Podatek obrotowy od sprzedaży detalicznej – jeden ze sztandarowych projektów rządu, który miał sfinansować część kosztownych projektów społecznych – przyniesie jednak inne efekty.
Finansowe będą niewielkie, w tym roku budżet może liczyć na 400–450 mln zł. W przyszłym roku na ok. 1,5 mld zł, co przy wymagającym ponad 20 mld zł koszcie programu 500+ wydaje się znikomą kwotą. Założenia mogą się przy tym okazać teorią, ponieważ firmy mają sposoby na uniknięcie nowej daniny.
– Podatek jest niesprawiedliwy, bo dotknie tylko największych firm – mówi jeden z prezesów.
Z podatku zwolnione będą bowiem obroty do 204 mln zł rocznie (17 mln zł miesięcznie), na wyższe nałożono stawkę 0,8 proc., a po przekroczeniu 170 mln zł miesięcznie (ponad 2 mld zł rocznie) urośnie do 1,4 proc. W efekcie zdecydowana większość z ok. 300 tys. sklepów detalicznych nie zapłaci go wcale, ewentualnie tylko najniższą stawkę i od części obrotów. Szacunki mówią o objęciu podatkiem ok. 200 firm, z których ponad 90 proc. to spółki zagraniczne.
Niemieckie sieci Media Markt i Saturn od początku prowadzenia działalności w Polsce działają jednak w formule: każdy sklep to oddzielna spółka. W efekcie firma podatku nie zapłaci, ponieważ stawki liczone są dla sprzedaży pod konkretnym numerem NIP.