#RZECZoBIZNESIE: Wojciech Warski: Rynek pracy w Polsce został zdewastowany

Wiele lat stałego drenażu z fachowców spowodowało, że nie ma już kogo eksportować – mówi Wojciech Warski, przewodniczący Konwentu BCC, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 07.11.2017 13:18 Publikacja: 07.11.2017 11:14

#RZECZoBIZNESIE: Wojciech Warski: Rynek pracy w Polsce został zdewastowany

Foto: tv.rp.pl

Mimo wielkiej koniunktury, kolejne firmy mają kłopoty finansowe.

Gość przyznał, że od lat nie są rozwiązywane te same problemy, które nękają biznes. - Brak koła zamachowego gospodarki, jakim były inwestycje, dewastacja rynku pracy, brak znaczących zmian w prawie, które faktycznie służą przedsiębiorcy. Wkradł się jeszcze element, który z punktu widzenia przedsiębiorcy jest kluczowy, a z punktu widzenia rządzących zupełnie niewymierny. To jest stan niepewności prawnej, podatkowej i instytucjonalnej - mówił Warski.

Zaznaczył, że doszliśmy do dna, jeśli chodzi o możliwość eksportu siły żywej.

- Wiele lat stałego drenażu z fachowców spowodowało, że nie ma już kogo eksportować. Ci, którzy mieli potencjał wyjazdu już wyjechali. Na to nałożyło się to, że z rynku pracy uderzeniowo ubyło nam 300 tys. ludzi z powodu obniżenia wieku emerytalnego. Nic realnie nie zachęca Polaków do dłuższej pracy, a świadomość społeczeństwa w tej dziedzinie jest bardzo niska – tłumaczył gość.

Dodał, że nawet Ukraińcy mają już dużo większą motywację, żeby jechać dalej niż do Polski. - W Niemczech też są potrzebni i zarobią zdecydowanie lepiej. Z punktu widzenia prawnego cały czas traktujemy ich jako pracowników bardzo tymczasowych, a nie pracowników, których zachęcamy do tego, żeby się tutaj osiedlili. Potrzebujemy ich bardzo - ocenił Warski.

Zaznaczył, że potrzebujemy pracowników w kilku segmentach. - Do prac prostych, od zbierania zbiorów na polach po pracowników budowlanych od łopaty, do 0,5 mln ludzi jesteśmy w tanie wchłonąć praktycznie od razu – wyliczył.

- Problem, którego nie da się rozwiązać prostym importem pracowników jest dużo bardziej poważny. W segmentach, czy mówimy o lekarzach, spawaczach czy technikach informatykach, potrzebujemy po kilkadziesiąt tysięcy ludzi – dodał.

Gość zauważył, że bardzo zbożny cel, jakim jest ściganie nieuczciwych przedsiębiorców, staje się w wielu przypadkach gwoździem do trumny tych, którzy czasami z błahych powodów nie dopełnili formalności. - Przy naszym skomplikowanym systemie VAT, to się łatwo może zdarzyć. Urzędnicy mają też dziwną tendencję, że zawsze idą na łatwe cele - mówił Warski.

Pomysł rozszerzenia specjalnych stref ekonomicznych na całą Polskę ocenił jako pozytywny. - To może uruchomić potencjał, który był niewykorzystany. Obawiam się, że diabeł może tkwić w szczegółach - stwierdził Warski.


- Kryteria uznawania, czy dany podmiot jest rokujący i należy zezwolić mu na inwestycje na warunkach zwolnienia, mają być związane z bezrobociem na danym rynku i indywidualnymi kryteriami jakościowymi. Do drugich trudno się czepiać, państwo powinno dyrygować jakie inwestycje chce. Natomiast mam obawy, że będą tak wyśrubowane żądania nowych stanowisk pracy, iż będą na danym obszarze niewykonalne – dodał.

 

Zaznaczył, że rozszerzenie stref ma ruszyć od 2018 r.

Mimo wielkiej koniunktury, kolejne firmy mają kłopoty finansowe.

Gość przyznał, że od lat nie są rozwiązywane te same problemy, które nękają biznes. - Brak koła zamachowego gospodarki, jakim były inwestycje, dewastacja rynku pracy, brak znaczących zmian w prawie, które faktycznie służą przedsiębiorcy. Wkradł się jeszcze element, który z punktu widzenia przedsiębiorcy jest kluczowy, a z punktu widzenia rządzących zupełnie niewymierny. To jest stan niepewności prawnej, podatkowej i instytucjonalnej - mówił Warski.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze