#PROSTOzPARKIETU: Roland Paszkowski: Zwyżki nie przyciągają świeżej krwi na rynek

Gościem Parkiet TV był Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao, z którym rozmawialiśmy m.in. o inwestorach indywidualnych na GPW.

Publikacja: 07.02.2017 15:05

#PROSTOzPARKIETU: Roland Paszkowski: Zwyżki nie przyciągają świeżej krwi na rynek

Foto: rzeczpospolita.tv

Wzrost giełdowych indeksów z ostatnich tygodni był poparty bardzo wysokimi obrotami. Polskimi akcjami handlowali głównie zagraniczni gracze, czy może również inwestorzy indywidualni?

Aktywni inwestorzy indywidualni, którzy wcześniej „trzymali palec na spuście", nie przegapili ruchu wzrostowego, który obserwowaliśmy na rynku od listopada. Dało się więc zauważyć ich większą aktywność. Najprawdopodobniej udział inwestorów indywidualnych w obrotach będzie podobny jak do tej pory, gdyż również i oni partycypowali w większych wolumenach na rynku.

Czyli przewidywania, które pojawiały się jeszcze kilka kwartałów temu mówiące o zmierzchu „detalu" na GPW okazały się nietrafione?

Faktycznie udział inwestorów indywidualnych w obrotach się ustabilizował. Na rynku pozostali ci, dla których inwestowanie i spekulowanie w jakiś sposób jest wpisane w rytm dnia. Nie zniechęcają się oni okresami flauty czy też spadków.

Mówimy cały czas o inwestorach, którzy mają już doświadczenie rynkowe. A czy widzicie dopływ „świeżej krwi"? Kilkunastuprocentowy wzrost indeksów w stosunkowo krótkim czasie mógł podziałać na wyobraźnię.

Niestety, nie ma takiego prostego przełożenia. Informacje z pierwszych stron gazet mówiące o zwyżkach nie przekładają się na kolejki w punktach obsługi klienta. Owszem widać napływ nowych klientów, jednak jest to bardziej „kapanie"niż „wielka rzeka" nowych inwestorów. Widzimy trochę powrotów, czyli osoby, które na jakiś czas dały sobie spokój z giełdą, wycofały pieniądze, natomiast teraz decydują się na to, aby przelewać środki na rachunki maklerskie.

Liczy pan na wielką rotację kapitału? Czy jest szansa, aby klienci zaczęli jednak przerzucać pieniądze na bardziej ryzykowne aktywa, właśnie takie jak akcje?

Historia podpowiada nam, że jednak niekoniecznie. Jeśli popatrzymy na to, jak wyglądały napływy do funduszy inwestycyjnych, zarówno akcji, jak i dłużnych, a pamiętajmy, że przecież bessa na rynku obligacji 10-letnich trwa dwa lata, to paradoksalnie zobaczymy, że w ubiegłym roku praktycznie nie było kwartałów z dodatnim saldem napływów i odpływów do funduszy akcji i mieszanych i to mimo że szczególnie druga połowa roku była przecież udana. Natomiast inwestorzy sukcesywnie wpłacali pieniądze do funduszy dłużnych, które w horyzoncie 12-miesięcznym poniosły straty. To, co może napawać optymizmem, to zniecierpliwienie inwestorów niskimi stopami zwrotu z aktywów wolnych od ryzyka. Stąd też w ubiegłym roku widzieliśmy duże zainteresowanie funduszami absolutnej stopy zwrotu. Poza tym według danych NBP w grudniu 2016 r. mieliśmy historycznie niską rentowność nowo otwieranych lokat, poniżej 1,5 proc. Niestety, osoby, które mają pieniądze, wciąż jednak wolą np. inwestycje w nieruchomości, a nie akcje. Nie jestem więc zwolennikiem wielkiej rotacji, natomiast liczę, że część pieniędzy trafi jednak na rynek akcji i I kwartał 2017 r. będzie pierwszym od dłuższego czasu, kiedy zobaczymy napływ pieniędzy na giełdę i do funduszy akcji.

Utarło się, że inwestorzy indywidualni preferują małe i średnie spółki. A czy przekonali się oni do firm, które wchodzą w skład WIG20?

Bardzo różnie. Nie jest tak, że inwestorzy indywidualni patrzą tylko na małe i średnie spółki. Jeśli duża firma „gwarantuje zmienność", to też cieszy się dużym zainteresowaniem. Takim przykładem jest chociażby KGHM. Moim zdaniem, gdyby zrobić sondę wśród inwestorów i zapytać, czy KGHM jest lub był ostatnio w ich portfelach, to zapewne więcej niż połowa odpowiedziałaby, że tak. Inwestorzy szukają zmienności. Nie jest to raczej kupowanie z myślą o długoterminowych stabilnych zwyżkach, tylko krótkoterminowych zyskach.

Czy patrząc dziś na indeksy giełdowe, można stwierdzić, że najlepszy czas na wchodzenie na rynek już minął? W końcu mamy za sobą praktycznie trzy miesiące wzrostu...

To tylko pokazuje, jak bardzo jesteśmy ostrożni przez to, czego doświadczyliśmy w ostatnich latach. Wzrost trzymiesięczny w historii GPW nie jest czymś wyjątkowym, często trwał zdecydowanie dłużej. To co może niepokoić, to fakt, że wskaźniki nastrojów inwestorów są na bardzo wysokich poziomach, które skłaniają do ostrożności. W krótkim i średnim horyzoncie byłbym wstrzemięźliwy w obstawianiu, że WIG20 zobaczymy zaraz na znacząco wyższych poziomach. W horyzoncie kilkumiesięcznym ewentualne korekty będą jednak dobrą szansą do kupna akcji.

To kiedy trzeba będzie myśleć, aby na dobre wycofać się z rynku?

W dawnych czasach najlepszy moment sprzedaży akcji był wtedy, kiedy na dziedzińcu giełdy, która mieściła się w dawnym KC, pojawił się zarówno samochód telewizji publicznej, jak i Polsatu. To był idealny sygnał sprzedaży. Teraz powinniśmy ich szukać jednak gdzieś indziej. Z analizy cykli gospodarczych i giełdowych wynika, że ten rok powinien być dobry dla inwestorów giełdowych. Lokalne i globalne problemy gospodarcze i polityczne to pewnie będzie dopiero 2018 r. Z kolei wskaźniki wyprzedzające publikowane w ostatnich dniach wskazują, że zarówno europejska, jak i amerykańska gospodarka będą się rozkręcać. To powinno wspierać giełdę. Jednakże trzeba pamiętać o pewnej zależności. W gospodarce realnej i na rynkach finansowych jest ograniczona masa pieniędzy. Jeśli zaczną się czasy, w których będzie można powiedzieć, że „światowa gospodarka rozwija się najlepiej od...", to może być sygnał ostrzegawczy dla giełd. Realna gospodarka może bowiem zacząć zasysać kapitał, który leżał odłogiem w instrumentach finansowych.

Wzrost giełdowych indeksów z ostatnich tygodni był poparty bardzo wysokimi obrotami. Polskimi akcjami handlowali głównie zagraniczni gracze, czy może również inwestorzy indywidualni?

Aktywni inwestorzy indywidualni, którzy wcześniej „trzymali palec na spuście", nie przegapili ruchu wzrostowego, który obserwowaliśmy na rynku od listopada. Dało się więc zauważyć ich większą aktywność. Najprawdopodobniej udział inwestorów indywidualnych w obrotach będzie podobny jak do tej pory, gdyż również i oni partycypowali w większych wolumenach na rynku.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Giełda
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Giełda
Na GPW pachnie zbliżającymi się świętami
Giełda
Dobry prognostyk dla hossy
Giełda
Trudno nadążyć za hossą
Giełda
Indeksy w Warszawie zostały w tyle