Taka zasada obowiązuje nawet, gdy kondycja spółki jest bardzo zła. Również gdy członek zarządu zgłosi ją do upadłości w terminie, a sąd wniosek oddali ze względu na to, że majątek spółki nie wystarcza na koszty upadłości.
To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego.
Bankrut w biznesie
Spółka L. działająca w branży medycznej pozwała Jarosława K. i Roberta R., członków zarządu innej spółki z tej branży, o zapłatę 71,2 tys. zł, jako spłatę długów za usługi dla tej spółki wykonane w okresie, kiedy pozwani nią kierowali. Uczyniła to na podstawie art. 299 § 1 kodeksu spółek handlowych, który przewiduje tzw. subsydiarną odpowiedzialność członków zarządu za długi spółki, kiedy nie jest ona w stanie tych długów spłacić.
Członek zarządu może się wybronić, jeśli wykaże, że w wymaganym terminie on bądź ktoś inny z zarządu złożył wniosek o ogłoszenie upadłości, albo gdy mimo niezgłoszenia wniosku wierzyciel nie poniósł szkody. Pozwani menedżerowie powoływali się na tę ostatnią sytuację: gdyby nawet dopełnili obowiązku zgłoszenia firmy do upadłości, to i tak kondycja spółki by się nie poprawiła i powódka nie uzyskałaby nic więcej ze swej należności. Biegły wyliczył bowiem, że w chwili gdy nowi szefowie obejmowali funkcję, spółka była już niewypłacalna.
Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy uwzględnił tę argumentację i powództwo oddalił, ale XXIII Wydział Gospodarczy SO w Warszawie, rozpatrując apelację, zwrócił się do SN o rozstrzygnięcie tej kwestii.