Już na jej początku było jasne, że strona popytowa będzie dominować. Zwyżkom na GPW sprzyjały także wzrosty na innych europejskich parkietach, szczególnie niemieckim oraz francuskim. Wraz z kolejnymi godzinami handlu apetyty inwestorów rosły. Po przebiciu strefy oporu w okolicach 2385-2390 pkt było jasne, że kolejnym celem jest poziom 2400 pkt. I rzeczywiście. Zaraz po godz. 15. WIG20 notowany był na 2401 pkt. To jednak był szczyt środowych możliwości byków. Inwestorzy zaczęli realizować zyski, a indeks blue chips szybko stracił około połowy dziennego dorobku. Ostatecznie sesja dla indeksu dwudziestu największych firm zakończyła się wzrostem o jedynie 0,19 proc., do 2381 pkt. Aktywność inwestorów była wyższa niż w poniedziałek. Obrót na akcjach spółek z WIG20 wyniósł około 647 mln zł.

Wymowa minionej sesji jest zdecydowanie bardziej korzystna dla strony podażowej. Na wykresie wyrysowała się biała świeca z bardzo dużym górnym cieniem, nazywana spadającą gwiazdą. Zwykle zapowiada odwrócenie trendu wzrostowego na spadkowy. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia także w poniedziałek. Pamiętajmy jednak, że każda taka formacja musi zostać potwierdzona.

W środę najmocniejsze od rana były spółki związane z sektorem energetycznym oraz surowcowym. Mocno drożały walory KGHM, PGE oraz Energi. Marnie wypadły banki, spośród których najsłabsze były mBank, Bank Zachodni WBK oraz Alior. Przecena nie ominęła branży odzieżowej i telekomunikacyjnej, tj. CCC, LPP, czy Orange.

O ile przez większą część dnia WIG20 był w środku stawki jeśli chodzi o zwyżki na głównych indeksach europejskich parkietów, o tyle na koniec dnia spadł na dół tabeli. Na większości rynków Starego Kontynentu wzrosty utrzymały się do końca dnia. Najmocniej rosły grecki ATHEX, włoski FTSE MIB, francuski CAC40 oraz niemieckie sDAX i DAX. Kolor czerwony zdominował handel akcjami na rynkach słowackim, ukraińskim oraz rumuńskim.