Odpowiedzialność właściciela firmy za bezpieczeństwo uczestników imprezy masowej

Zatrudnienie profesjonalnej agencji ochrony osób i mienia nie zdejmuje z organizatora imprezy masowej odpowiedzialności za bezpieczny jej przebieg.

Aktualizacja: 23.09.2016 07:48 Publikacja: 23.09.2016 02:49

Odpowiedzialność właściciela firmy za bezpieczeństwo uczestników imprezy masowej

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik PG Piotr Guzik

Piotr P. prowadził działalność gospodarczą, w ramach której miał klub i organizował sobotnie dyskoteki. Przychodziło na nie od 300 do 500 osób. Uczestnikiem jednej z nich był student Grzegorz B. W trakcie imprezy wypił trzy piwa. Przed godziną 2 wyszedł na chwilę z budynku, w którym odbywała się impreza na teren ogródka letniego, żeby zatelefonować. Tam został dotkliwie pobity przez nieznanych mężczyzn. Przytomność odzyskał, gdy ochroniarze wyprowadzili go z lokalu i usadzili na schodach przed wejściem do dyskoteki. Jeden z ochroniarzy zrobił mu okłady ze śniegu, bo Grzegorz B. krwawił z nosa i ust. Kontakt z nim był słaby – nie udzielał odpowiedzi na pytania, odmówił wezwania karetki pogotowia lub policji. Potem pracownik ochrony przyniósł mu kurtkę i Grzegorz B. wyszedł z kolegą. Gdy wrócił do domu, rodzice zawieźli go do szpitala. Tam zszyto mu rany wargi i podbródka i stwierdzono złamanie nosa i uszkodzenie czterech zębów. W innym szpitalu nastawiono i usztywniono kość nosową i podano leki przeciwbólowe. Podejrzewano wstrząśnienie mózgu. Kilka dni później stomatolog usunął połamane fragmenty zębów, a leczenie odroczył do czasu zagojenia się ran na twarzy. To leczenie trwało wiele miesięcy – koniecznych było 17 wizyt. Grzegorz B. musiał korzystać z pomocy psychologa, bo okazało się, że cierpi na stres pourazowy z objawami nasilonego lęku i zachwianym poczuciem bezpieczeństwa. Nadal odczuwa dyskomfort w dużych zbiorowiskach ludzi i unika takich miejsc. Nie wymaga leczenia psychiatrycznego ani psychologicznego. Zaburzenia koncentracji i liczne absencje związane z leczeniem spowodowały jednak u Grzegorz B. problemy z zaliczeniem roku akademickiego.

Tydzień po pobiciu policja wszczęła dochodzenie w sprawie pobicia Grzegorza B., ale zostało ono umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

Student wystąpił z powództwem przeciwko organizatorowi dyskoteki – Piotrowi P. Zażądał 50 tys. zł zadośćuczynienia.

Masowa impreza rozrywkowa

Sąd rejonowy zasądził żądaną kwotę od pozwanego wraz z ustawowymi odsetkami. Uznał, że dyskoteka, na której pobito Grzegorza B., była imprezą masową o charakterze rozrywkowym, choć o wydanie niezbędnego zezwolenia na organizowanie tego typu imprez przedsiębiorca wystąpił dopiero rok po zdarzeniu. Jako organizator imprezy masowej Piotr P. miał obowiązek zapewnić bezpieczeństwo jej uczestnikom, więc obciąża go odpowiedzialność za krzywdę studenta.

Piotr P. zaskarżył wyrok. Wskazywał, że dyskoteka nie miała charakteru imprezy masowej. Poza tym student nie został pobity na terenie dyskoteki, lecz poza lokalem, w którym się odbywała. Przedsiębiorca sugerował nawet, że do pobicia mogło dojść, gdy Grzegorz B. wracał już do domu, a po pobiciu zawrócił do lokalu dyskoteki. Miała na to wskazywać sprzeczność w zeznaniach studenta.

Właściciel klubu podnosił również, że w prawidłowy sposób zabezpieczył uczestnikom dyskoteki bezpieczeństwo, bo wynajął profesjonalną firmę ochroniarską. Zgodnie z umową zlecenia na czas nieokreślony z Agencją Ochrony Osób i Mienia, od ośmiu do dziesięciu pracowników ochrony miało pilnować porządku podczas dyskotek w soboty w godzinach od godz. 20 do 5. Przedsiębiorca powołał się na art. 429 kodeksu cywilnego: „Kto powierza wykonanie czynności drugiemu, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną przez sprawcę przy wykonywaniu powierzonej mu czynności, chyba że nie ponosi winy w wyborze albo że wykonanie czynności powierzył osobie, przedsiębiorstwu lub zakładowi, które w zakresie swej działalności zawodowej trudnią się wykonywaniem takich czynności". Organizator dyskoteki uważał, że w tych okolicznościach to nie on ponosi odpowiedzialność za skutki pobicia powoda.

Bez parasola

Rozpatrujący apelację sąd okręgowy stwierdził, że dywagacje przedsiębiorcy na temat okoliczności pobicia studenta nie mają oparcia w dowodach. Ani pracownicy firmy ochroniarskiej, ani znajomi Grzegorza B. z którymi pojawił się na dyskotece, nie mieli wątpliwości, że do zdarzenia doszło przed budynkiem, w którym odbywała się dyskoteka. Sugestia, że Grzegorz B. został napadnięty w trakcie powrotu do domu, a następnie zawrócił na dyskotekę, nie znalazła potwierdzenia. Za logiczne wyjaśnienie sprzeczności w zeznaniach poszkodowanego oba sądy uznały niepamięć wsteczną, która mogła być skutkiem wstrząśnienia mózgu.

Odrzucony został także zarzut apelacji o wadliwym zakwalifikowaniu dyskoteki w klubie jako imprezy masowej w rozumieniu przepisów ustawy z 20 marca 2009 roku o bezpieczeństwie imprez masowych. Sąd okręgowy zgodził się z sądem I instancji, iż o tym, że impreza ma charakter imprezy masowej decyduje liczba miejsc udostępnionych przez organizatora, a nie liczba osób uczestniczących w imprezie. Jak ustalił sąd, liczba miejsc w klubie Piotra P. przekraczała 500.

Zgodnie z art. 5 ust. 1 ustawy za bezpieczeństwo imprezy masowej odpowiada organizator. Pozwanego nie zwalniał od niej fakt, że zatrudnił profesjonalną agencję ochrony. Skorzystanie z jej pomocy nie zdejmuje z organizatora odpowiedzialności za bezpieczny przebieg imprezy – stwierdził sąd.

Dodał, że uregulowanie w art. 5 ustawy jako przepis szczególny ogranicza możliwość powoływania się na zwolnienie od odpowiedzialności na podstawie art. 429 k.c.. Kwestię tę wyjaśnił Sąd Najwyższy w wyroku z 26 września 2003 r. (IV CK 8/02). Wprawdzie orzeczenie to zapadło w czasie obowiązywania poprzedniej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (z 22 sierpnia 1997 r.), ale jest aktualne. Co więcej – w nowej ustawie z 20 marca 2009 roku przepis art. 5 ust. 1 zyskał znacznie bardziej kategoryczne brzmienie.

Wprowadzony przez ustawodawcę zaostrzony reżim odpowiedzialności organizatora był reakcją na doświadczenia związane z imprezami, na których dochodziło do aktów przemocy. Organizatorzy powoływali się wówczas na okoliczność, że troskę o bezpieczeństwo imprez przekazali profesjonalistom. Podzielenie tego rozumowania prowadziłoby do niczym nie uzasadnionego uprzywilejowania organizatorów i niekorzystnych społecznych następstw. Możliwe byłoby dochodzenie roszczeń odszkodowawczych wyłącznie od podmiotów zajmujących się ochroną imprezy, a nie od organizatora czerpiącego z niej zyski i będącego z reguły w lepszej sytuacji materialnej umożliwiającej realizację roszczeń poszkodowanych – wyjaśnił sąd w uzasadnieniu wyroku oddalającego apelację Piotra P.

Wyrok jest prawomocny.

Co jest imprezą masową

Impreza masowa to m.in. impreza o charakterze artystycznym, rozrywkowym lub zorganizowane publiczne oglądanie przekazu telewizyjnego na ekranach lub urządzeniach umożliwiających uzyskanie obrazu o przekątnej przekraczającej 3 m, która ma się odbyć:

- na stadionie lub w innym obiekcie niebędącym budynkiem lub na terenie umożliwiającym przeprowadzenie imprezy masowej, na których liczba udostępnionych przez organizatora miejsc dla osób, ustalona zgodnie z przepisami prawa budowlanego oraz przepisami dotyczącymi ochrony przeciwpożarowej, wynosi nie mniej niż 1000,

- w hali sportowej lub w innym budynku umożliwiającym przeprowadzenie imprezy masowej, w których liczba udostępnionych przez organizatora miejsc dla osób, ustalona zgodnie z przepisami prawa budowlanego oraz przepisami dotyczącymi ochrony przeciwpożarowej, wynosi nie mniej niż 500.

Na podstawie art. 3 ustawy z 20 marca 2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych.

Piotr P. prowadził działalność gospodarczą, w ramach której miał klub i organizował sobotnie dyskoteki. Przychodziło na nie od 300 do 500 osób. Uczestnikiem jednej z nich był student Grzegorz B. W trakcie imprezy wypił trzy piwa. Przed godziną 2 wyszedł na chwilę z budynku, w którym odbywała się impreza na teren ogródka letniego, żeby zatelefonować. Tam został dotkliwie pobity przez nieznanych mężczyzn. Przytomność odzyskał, gdy ochroniarze wyprowadzili go z lokalu i usadzili na schodach przed wejściem do dyskoteki. Jeden z ochroniarzy zrobił mu okłady ze śniegu, bo Grzegorz B. krwawił z nosa i ust. Kontakt z nim był słaby – nie udzielał odpowiedzi na pytania, odmówił wezwania karetki pogotowia lub policji. Potem pracownik ochrony przyniósł mu kurtkę i Grzegorz B. wyszedł z kolegą. Gdy wrócił do domu, rodzice zawieźli go do szpitala. Tam zszyto mu rany wargi i podbródka i stwierdzono złamanie nosa i uszkodzenie czterech zębów. W innym szpitalu nastawiono i usztywniono kość nosową i podano leki przeciwbólowe. Podejrzewano wstrząśnienie mózgu. Kilka dni później stomatolog usunął połamane fragmenty zębów, a leczenie odroczył do czasu zagojenia się ran na twarzy. To leczenie trwało wiele miesięcy – koniecznych było 17 wizyt. Grzegorz B. musiał korzystać z pomocy psychologa, bo okazało się, że cierpi na stres pourazowy z objawami nasilonego lęku i zachwianym poczuciem bezpieczeństwa. Nadal odczuwa dyskomfort w dużych zbiorowiskach ludzi i unika takich miejsc. Nie wymaga leczenia psychiatrycznego ani psychologicznego. Zaburzenia koncentracji i liczne absencje związane z leczeniem spowodowały jednak u Grzegorz B. problemy z zaliczeniem roku akademickiego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona