Przeszukiwane jest miejsce egzekucji i ukrycia ciał uwięzionych w obozie NKWD w Trzebusce. Prace prowadzone są w lasach turzańskich koło Sokołowa Małopolskiego. Miejscowi nazywają te okolice małym podkarpackim Katyniem.
– Podczas prac korzystamy z doświadczenia i wiedzy saperów 16. Tczewskiego Batalionu Saperów z Niska. Namierzają oni dla nas wszystkie metalowe przedmioty. Mieliśmy kilka miejsc nagromadzenia łusek amunicji pistoletowej 7,62 systemu Tokariewa – opisuje nam Bogusław Kleszczyński, historyk z rzeszowskiego oddziału IPN.
Na razie jednak ekipa poszukiwawcza nie natrafiła na jamy grobowe. Naukowcy planują przebadać jesienią ok. 1–2 hektarów z zaplanowanych 7 hektarów terenu, gdzie mogą być miejsca pochówków.
Z informacji zebranej przez dr. Tomasza Łabuszewskiego z IPN w opracowaniu „Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji” wynika, że obóz przejściowy NKWD w Trzebusce funkcjonował od 15 sierpnia do połowy listopada 1944 r. Stworzony został na ogrodzonym drutem kolczastym pastwisku, gdzie wykonane zostały ziemianki. W jednym z pomieszczeń urzędował Trybunał Wojenny I Frontu Ukraińskiego. Zapadały tam decyzje o zwolnieniu do domu, karze śmierci lub wysłaniu do łagru.
W obozie tymczasowo więzieni byli żołnierze AK złapani na zapleczu frontu. Wśród nich byli m.in. gen. Władysław Filipkowski, komendant Obszaru Południowo-Wschodniego AK, jego zastępca oraz komendant Okręgu Tarnopol płk Franciszek Studziński ps. Rawicz, szef Sztabu i oddziału II Komendy Obszaru ppłk Henryk Pohoski ps. Walery, komendant Okręgu AK Lwów płk Stefan Czerwiński ps. Karabin.