowiązali się unikać sporów i walczyć o wolność wyznaniową w Rzeczypospolitej. Szczęśliwie dla arian najsłynniejszy akt polskiej tolerancji religijnej, czyli konfederacja warszawska z 1573 r., obejmował wszystkie wyznania bez wyjątku.
Szlachta już w 1566 r. zażądała od króla wygnania niebezpiecznych heretyków i ponawiała wezwania dość regularnie w kolejnych latach. Oczywiście nie cała szlachta, bo usilnie spychana na margines konfesja przyciągała coraz więcej wyznawców, także wśród możnych rodów. Jan Kiszka z Czechanowca, potomek starożytnego rodu litewsko-ruskiego, właściciel 70 miasteczek i 400 wsi, zostawszy arianinem, gorliwie wspierał ten ruch religijny, oddawał im kościoły i cerkwie w swych rozległych włościach, zwoływał synody, zakładał szkoły i drukarnie. W późniejszych latach wyznawcami arianizmu zostali także inni kresowi arystokraci – Niemirycze. Do braci polskich przystąpił też wielokrotny marszałek sejmu Mikołaj Sienicki, teolog Jan Niemojewski, znani poeci barokowi Zbigniew i Jan Andrzej Morsztynowie oraz Wacław Potocki i wielu innych majętnych i wysoko postawionych przedstawicieli stanu szlacheckiego. Pod koniec życia wyznawcą arianizmu został również Andrzej Frycz Modrzewski, najwybitniejszy polski pisarz polityczny epoki renesansu, autor słynnego traktatu „O poprawie Rzeczypospolitej”. Być może właśnie dlatego nie wiemy, gdzie Modrzewski został pochowany, groby arian były bowiem nagminnie niszczone. W latach świetności polskiego arianizmu, czyli na przełomie XVI i XVII w., liczba wyznawców i zwolenników tej doktryny sięgała ok. 12 tys.
Ważnym elementem ruchu braci polskich był pacyfizm. Wielokrotnie w opracowaniach historycznych można znaleźć stwierdzenie, że arianie paradowali na sejmach, a także na co dzień, z drewnianymi szablami u boku na znak sprzeciwu wobec używania przemocy. Z pewnością takie sytuacje się zdarzały, ale jest to obraz nieco przejaskrawiony. Historyk Janusz Tazbir udokumentował tylko jeden taki przypadek – w ten ostentacyjny sposób zachowywał się Samuel Przypkowski, pisarz, poeta i bardzo aktywny działacz ariański. Przypkowski był zwolennikiem całkowitego rozdziału państwa od Kościoła. Zasłynął także z tego, że uwolnił swoich chłopów od pańszczyzny i dał im wolność osobistą. Potem wprawdzie zmienił zdanie i ścigał ich, by z powrotem ściągnąć do swojego majątku. Jak wskazują najnowsze badania, radykalizm wśród arian ostatecznie się nie przyjął. Oprócz pojedynczych przypadków bracia nie decydowali się na zniesienie poddaństwa i pańszczyzny, nie pozbywali się majątków i nie odmawiali sprawowania urzędów państwowych (co początkowo się zdarzało). Unikali jedynie przyjmowania tych, które wiązały się z koniecznością wydawania wyroków śmierci. Ponieważ polscy arianie inspirowali się pokojowym, odrzucającym przemoc nurtem protestantyzmu, nigdy nie nawoływali do obalenia siłą istniejącego ustroju, wzywali raczej do budowy nowych wspólnot opartych na jasnych dla wszystkich zasadach etycznych.