Zapowiadana na początku roku ustawa o jawności życia publicznego, której założenia przedstawili w poniedziałek minister-koordynator specsłużb Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik, ma być „urealnieniem" walki z korupcją i umożliwić szybki wgląd w umowy – czy są zasadne i zgodne z interesem publicznym. To jeszcze nie ostateczny kształt zmian, bo będą poddane „jak najszerszym konsultacjom" także organizacji pozarządowych.
Ustawa miałaby objąć nie tylko urzędników państwowych i samorządowców, którzy dostaną do wypełnienia zupełnie nowy formularz oświadczenia majątkowego. Zmiany zauważą firmy biorące udział w publicznych przetargach i władze tzw. spółek zobowiązanych – z co najmniej 10-proc. kapitałem państwa lub samorządu. Instytucje publiczne i ich spółki będą musiały tworzyć publiczny rejestr umów cywilnoprawnych. Możliwe będzie jednak ich zastrzeżenie ze względu na ochronę konkurencji.
Wnioski z infoafery
Firmy mają też tworzyć kodeksy, w których zapewnią, że ich majątek nie jest przeznaczany na korupcję. Wiceminister Wąsik uzasadnił to doświadczeniami z „infoafery", w której pracownicy firm zdobywających kontrakty za łapówki dostali zarzuty, a przedsiębiorca – międzynarodowa firma – płaciła kary za granicą.
– Intencje szczytne, mam nadzieję, że nie powstrzymają inwestycji, a taki trend już widać – mówi Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP. Cieszy się z zapowiedzi konsultacji projektu, bo nakłada wielkie obowiązki na firmy, szczególnie te średnie, które mogły nie mieć dotąd kodeksów antykorupcyjnych.
– Kierunek dobry, ale diabeł tkwi w szczegółach, bo projektu nie znamy – dodaje Krzysztof Izdebski z fundacji ePaństwo. Zwraca uwagę, że nowa ustawa miałaby zastąpić tę o dostępie do informacji publicznej. – To będzie najważniejsze, jak zostaną uregulowane kwestie z tamtej ustawy.