Czytaj więcej:

- Nasza ustawa pozwoliła jedynie wychwycić płotki jak jakiegoś radnego w gminie, ale tych najważniejszych już nie. Dlaczego tak się stało? Bo te materiały, które znaleziono w  domu Kiszczaków były lejce które hamowały dekomunizację. Trzymają je byli esbecy, w formie teczek i kwitów do szantażu - ocenił Mularczyk.

- Co ta sprawa może oznaczać dla Wałęsy? Wałęsa zaprzeczał współpracy z SB, a część ludzi, jak Krzysztof Wyszkowski czy Anna Walentynowicz, która o tym mówiła była szykanowana. Wałęsa chciał się wybielić, miał szansę to wytłumaczyć ale tego nie zrobił - a prawda wróciła z zabójczą siłą - podkreślił poseł.

- Prawdziwą wartość materiałów w kontekście oceny Wałęsy może ocenić Sławomir Cenckiewicz czy Piotr Gontarczyk, którzy pisali o tym, że Wałęsa w latach 70. był TW "Bolkiem". Dla mnie, znalezisko jest ważne nie tylko z powodu niejasności wokół szefa „S”, ale głównie w szerszym kontekście - pokazującym że popełniliśmy błąd w rozliczeniu się z przeszłością - podsumował poseł klubu PiS.