Mobius, dyrektor zarządzający Templeton Emerging Markets Group, części towarzystwa funduszy Franklin Templeton, spodziewa się przesilenia na amerykańskiej giełdzie. Jej główny indeks, S&P 500, od marca 2009 r., czyli od początku hossy, zyskał już ponad 200 proc. – Amerykańskie akcje stały się już dość drogie, a dolar się osłabia względem innych walut. Szybkie zwyżki cen akcji w USA dobiegają więc końca, przynajmniej na pewien czas – powiedział w wywiadzie dla „Parkietu" jeden z pionierów inwestowania na tzw. rynkach wschodzących, do których zaliczana jest też Polska.

Choć sytuacja na amerykańskiej giełdzie często determinuje koniunkturę na innych parkietach, Mobius nie spodziewa się, aby ten mechanizm zadziałał także teraz. Przecena akcji w USA ma być bowiem tylko korektą, a nie początkiem bessy. – W tym czasie inne rynki będą miały szansę podgonić Amerykę – wskazuje Mobius.

Indeks grupujący akcje ze wszystkich rynków wschodzących MSCI Emerging Markets od ostatniej bessy zyskał około 100 proc. i w przeciwieństwie do S&P500 jest wciąż daleko od przedkryzysowych maksimów. – Rynek akcji antycypuje, co się będzie działo w gospodarce. Amerykańska giełda radziła sobie dobrze, teraz dobrze zaczyna radzić sobie tamtejsza gospodarka. A gdy USA będą się szybko rozwijały, będzie to doskonała wiadomość dla reszty świata – powiedział Mobius. – Tempo wzrostu gospodarczego państw wschodzących wyniesie w tym roku średnio ponad 4 proc. Dwa najbardziej ludne kraje wschodzące, Indie i Chiny, rozwijają się w tempie 6–7 proc. rocznie. Zwykle roczne stopy zwrotu z akcji dwukrotnie przewyższają stopę wzrostu PKB – tłumaczy inwestor. To oznacza, że w Polsce, której gospodarka rośnie w tempie około 3 proc. rocznie, stopa zwrotu z akcji powinna wynosić około 6 proc. rocznie.

W ostatnich latach polska giełda została jednak daleko w tyle za innymi rynkami wschodzącymi. Od marca 2009 r. WIG 20 zwyżkował „tylko" o 73 proc., przy czym wyraźnie przyspieszył w tym roku. – Złoty zaczyna się stabilizować w stosunku do dolara. Zagraniczni inwestorzy najczęściej kierują się oczekiwaną stopą zwrotu wyrażoną w dolarach. Słabnący złoty obniżał tę stopę – zauważył Mobius. Jak podkreślił, nie uważa Polski za kraj podwyższonego ryzyka politycznego. – Polska pozostaje i pozostanie krajem rządów prawa – powiedział.

Wywiad czytaj w „Parkiecie"