Inwestycje ruszyły w gminach

Samorządy deklarują, że w 80–90 proc. zrealizują swoje rekordowe plany inwestycyjne. Pojawił się jednak problem rosnących cen prac budowlanych.

Aktualizacja: 03.09.2017 19:35 Publikacja: 03.09.2017 19:08

Inwestycje ruszyły w gminach

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Na ten rok samorządy zaplanowały rekordowe wydatki prorozwojowe na poziomie 53 mld zł, czyli aż dwa razy więcej niż w fatalnym pod tym względem 2016 r. Gdyby udało się zrealizować tak ambitne założenia, to lokalne władze stałyby się głównym motorem oczekiwanego ożywienia inwestycyjnego.

Problem w tym, że po pierwszym półroczu realizacja tych planów wynosiła jedynie 12 proc. Czy uda się w takiej sytuacji osiągnąć cel na cały rok? Samorządowcy pytani przez nas deklarują, że 100 proc. nigdy nie jest możliwe, ale 80–90 proc. już tak.

Branża korzysta

– Plan inwestycji na ten rok to 615 mln zł. Szacuje się, że wykonanie za 2017 powinno wynieść nieco ponad 500 mln zł, a więc ponad 80 proc. Aktualnie dokonujemy korekty planu na ten rok – mówi Piotr Husejko, dyrektor wydziału budżetu i kontrolingu poznańskiego urzędu miasta. W Łodzi na 2017 r. zaplanowano inwestycyjne w kwocie 606,7 mln zł. Według wstępnych szacunków wykonanie budżetu inwestycyjnego po zmianach wyniesie ok. 95 proc. – informuje z kolei Grzegorz Gawlik z łódzkiego urzędu miasta. Wrocław ocenia, że wyda 95 proc. z zaplanowanych ok. 640 mln zł, Toruń – że będzie to ok. 84 proc. (z 275 mln zł), a Lublin – 80 proc. (z 413 mln zł).

Wykonanie planów na poziomie ok. 80–90 proc. to ogromna kwota 40–48 mld zł, a co istotne – branża budowlana już odczuwa inwestycyjny rozruch w samorządach. – Zeszły rok pod względem przetargów i zamówień ze strony samorządów był bardzo zły – mówi Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Budownictwa. – Teraz widzimy, że przetargów jest coraz więcej. Dotyczy to praktycznie całej Polski i wszystkich rodzajów dróg – zarówno wojewódzkich, powiatowych, jak gminnych – dodaje. – To szczególnie dobra wiadomość dla małych i średnich firm, które zwykle w mniejszych stopniu uczestniczą w przetargach na duże inwestycje krajowe – zauważa Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Zamówienia ze strony publicznej stanowią ponad połowę produkcji budowlano-montażowej, więc jeśli rosną, oczywiście pozytywnie wpływa to na całą branżę – dodaje.

Ceny rosną

Samorządowcy podkreślają, że główna przyczyna ubiegłorocznej zapaści, czyli opóźnienia w uruchamianiu unijnych funduszy na lata 2014–2020, już zniknęła. Ale wcale nie jest tak łatwo. – Na poziom wykonania inwestycji wpływ mają m.in. wydłużające się procedury związane z przygotowaniem inwestycji, wydłużające się terminy rozpatrywania wniosków o dofinansowanie UE, wstrzymujące realizację inwestycji – mówi dyrektor Husejko z Poznania. – Dłużej, niż zakładano, trwają oceny złożonych wniosków o dofinansowanie unijne, prawdopodobnie ze względu na większe zainteresowanie – zauważa Barbara Nowak, skarbnik w Kielcach. – Nie wszystkie też wnioski uzyskują takie dofinansowanie – mówi. Do tego samorządowcy dodają problemy z przedłużającymi się procesami odszkodowawczymi czy brakiem ścieżki odwoławczej, np. w przypadku negatywnych decyzji środowiskowych.

Na horyzoncie pojawiły się też nowe problemy, które mogą stanowić wąskie gardło nie tylko zresztą inwestycji samorządowych. – Główną przeszkodą w realizacji planów inwestycyjnych jest konieczność powtarzania procedur przetargowych ze względu na brak zainteresowania ze strony wykonawców oraz na wysokie ceny ofertowe, przekraczające środki zaplanowane w budżecie – wyjaśnia Małgorzata Szafran z wydział komunikacji społecznej Wrocławia. – Sprawa dotyczy kłopotu nie tylko z wysokością żądań finansowych firm za realizację poszczególnych zadań, ale w ogóle ze znalezieniem wykonawców – wtóruje Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyna.

Za małe moce

Branża budowlane odpowiada, że rosnące ceny ich usług są faktem, ale to nie ich wina. – Brakuje rąk do pracy, coraz droższe są materiały budowlane, surowce, paliwo. W sumie ceny ofertowe w przetargach są o 20–35 proc. wyższe od kosztorysów wykonanych w zeszłym roku – mówi Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Jest kilka przyczyn tego zjawiska. Przede wszystkim silne wahania publicznych inwestycji, na co zresztą zwracamy uwagę od dawna. W ostatnich latach mieliśmy dołek pod tym względem i firmy musiały się do tego dostosować, część zbankrutowała, część ograniczyła swoje moce produkcyjne. Teraz nie mają odpowiedniego potencjału, by odpowiedzieć na wszystkie zamówienia. A przy mniejszej rywalizacji nie trzeba konkurować niską ceną – wyjaśnia prezes Dzieciuchowicz.

Prezes Bałdys z PZPB dodaje, że na sytuację w branży wpływ mają też działania fiskusa. Po wprowadzeniu mechanizmu tzw. odwróconego VAT w budownictwie firmy z opóźnieniem dostają zwroty tego podatku, co znacznie pogarsza ich płynność. – Resort finansów przekonuje, że zwraca VAT w terminie, ale nie dodaje, że ten termin zaczyna się liczyć po rozwianiu wszelkich wątpliwości, co może zająć nawet kwartał – podkreśla.

Rosną inwestycje i dług

W tym roku samorządy mogą się przyczynić do wzrostu inwestycji w gospodarce i samego PKB, ale także deficytu finansów publicznych.

Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, szacuje, że inwestycje samorządów wzrosną w tym roku o 55 proc. w porównaniu z wykonaniem w 2016 r. W tej sposób dołożą do wzrostu inwestycji w całym roku 4 pkt proc., a w drugim półroczu – 7 pkt. proc. W ten sposób samorządy będą miały wpływ na tempo wzrostu gospodarczego – 0,7 pkt proc. w całym 2017 r. i 1,7 pkt. proc. w II półroczu. Przy założeniu – jak prognozują inni ekonomiści – że inwestycje w tym roku wzrosną o 3–4 proc., wkład samorządów będzie całkiem spory. W zeszłym roku było odwrotnie, inwestycje lokalne spadły o kilkadziesiąt procent, osłabiając tempo wzrostu PKB w ogóle.

Wysokie wydatki samorządów na przedsięwzięcia rozwojowe to jednocześnie także wzrost ich zadłużenia i deficytu. Ze sprawozdań budżetowych za pierwsze półrocze wynika, że lokalne jednostki planują rekordowy deficyt w wysokości 17,5 mld zł, czyli ok. 0,8 proc. PKB. Gdyby rzeczywiście do tego doszło, podwyższyłoby to – i to znacznie z szacowanych 2 proc. PKB – deficyt całego sektora finansów publicznych.

Doświadczenia z lat ubiegłych wskazują jednak, że samorządy realizują swoje plany pożyczkowe w zdecydowanie mniejszym stopniu. Credit Agricole Bank Polska szacuje więc, że będzie to 1,7 mld zł.

Na ten rok samorządy zaplanowały rekordowe wydatki prorozwojowe na poziomie 53 mld zł, czyli aż dwa razy więcej niż w fatalnym pod tym względem 2016 r. Gdyby udało się zrealizować tak ambitne założenia, to lokalne władze stałyby się głównym motorem oczekiwanego ożywienia inwestycyjnego.

Problem w tym, że po pierwszym półroczu realizacja tych planów wynosiła jedynie 12 proc. Czy uda się w takiej sytuacji osiągnąć cel na cały rok? Samorządowcy pytani przez nas deklarują, że 100 proc. nigdy nie jest możliwe, ale 80–90 proc. już tak.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze