Grube ryby nie lubią sieci

Część inwestorów indywidualnych wciąż ceni sobie bezpośredni kontakt z maklerami przy składaniu zleceń na GPW. Dotyczy to przede wszystkim tych z zasobniejszymi portfelami.

Publikacja: 17.08.2017 20:33

Grube ryby nie lubią sieci

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wydawać by się mogło, że samodzielne składanie zleceń giełdowych przez internet to idealne rozwiązanie dla inwestorów indywidualnych. Jest przede wszystkim szybko i tanio. Część graczy, szczególnie tych zamożniejszych, wciąż jednak woli składać zlecenia przez telefon bądź też w punktach obsługi klienta. Dla nich cena czy też szybkość realizacji zleceń są czynnikami drugorzędnymi.

Makler wciąż się liczy

Z opublikowanych przez GPW danych wynika, że udział kanału internetowego w obrotach inwestorów indywidualnych wyniósł w I półroczu 73 proc. Z jednej strony wciąż jest to okazały wynik, z drugiej jednak zastanawiające jest to, że jest on o 3 pkt proc. niższy niż w poprzednich okresach. Zarówno w II kwartale 2015 r., jak i w całym 2016 r. udział internetu w obrotach realizowanych przez detal wynosił 76 proc. – Spadek ten przy wysokiej dynamice w ujęciu wartościowym może oznaczać wzrost aktywności inwestorów indywidualnych o największych portfelach, którzy są obsługiwani bezpośrednio przez maklerów lub telefonicznie – uważa Piotr Kozłowski, dyrektor DM Pekao. W podobnym tonie wypowiada się Filip Paszke, dyrektor DM PKO BP.

– Moim zdaniem mniejszy procentowy udział internetu w obrotach inwestorów indywidualnych wynika przede wszystkim z uaktywnienia się graczy zamożniejszych. Wielu z nich przez długi czas trzymało pieniądze na lokatach czy też inwestowało w obligacje, a poprawa koniunktury giełdowej sprawiła, że większa część pieniędzy trafiła właśnie na giełdę. Trzeba przy tym pamiętać, że zamożniejsi gracze częściej korzystają z bezpośredniego kontaktu z wyznaczonymi maklerami. Odbywa się to zarówno w punktach obsługi klienta, jak i telefonicznie – mówi Paszke.

Nie dziwi to Jerzego Nikorowskiego, zastępcy dyrektora w BM BGŻ BNP Paribas. Jak bowiem podkreśla, bezpośredni kontakt z maklerem ma niebagatelne znaczenie w przypadku obsługi zamożnych inwestorów. – Przede wszystkim z racji wolumenu aktywów i wielkości transakcji. W przypadku relatywnie dużych pakietów akcji, szczególnie na mniej płynnych papierach, ciężko byłoby im zająć pozycję, składając zlecenie przez internet bez mocnego podbicia ceny. Bezpośrednia pomoc maklera jest tu nieoceniona, gdyż potrafi on znaleźć chętnych po stronie inwestorów instytucjonalnych do przeprowadzenia transakcji, co skutkuje też niższymi kosztami transakcyjnymi w postaci niższych spreadów. Poza tym wielu klientów wciąż lubi skonfrontować swój pogląd na rynek z maklerami przez bezpośredni kontakt. Tym samym łatwiej im sobie wyrobić opinię o obecnych trendach rynkowych oraz o tym, co się dzieje w poszczególnych firmach – uważa Nikorowski.

Mniejszy wybór

Niestety, oferta dla inwestorów indywidualnych na naszym rynku systematycznie się kurczy. Posucha rynkowa, utrzymująca się na naszym rynku przez długie miesiące, sprawiła, że niektóre domy maklerskie mocno ograniczyły swoją ofertę w segmencie inwestorów indywidualnych. W praktyce oznacza to, że część biur już jakiś czas temu zrezygnowała z prowadzenia punktów obsługi klienta (POK), ograniczając możliwość składania zleceń praktycznie tylko do internetu.

Trudna sytuacja branży maklerskiej doprowadziła również do wchłonięcia niektórych domów maklerskich w struktury banku. W skrajnych przypadkach mieliśmy przykłady nawet całkowitej rezygnacji z biznesu maklerskiego.

Opinia

Daniel Ścigała, członek zarządu, Polski Dom Maklerski

Czasy, kiedy klienci indywidualni sami kupowali produkty inwestycyjne, minęły. Jak kiedyś mówiono, „kupowała ulica", która motywowana była wysokimi historycznie stopami zwrotu, które działały na wyobraźnię. Obecnie żadna usługa maklerska, produkt czy instrument finansowy same się nie sprzedają, na co wpływ mają brak wieloletniej hossy, coraz bardziej restrykcyjne regulacje i na ogół negatywne opinie o rynku kapitałowym. Potrzebne jest aktywne podejście sprzedawcy, czyli pracownika banku lub pośrednika, który będzie miał silne ekonomiczne powody (prowizja) do tego, aby klienta zachęcić do usług maklerskich. Potrzebne jest ich wyjście w sensie dosłownym do klienta. Internet, przynajmniej na razie, powyższych założeń nie realizuje. Co więcej, wojna cenowa toczona pomiędzy domami maklerskim spowodowała, że aktywny inwestor może dostać nawet niższe prowizje przy zindywidualizowanej obsłudze przez maklera niż przy transakcjach realizowanych przez internet. Podsumowując, inwestują dzisiaj na ogół ludzie świadomi, zamożni i wymagający, a masowe medium, jakim jest internet, nie zaspokaja ich potrzeb.

Wydawać by się mogło, że samodzielne składanie zleceń giełdowych przez internet to idealne rozwiązanie dla inwestorów indywidualnych. Jest przede wszystkim szybko i tanio. Część graczy, szczególnie tych zamożniejszych, wciąż jednak woli składać zlecenia przez telefon bądź też w punktach obsługi klienta. Dla nich cena czy też szybkość realizacji zleceń są czynnikami drugorzędnymi.

Makler wciąż się liczy

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Giełda
Firma Donalda Trumpa jest już spółką memiczną. Kapitalizacja przekroczyła 9 mld dol.
Giełda
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Giełda
Na GPW pachnie zbliżającymi się świętami
Giełda
Dobry prognostyk dla hossy
Giełda
Trudno nadążyć za hossą