Ministerstwo Rozwoju nie wspiera województw

Resort rozwoju podkreśla, że krajowe programy operacyjne są realizowane szybciej niż regionalne, i wytyka wolne tempo marszałkom.

Aktualizacja: 09.01.2017 05:07 Publikacja: 08.01.2017 18:56

Foto: Bloomberg

Członkowie kierownictwa Ministerstwa Rozwoju od dłuższego już czasu przy niemal każdej okazji podkreślają, że w przeciwieństwie do początku okresu 2007–2013 dziś to krajowe programy operacyjne zarządzane przez resort są realizowane zdecydowanie sprawniej niż programy regionalne, którymi zarządzają władze województw. Często mówi o tym Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu i pełnomocnik premier ds. funduszy europejskich i rozwoju regionalnego.

– Krajowe programy operacyjne są realizowane zdecydowanie szybciej od programów regionalnych. Tempo realizacji tych ostatnich jest wolne. Najgorzej wypadają woj. kujawsko-pomorskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie – wskazuje Kwieciński. – Martwi nas słaba pozycja regionów z Polski wschodniej – dodaje.

I nie da się ukryć, że aż cztery z pięciu regionów Polski wschodniej są na końcu listy.

Brakuje zachęty

Kwieciński zauważa jednak, że są i chlubne wyjątki. – Jeśli idzie o zawarte już umowy o dofinansowanie, to absolutnym liderem jest woj. pomorskie, nie tylko wśród programów regionalnych, ale wśród wszystkich programów – przyznaje, chwaląc także opolskie i Wielkopolskę.

– Znów przodują te same województwa co w okresie 2007–2013. To kwestia kultury administracyjnej – uważa Kwieciński. Pytany o słabszy start regionów w bieżącej perspektywie wskazuje nie tylko na możliwości administracji, ale i na brak przysłowiowej marchewki, którą miały województwa w pierwszej części okresu 2007–2013.

Była nią ustanowiona przez ówczesne Ministerstwo Rozwoju Regionalnego tzw. krajowa rezerwa wykonania, która została podzielona pomiędzy regiony, które wykonały cel postawiony przez resort do końca 2010 r. Ostatecznie wszystkie województwa dostały mniejszą lub większą część pieniędzy z rezerwy. – Teraz jednak takiej marchewki nie ma. Nasi poprzednicy jej nie zaplanowali – przypomina wiceminister.

Rząd sam sobie winny

– Nic nie idzie wolniej. Zawsze są dwa lata okresu przejściowego między perspektywami programowania funduszy europejskich, kiedy to zamyka się poprzedni okres i otwiera nowy – mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

– Niestety, teraz są obszary, w których nie możemy wydać ani jednego euro ze względu na brak przepisów. Nie możemy np. prowadzić inwestycji wodnych, bo nie ma prawa wodnego, a jest to warunek ex ante postawiony przez Komisję Europejską (KE). Ze względu na brak prawa wodnego nie możemy też realizować inwestycji wodno-kanalizacyjnych – dodaje Struzik.

– W woj. świętokrzyskim mamy 100 mln zł na małą retencję i nie możemy tej kwoty uruchomić – wtóruje Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego. I przypomina, że gdy świętokrzyskie uchwaliło nowy wojewódzki plan gospodarki odpadami, to z błahej, formalnej przyczyny zaskarżył go tamtejszy wojewoda.

– Parę miesięcy toczyliśmy sprawę w sądzie. Wygraliśmy ją, ale przez prawie pół roku fundusze były zablokowane. Co innego się mówi w stolicy, a co innego robi w terenie – tłumaczy Jarubas.

– Na koniec roku wykonaliśmy plan narzucony przez rząd, a znacznie mniej wymaga od nas sama KE – mówi Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego. Jego zdaniem zrozumiałe jest szybkie dążenie rządu do wprowadzenia unijnych euro na rynek, aby wywołać wzrost gospodarczy.

– I to na pewno się stanie. W br. będzie to odczuwalne. Poprzedni rząd wynegocjował dla Polski wielką kwotę i zadbajmy o jej wykorzystanie, ale chaos prawny i recentralizacja państwa nie służy funduszom UE – uważa Sosnowski.

Przyczyną wolnego rozkręcania się programów regionalnych jest na pewno ich późniejszy start ze względu na długie negocjacje ich treści z KE. I wreszcie, być może najważniejsze – pomimo zapowiedzi Brukseli, że nowe programy będą bardziej przyjazne, tak jednak nie jest.

– W praktyce jest, niestety, trudniej. I dla instytucji zarządzających, i dla beneficjentów – ocenia Mariusz Frankowski, dyrektor Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych.

– Chcemy inwestować efektywnie, ale nie da się tego robić szybko w reżimie, który narzuciła sama KE. Wspierane projekty będą bardziej efektywne, ale są też bardziej skomplikowane i czasochłonne. Trudność polega na tym, że działamy w systemie, który z jednej strony jest dużo trudniejszy, a z drugiej wymaga o wiele szybszej realizacji programu – podsumowuje sytuację regionów Jan Szymański, dyrektor Departamentu Programów Regionalnych w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.

Opinie

Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego

Bliższa mi jest perspektywa współodpowiedzialności, również za wykorzystanie pieniędzy europejskich. Sytuacja, w której przerzucamy na siebie odpowiedzialność, takiej atmosfery nie tworzy. Rozmawiamy zresztą o tym na spotkaniach konsultacyjnych z rządem. Prosiliśmy wicepremiera Morawieckiego, aby wpłynął na dzisiejszą kulturę wprowadzania kontroli gdzie się tylko da. Myślę tu na przykład o kontrolach Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Rzutują one na pewno na klimat pracy i model strajku włoskiego przyjmowany przez urzędników, jeśli kontrola przychodzi na dziewięć miesięcy i – że się tak wyrażę – rozsiada w departamencie funduszy europejskich. Na pewno nie służy to przyspieszeniu, mimo że wszystkim nam zależy na jak najszybszym uruchomieniu tych pieniędzy.

Gustaw Marek Brzezin, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego

Jesteśmy razem na jednym wielkim okręcie i nie można rywalizować przy wdrażaniu regionalnych czy krajowych programów operacyjnych. To naczynia połączone i sukces wdrażania zależy od współpracy rządu i samorządu w tym zakresie. Taki model funkcjonował i trzeba go utrzymać. Wiemy, że pieniądze w bieżącym okresie programowania nie są łatwe. To zupełnie inna perspektywa niż ta z lat 200–2013. Inne wyobrażenie o nowych konkursach, mimo wielu zapowiedzi, mieli też beneficjenci. Wielu z nich popełniło w pierwszych konkursach błędy i ich wnioski przepadły. Teraz obserwujemy, że kolejne konkursy przebiegają już sprawnie. Nabieramy już dobrego, mocnego tempa, ale współpraca jest ważna z korzyścią dla beneficjentów.

40 proc. puli dla województw

W efekcie postępującej decentralizacji zarządzania funduszami europejskimi w okresie 2014–2020 władze województw dysponują łączną kwotą 31,2 mld euro na realizację 16 regionalnych programów operacyjnych (RPO).

To aż 40 proc. pieniędzy, jakie nasz kraj otrzymał z polityki spójności na lata 2014–2020. Regiony otrzymały więc o 14 mld euro więcej niż w latach 2007–2013. Co więcej, teraz RPO są dwufunduszowe – co oznacza, że są finansowane z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR), jak i Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS). W okresie 2007–2013 programy regionalne były jednofunduszowe (zasilane tylko z EFRR). Nowe RPO są powszechnie uznawane za trudniejsze niż poprzednie.

Członkowie kierownictwa Ministerstwa Rozwoju od dłuższego już czasu przy niemal każdej okazji podkreślają, że w przeciwieństwie do początku okresu 2007–2013 dziś to krajowe programy operacyjne zarządzane przez resort są realizowane zdecydowanie sprawniej niż programy regionalne, którymi zarządzają władze województw. Często mówi o tym Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu i pełnomocnik premier ds. funduszy europejskich i rozwoju regionalnego.

– Krajowe programy operacyjne są realizowane zdecydowanie szybciej od programów regionalnych. Tempo realizacji tych ostatnich jest wolne. Najgorzej wypadają woj. kujawsko-pomorskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie – wskazuje Kwieciński. – Martwi nas słaba pozycja regionów z Polski wschodniej – dodaje.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Fundusze europejskie
Nadciąga 28 mld euro z KPO dla energetyki. Na co pójdą pieniądze?
Fundusze europejskie
Unijne trzy razy „tak” dla Polski. Bruksela odblokuje pieniądze z KPO
Fundusze europejskie
Ponad 137 mld euro z KPO dla Polski. Komisja Europejska podjęła decyzję
Fundusze europejskie
KPO. Dopalacz dla biznesu i inwestycji
Fundusze europejskie
Polska dostanie 23 mld euro z KPO w tym roku. Musi się spieszyć