Uwaga na oszustów skupujących zadłużone spółki

Rekordziści przejęli kilkaset spółek w finansowych tarapatach. Nie uratowało to jednak byłych prezesów przed zapłatą długów z własnej kieszeni.

Aktualizacja: 22.08.2016 08:20 Publikacja: 22.08.2016 07:55

Uwaga na oszustów skupujących zadłużone spółki

Foto: 123RF

„Zadłużoną spółkę kupię", takich ogłoszeń z numerem telefonu albo adresem e-mailowym jest bardzo dużo. Nabywca obiecuje przejęcie zobowiązań za opłatą. Nie ma przy tym znaczenia, czy są to niezapłacone faktury na rzecz kontrahentów, czy zobowiązania wobec ZUS i urzędu skarbowego.

Podejrzany proceder

Prawnicy spotykają się z przypadkami, gdzie zarząd za pozbycie się spółki z długami w wysokości 100 tys. zł musiał zapłacić od 15 do 20 tys. zł. W praktyce jednak takie transakcje nic nie dają, bo zarząd spółki ponosi pełną odpowiedzialność za długi przekraczające majątek firmy, jakie powstały w okresie jego działania. Nie ma przy tym znaczenia, czy taki dług ma charakter publiczny, czy cywilnoprawny.

Oszuści rekordziści figurują jako prezesi w 200, a nawet 350 spółkach. Nie mają żadnego majątku, a często nawet adresu zamieszkania. Dzięki temu komornik nie znajdzie u nich pieniędzy na zaspokojenie roszczeń wierzycieli. ZUS czy skarbówka, która chce ściągnąć zaległe składki czy podatki, szybko więc zwraca się z takimi roszczeniami do byłych władz spółki. Zgodnie z przepisami, jeśli takie długi przekroczą majątek spółki, zarząd powinien ogłosić jej upadłość. Jeśli tego nie zrobi, członkowie zarządu spłacają zadłużenie z własnej kieszeni.

– Przestrzegamy przed korzystaniem z takich cudownych ofert na pozbycie się długów, bo są po prostu nieskuteczne – mówi Radosław Milczarski z centrali ZUS w Warszawie. – Jeśli spółka wpadnie w tarapaty finansowe, lepiej przyjść do nas, gdzie specjalny doradca pomoże wyjść z zadłużenia. – Zaległe składki można rozłożyć na raty, co ułatwi wyjście z zadłużenia.

Gdy to się nie uda, członkowie zarządu próbują przed sądem zdjąć z siebie odpowiedzialność za takie zadłużenie, twierdząc, że postępowanie egzekucyjne zostało przeprowadzone niezgodnie z procedurą. Nie można było więc skutecznie przenieść na nich odpowiedzialności za długi. Sądy w takich procesach stają jednak po stronie organów publicznych. A prezes, który się przeliczył, dostaje do zapłacenia dług, który będzie mu wisiał nad głową do końca życia.

Szukanie majątku

W przypadku ZUS i skarbówki takie transakcje nie mają więc praktycznie znaczenia. Inaczej jest w przypadku kontrahentów spółki.

– Takie działanie utrudnia ściąganie należności na rzecz innych firm – zauważa prezes firmy zajmującej się windykacją, który chce pozostać anonimowy.

– Taki sposób na unikanie spłaty długów jest znany od lat. Był masowo stosowany w 2009 r., gdy w biznes uderzył kryzys gospodarczy. Ostatnio znowu odnotowujemy takie przypadki. Przez te wszystkie lata nic jednak się nie zmieniło i kolejne osoby wpadają w pułapkę zastawioną przez oszustów.

Sprzedaż zadłużonej spółki, by pozbyć się odpowiedzialności, to nie jest pomysł nowy. Dlatego przepisy prawa upadłościowego (art. 11 i 21) przewidują, że w razie niewypłacalności zarząd jest zobowiązany ogłosić upadłość. Inaczej jego członkowie przejmują odpowiedzialność za długi i mają obowiązek spłacić je z własnej kieszeni. Podstawę dochodzenia należności publicznoprawnych, czyli podatków i składek na ubezpieczenia społeczne, daje art. 116 ordynacji podatkowej.

– Zdarza się jednak, że sprzedaż zadłużonej spółki skutecznie utrudnia dochodzenie należności – tłumaczy prezes firmy windykacyjnej. – Skupujący długi nie podają żadnego adresu do korespondencji, a sądy rejestrowe bez skutku wymagają uzupełnienia tych informacji. Nawet jeśli uda się obciążyć odpowiedzialnością za długi poprzedni zarząd, okazuje się, że jego członkowie zdążyli już przepisać majątek na członków rodziny albo podstawione osoby. Taki majątek można odzyskać, ale to bardzo kosztowne i długotrwałe postępowanie. Wielu przedsiębiorców woli więc machnąć na to ręką. A biznes oszustów się kręci od lat i państwo na to nie reaguje.

Wzmocnienie sądów

Dobrym rozwiązaniem mogłoby być wzmocnienie sądów rejestrowych, które już teraz zgodnie z przepisami powinny pilnować kondycji finansowej spółek zarejestrowanych w Krajowym Rejestrze Sądowym. Służy temu np. coroczne składanie sprawozdań finansowych spółek. Jeśli wynika z nich, że dany podmiot ma długi, sąd może wymusić na nim postępowanie naprawcze.

– Sądy rejestrowe powinny też wnikliwie badać transakcje sprzedaży zadłużonych spółek, bo praktycznie zawsze chodzi o ominięcie obowiązku spłaty zadłużenia – dodaje windykator.

Długi na życzenie

Do niewypłacalności firm nie jest potrzebny kryzys gospodarczy. Wystarczy, przeinwestowanie w nową siedzibę, zbyt wysokie wynagrodzenia albo za dużo umów leasingowych na nowe pojazdy.

Najczęściej na pierwszy ogień idą wtedy składki ZUS za pracowników, które firma przestaje odprowadzać.

Opinia

prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego

Osoba skupująca zadłużone spółki i obiecująca bezpieczeństwo członkom zarządu zawsze się znajdzie. Jedyna rada w takim przypadku to uświadomienie prezesom, że taka transakcja nie zdejmie z nich odpowiedzialności za niespłacalne zobowiązania spółki, jakie powstały w czasie, gdy nią kierowali. Uważam, że sądy rejestrowe już teraz mogłyby lepiej kontrolować finanse spółek, aby nie dochodziło do ich zadłużania ponad miarę. Brak takiej kontroli może się skończyć jak w przypadku Amber Gold. Dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie możliwości testowania przez sądy płynności finansowej spółek, co pozwoliłoby na eliminowanie z rynku podmiotów, które nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań.

„Zadłużoną spółkę kupię", takich ogłoszeń z numerem telefonu albo adresem e-mailowym jest bardzo dużo. Nabywca obiecuje przejęcie zobowiązań za opłatą. Nie ma przy tym znaczenia, czy są to niezapłacone faktury na rzecz kontrahentów, czy zobowiązania wobec ZUS i urzędu skarbowego.

Podejrzany proceder

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a