Przyjęcie umowy CETA jest wciąż bardzo niepewne. Czy gdyby jednak ona weszła w życie, to byłaby korzystna dla Polski oraz naszych konsumentów i spółek? Należy Pan do nielicznego grona osób, które z tym porozumieniem gruntownie się zapoznały. Jaka jest więc Pańska opinia?
Jakub Wojnarowski: O ile dla całej Europy umowa CETA miałaby potencjalny minimalnie pozytywny wpływ, to dla Polski powinna ona być raczej neutralna, choćby ze względu na skalę wzajemnego handlu. Odpowiadając na argumenty krytyków tej umowy można przypomnieć, że dotychczasowe umowy regulujące handel pomiędzy Polską a Kanadą zawierają stary system arbitrażu, który nie jest szczególnie korzystny dla naszego kraju. Umowa CETA poprawia zaś pozycję państw członkowskich krajów Unii Europejskich w relacjach z inwestorami. Zawarty w tym porozumieniu mechanizm zwiększa możliwości państw narodowych w przypadku choćby modyfikowania przepisów dotyczących np. ochronę konsumentów.
Przecież słyszymy często, że CETA stawia w uprzywilejowanej pozycji korporacje przeciwko państwom narodowym...
To nie jest prawda. Są w tej umowie elementy umacniające pozycję państw. Trybunał zajmujący się arbitrażem ma być dwuinstancyjny, więc jest możliwość uruchomienia procedury odwoławczej, co zbliża arbitraż do procedury sądowej. Arbitrzy nie będą powoływani przez inwestorów zaangażowanych w spór, ale przez strony umowy, czyli UE i Kanadę. Obecność polskiego arbitra nie będzie miała żadnego większego znaczenia, gdyż on ma reprezentować tam interesy całej UE. Jego zadaniem będzie przede wszystkim ochrona europejskich przedsiębiorców na rynku kanadyjskim. Trybunał będzie miał prawo do odrzucania pozwów błahych. Samo zagrożenie dla zysków spółek nie może być więc podstawą do pozwu. Inwestor będzie musiał zaś podjąć decyzję, czy chce podlegać procedurze arbitrażowej czy sądowej obowiązującej w danym kraju. Nie będzie mógł tych procedur łączyć. CETA też bardzo jasno zaś mówi o tym, że strony mają prawo modyfikowania swoich przepisów dotyczących ochrony konsumentów, żywności, środowiska itp. Zmiana tych przepisów nie może więc mieć takiego skutku, że inwestor skieruje z powodu tej zmiany sprawę do trybunału. Warto dodać też, że sprawę przed trybunałem będzie mógł złożyć jedynie inwestor realny, a nie np. jakaś firma wydmuszka. To mnie przekonuje, że interesy państw narodowych są dobrze zabezpieczone przez umowę CETA.
Jak CETA może wpłynąć na polski handel?