Bankructwo to nie powód do wstydu - dla "Rzecz o prawie" Bartosz Pilitowski

Długi | Lepiej honorowo upaść, niż ukrywać majątek przed wierzycielami

Publikacja: 14.10.2017 12:00

Bankructwo to nie powód do wstydu - dla "Rzecz o prawie" Bartosz Pilitowski

Foto: Fotolia.com

Możliwość ogłoszenia upadłości jest prawnym wentylem bezpieczeństwa gospodarki opartej na kredycie. Aby prawo upadłościowe mogło dobrze spełniać swoją funkcję, konieczne jest społeczne zrozumienie jego istoty i funkcji. Lekkomyślne wypowiedzi deprecjonujące osoby, które z niego skorzystały, szkodzą budowaniu właściwych postaw wobec bankrutujących i samej instytucji upadłości.

Z taką szkodliwą społecznie wypowiedzią mieliśmy do czynienia przy okazji powołania przez ministra sprawiedliwości na stanowisko dyrektora jednego z sądów osoby, która wcześniej złożyła wniosek o upadłość konsumencką. Komentując tę decyzję w mediach, przedstawiciel środowiska sędziowskiego nazwał ówczesnego dyrektora osobą, która „okazała się niezdolna do utrzymania w ryzach własnego domowego budżetu" i dodał: "Jedyne słowo, jakie mi w związku z tym przychodzi do głowy, to kompromitacja". Taki komentarz tworzy negatywny stereotyp, osób korzystających z nowych przepisów i co najważniejsze – utrudnia realizację celu prawa upadłościowego: powrotu bankruta do normalnego życia społecznego, ekonomicznego i zawodowego.

To stygmatyzowanie

Abstrahując od tego, czy ów były już dyrektor (został odwołany ze stanowiska miesiąc temu) nadawał się do swojej funkcji czy nie, deprecjonowanie osoby i nazywanie jej powołania kompromitacją tylko i wyłącznie na podstawie informacji, że ogłosiła upadłość konsumencką, jest niedopuszczalne. Przecież sędzia niebędący ani komisarzem w danej sprawie, ani przedstawicielem sądu, w którym jest ona prowadzona, nie powinien wiedzieć, jaka była przyczyna tej konkretnej upadłości. Przesądzanie w wypowiedzi publicznej przez przedstawiciela sądownictwa, że przyczyniły się do niej cechy osobiste bankruta jest krzywdzące nie tylko dla zainteresowanej osoby, ale przede wszystkim dla tysięcy Polaków, którzy starają się dzięki postępowaniu upadłościowemu odzyskać godność i możliwość normalnej egzystencji. Oddają się w tym celu w ręce sądu. Cały ich majątek trafia pod zarząd syndyka i zostaje sprzedany na poczet spłaty długów. Zostają z niczym. Dlatego złożenie wniosku o upadłość jest krokiem legalnym, dużo bardziej honorowym i społecznie pożądanym niż ukrywanie majątku przed wierzycielami. Osoby mające problem ze spłatą swoich zobowiązań powinny być do ogłoszenia upadłości zachęcane, a nie stygmatyzowane.

Istotą upadłości dla osób fizycznych jest zapobieżenie skutkom społecznym utraty płynności finansowej. Brak możliwości obsługiwania swoich zobowiązań nie tylko skutkuje ubóstwem samych dłużników. Cierpią na tym także bliscy będący na ich utrzymaniu. Konsekwencje niewypłacalności jednego członka rodziny spadają na nią całą. Szczególną konsekwencją pozostawania niewypłacalnym dłużnikiem jest zmiana sposobu funkcjonowania całego gospodarstwa domowego.

Wszyscy tracą

Osoba, na której ciąży widmo egzekucji, jest bardziej skłonna pracować w szarej strefie, a nawet podejmować działania przestępcze, aby się utrzymać. Zarobionych pieniędzy nie zainwestuje w obawie przed ujawnieniem majątku. Kupowane na osoby trzecie wartościowe, acz potrzebne do normalnego życia rzeczy, jak mieszkanie czy samochód, mogą być źródłem kolejnych problemów i konfliktów. Dzieci wychowywane w takim otoczeniu same mogą powielać styl życia działających na granicy prawa rodziców. Ponadto wykluczenie z rynku konsumenckiego osłabia legalną gospodarkę i nakręca rynek nielegalnych usług finansowych. Na pozostawaniu konsumentów w stanie nadmiernego zadłużenia traci więc państwo, gospodarka i całe społeczeństwo.

Upadłość ma umożliwić niewypłacalnym dłużnikom nowy początek. Przeprowadzana jest pod nadzorem sądu, który bada przesłanki skorzystania z tej możliwości, kontroluje sprzedaż majątku i podział uzyskanych środków pomiędzy wierzycieli. To także sąd decyduje, w jakim zakresie dłużnikowi przysługuje umorzenie pozostałej części długów. Celem postępowania jest bowiem oddłużenie osób fizycznych, a nie tylko zgodne z prawem zaspokojenie wierzycieli. Dzięki temu mogą znów być konsumentami, mają motywację, aby legalnie pracować, płacić podatki. W ostatecznym rozrachunku umorzenie ich zobowiązań nam się opłaca.

Z badań wynika, że bezpośrednią przyczyną utraty płynności finansowej jest najczęściej niedający się obsłużyć dług wobec banku lub firmy pożyczkowej. Sięganie po pożyczki może być sposobem na radzenie sobie w sytuacji utraty pracy, choroby, rozpadu małżeństwa lub nagłego zdarzenia losowego. Wiele wniosków składają osoby starsze, które popadły w długi po utracie małżonka. Koszty utrzymania mieszkania nie rozkładają się wtedy na dwie emerytury, ale spadają wraz z innymi obowiązkami na jedną osobę. To także osoby starsze łatwiej skłonić do zakupu na kredyt drogiego sprzętu czy wyposażenia domu. Specjalizujące się w tym firmy świadomie kierują swoją ofertę do tej grupy konsumentów, ponieważ z renty i emerytury najłatwiej prowadzić egzekucję.

Szansa na nowy początek

We wszystkich gospodarkach rynkowych wzrasta także udział bankrutów, których kłopoty finansowe wynikają z nadmiernego zadłużania się na cele konsumpcyjne. Zmiany stylu życia wywołane przez przemysł marketingowy oraz pozorna dostępność pieniądza w formie kredytów konsumpcyjnych, pożyczek, kart kredytowych czy debetu na koncie bankowym sprawiają, że wiele osób bierze na siebie zobowiązania na granicy swoich możliwości zarobkowych. W razie utraty pracy, a nawet niewielkiego obniżenia dochodów, traci możliwość spłacania rat. W celu ratowania się przed utratą płynności wiele osób ratuje się, zaciągając kolejne długi. Sięga w końcu po najbardziej liberalne, ale i najdroższe pożyczki gotówkowe. Wpada w ten sposób w spiralę zadłużenia.

Dotyczy to także osób, które zaciągnęły kredyty na cele mieszkaniowe. Jeśli banki decydowały się na udzielenie kredytów, w których wysokość rat była na granicy zdolności finansowych kredytobiorców, to wystarczy niewielki wzrost oprocentowania lub kursu walut, albo pojawienie się nowego dziecka w rodzinie czy utrata pracy przez jednego z kredytobiorców, aby rodzina znalazła się pod przysłowiową kreską. Setki tysięcy kredytobiorców w Polsce jest przekonanych, że nie może sobie w takiej sytuacji pozwolić na zaprzestanie spłaty kredytu walutowego, gdyż nie tylko straci mieszkanie, ale będzie musiało dopłacić horrendalne różnice kursowe. Nie dziwnego więc, że zadłuża się jeszcze bardziej, aby obsłużyć kredyt w nadziei, że sytuacja się wkrótce poprawi.

Dla tych wszystkich osób upadłość konsumencka jest szansą na nowy początek. Wrzucanie ich do jednego worka z napisem „bankrut = nie umie utrzymać w ryzach swojego domowego budżetu" jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Zwłaszcza że zgodnie z przepisami sąd upadłościowy oddala wniosek o ogłoszenie upadłości, jeżeli dłużnik doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa.

Autor jest prezesem Fundacji Court Watch Polska

Możliwość ogłoszenia upadłości jest prawnym wentylem bezpieczeństwa gospodarki opartej na kredycie. Aby prawo upadłościowe mogło dobrze spełniać swoją funkcję, konieczne jest społeczne zrozumienie jego istoty i funkcji. Lekkomyślne wypowiedzi deprecjonujące osoby, które z niego skorzystały, szkodzą budowaniu właściwych postaw wobec bankrutujących i samej instytucji upadłości.

Z taką szkodliwą społecznie wypowiedzią mieliśmy do czynienia przy okazji powołania przez ministra sprawiedliwości na stanowisko dyrektora jednego z sądów osoby, która wcześniej złożyła wniosek o upadłość konsumencką. Komentując tę decyzję w mediach, przedstawiciel środowiska sędziowskiego nazwał ówczesnego dyrektora osobą, która „okazała się niezdolna do utrzymania w ryzach własnego domowego budżetu" i dodał: "Jedyne słowo, jakie mi w związku z tym przychodzi do głowy, to kompromitacja". Taki komentarz tworzy negatywny stereotyp, osób korzystających z nowych przepisów i co najważniejsze – utrudnia realizację celu prawa upadłościowego: powrotu bankruta do normalnego życia społecznego, ekonomicznego i zawodowego.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara