Fiaskiem może się zakończyć rządowy plan wyrównania szans polskich handlowców wobec światowych sieci. Wiadomo już, że obowiązujący od 1 września podatek od sprzedaży detalicznej będzie na szeroką skalę omijany. Wielkie sieci handlowe, na przykład Saturn i Media Markt, podzieliły się bowiem na setki spółek, z których każda będzie sprzedawała za mniej niż 17 mln zł miesięcznie. A podatek płaci się dopiero po przekroczeniu tego pułapu.
Mizerne będą też wpływy budżetowe z nowej daniny. Ministerstwo Finansów spodziewa się, że w tym roku wyniosą ok. 400 mln zł, a w przyszłym 1,5 mld zł. Wobec dwudziestomiliardowych wydatków na program 500+ to niewielka kwota. A przecież według zapowiedzi wyborczych PiS miało być to jedno z podstawowych źródeł finansowania zwiększonych wydatków socjalnych.
Co więcej, podatek może się długo nie utrzymać, jeśli zakwestionuje go Komisja Europejska. Eksperci wskazują, że może naruszać reguły równego traktowania podatników i pomocy publicznej.
– Tych, którzy podatku nie zapłacą ze względu na niższe obroty, będzie można uznać za uprzywilejowanych, a więc korzystających z pomocy publicznej – przewiduje Roman Namysłowski, doradca podatkowy i partner w firmie Crido Taxand.
Z kolei Mieczysław Gonta, doradca podatkowy i partner w PwC, dodaje, że nierówność może mieć też charakter niedozwolonej dyskryminacji przedsiębiorców z różnych krajów.