Wyłudzają pieniądze od deweloperów: straszą ich brudzącymi gołębiami

Pseudoekolodzy oraz prawnicy wyłudzają pieniądze od deweloperów za nieblokowanie prowadzonych przez nich inwestycji.

Aktualizacja: 09.09.2016 09:48 Publikacja: 08.09.2016 18:35

Wyłudzają pieniądze od deweloperów: straszą ich brudzącymi gołębiami

Foto: 123RF

– Pieniądze albo odwołamy się i wstrzymamy budowę na długie lata. Z takim żądaniem często spotykają się inwestorzy – mówi Konrad Płochocki, dyrektor biura Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Są prawnicy i stowarzyszenia, które specjalizują się w tym procederze. Ostatnio pojawił się nawet pomysłowy hodowca gołębi.

Propozycja nie do odrzucenia

Z problemem długo się borykała m.in. firma Dom Development.

– Aplikanci adwokaccy proponowali sąsiadom naszych inwestycji – mówi Radosław Bieliński z Dom Development – że za określony procent będą w ich imieniu blokować nasze budowy. Następnie składali nam ofertę, że albo zapłacimy, albo odwołają się do sądu.

Dom Developoment od Osiedla Saska przy ul. Bora-Komorowskiego w Warszawie zapłacił 130 tys. zł.

– Nie mieliśmy wyjścia. Etap inwestycji, do której wysuwane były pretensje, był wart ok. 130 mln zł. Ucierpiałby też nasz wizerunek, a klienci nie otrzymaliby mieszkania na czas – tłumaczy Radosław Bieliński.

Następnie deweloper postanowił problem nagłośnić. Szantażyści zostali usunięci z aplikacji.

Dom Development nie był jedyny. Inni deweloperzy też otrzymują tego typu pseudooferty. Okazuje się, że składają je także ekolodzy.

Chronimy środowisko

Prawdziwą plagą są pseudekolodzy. Uaktywniają się na etapie postępowania o wydanie decyzji środowiskowej. Tak jak prawnicy szantażują, że odwołają się i zablokują inwestycję.

– Działają jak mafia – mówi prezes firmy deweloperskiej z Trójmiasta, który boi się ujawniać swoich danych.

Umawiają się na parkingu pod miastem. Rozmawiają tylko w trakcie spaceru. W tym czasie telefony zostają w samochodzie. Na karteczce dostaje się numer kont niemieckiego banku oraz prośbę, by w tytule przelewu napisać „darowizna na rzecz półwyspu".

Deweloper z Trójmiasta zapłacił kilkadziesiąt tysięcy jednemu ze stowarzyszeń.

– Realizowaliśmy inwestycję na 350 mieszkań wartą 15 mln zł. Te kilkadziesiąt tysięcy to nie było dużo – mówi. Problem jednak w tym, że po kilku dniach pojawiło się kolejne stowarzyszenie ekologów. – Nie mogę płacić w nieskończoność. Nie wiem, co z tym zrobię. Prokuratura jest nieskuteczna.

Najbardziej kreatywny szantażysta grasuje po Warszawie.

– Krąży samochodem, z klatkami z gołębiami na dachu i wyszukuje budowy – mówi dyrektor Płochocki. – Następnie proponuje, że za czystą elewację należy mu się gratyfikacja, bo jak nie, to gołębie...

Zdaniem Konrada Płochockiego problem tkwi w prawie, które pozwala na takie praktyki.

– Gdyby kancelaria musiała wpłacić kaucję za odwołanie, które by wstrzymywało inwestycję, to blokowania byłoby mniej. Oczywiście od tej zasady powinny istnieć wyjątki, np. gdyby uprawdopodobniło się, że inwestycja ma szkodliwy wpływ na sąsiednie nieruchomości. Również należałoby uregulować sprawę ekologów.Udział w postępowaniu powinny brać tylko te stowarzyszenia, które mogą wykazać swoje faktyczne działania na rzecz ochrony środowiska.

Stefan Jacyno - adwokat, partner w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy

Słyszałem o wielu propozycjach składanych przez ekologów deweloperom. To oczywiście przestępstwo: groźba karalna albo wyłudzenie zagrożone odpowiedzialnością karną. Nie wolno dać się szantażować, trzeba od razu iść na policję. W przeciwnym razie szantażysta przyjdzie po raz kolejny i kolejny. Niewątpliwie postępowanie dowodowe w takich sprawach jest utrudnione. Trzeba bowiem mieć niezbite dowodowy, że takie stowarzyszenie faktycznie nie działa na rzecz ochrony środowiska, tylko wykorzystuje je do wyłudzania pieniędzy. Nieprawda, że można na długo zablokować inwestycję. Przecież gdy sprawa trafi do sądu administracyjnego, to oczekiwanie na wyrok nie wstrzymuje już rozpoczętej inwestycji.

– Pieniądze albo odwołamy się i wstrzymamy budowę na długie lata. Z takim żądaniem często spotykają się inwestorzy – mówi Konrad Płochocki, dyrektor biura Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Są prawnicy i stowarzyszenia, które specjalizują się w tym procederze. Ostatnio pojawił się nawet pomysłowy hodowca gołębi.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona