Plan miejscowy a zakładanie firmy: Miał być tylko tartak a była też produkcja ogrodzeń i skład węgla

Władze gminy mogą żądać od przedsiębiorcy, by zaprzestał działalności na swojej nieruchomości, jeżeli narusza ona ustalenia miejscowego planu.

Aktualizacja: 20.08.2016 16:47 Publikacja: 20.08.2016 05:30

Plan miejscowy a zakładanie firmy: Miał być tylko tartak a była też produkcja ogrodzeń i skład węgla

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Maria i Wojciech C. poskarżyli się wójtowi wsi, w której mieszkali na Jana Z. właściciela tartaku. Tłumaczyli, że początkowo prowadził on na swojej nieruchomości tylko tartak i nie było to dla nich nadmiernie uciążliwe. Sąsiad jednak postanowił rozszerzyć swoją działalność gospodarczą na produkcję ogrodzeń betonowych oraz skład węgla. Od tej pory ich życie to udręka. Hałas jest nie do zniesienia. Pyli się też z węgla.

Wójt przyjrzał się przedsiębiorstwu Jana Z. W tym celu zlecił m.in. kontrolę wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska. Na jej podstawie ustalił, że Jan Z. prowadzi swoją działalność niezgodnie z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W związku z tym nakazał mu przywrócić poprzedni sposób zagospodarowania działki, na której znajdował się tylko tartak. Powołał się przy tym na art. 59 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Decyzji wydanej w tej sprawie nadał rygor natychmiastowej wykonalności.

Dwa odwołania

Właściciel tartaku nie był zadowolony z niekorzystnej dla siebie decyzji. Złożył więc odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gliwicach. Jego zdaniem nie doszło do przekroczenia norm hałasu. Taką samą działalność w tym samym miejscu prowadził też poprzedni właściciel nieruchomości i nikomu to nie przeszkadzało.

Według niego niezasadne są również stwierdzenia wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, że pryzmy węgla są wyższe od ogrodzenia i mogą stanowić źródło emisji pyłów na teren sąsiedniej nieruchomości. Co ciekawe decyzja wójta nie podobała się również Marii i Wojciechowi C. Złożyli oni także odwołanie do SKO. Zarzucili w nim, że wójt nie postarał się. W żaden bowiem sposób nie określił na czym ma polegać przywrócenie stanu zagospodarowania z przeszłości. Z tego powodu trudno będzie wyegzekwować wykonanie decyzji wydanej w sprawie.

Decyzja uchylona

SKO uchyliło decyzję wójta w całości. Jak tłumaczyło SKO, decyzja została wydana na podstawie art. 59 ustawy o planowaniu. Przepis ten wszedł w życie 11 lipca 2003 r. wraz z całą ustawą. Nie zawierała ona jednak jakiegokolwiek przepisu przejściowego, dzięki któremu zgodnie art. 59 ust. 3 miałaby zastosowanie również do stanów faktycznych sprzed 11 lipca 2003 r.

Natomiast poprzednio obowiązująca ustawa, tj. z 7 lipca 1994 r. o zagospodarowaniu przestrzennym, nie zawierała żadnego przepisu będącego odpowiednikiem art. 59 ust. 3.

Tym samym – w opinii SKO – organy administracji publicznej nie dysponują niezbędnym upoważnieniem do sankcjonowania podobnych przypadków przed dniem 11 lipca 2003 r.

Kolegium zauważyło też, że nawet gdyby zmiana zagospodarowania terenu nastąpiła już po dacie wejścia w życie obowiązującej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, to i tak wójt nie mógłby wydać tego typu decyzji. Przepis ten odnosi się tylko i wyłącznie do zmiany zagospodarowania działki w przypadku braku planu miejscowego. Natomiast dla terenu stanowiącego własność Jana Z. obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.

A gdzie druga strona medalu

Skargę na decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach złożyli Maria i Wojciech C. Zarzucili w niej, że SKO rozpoznało sprawę jedynie pod kątem ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, co było niewystarczające. Zdaniem skarżących SKO, w ślad za wójtem, nie ocenił całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego.

Poza tym prowadzona działalność tartaczna przekracza dopuszczalne normy hałasu, co negatywnie oddziałuje na środowisko oraz na ich działkę. Oznacza to, że SKO powinien zająć się problemem szerzej, a mianowicie sięgnąć po inne przepisy a tego zwyczajnie nie zrobił. Chodzi o przepisy ochrony środowiska a także dwa rozporządzenia, tj. ministra infrastruktury z 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych rozporządzenia oraz ministra gospodarki z 28 marca 2013 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy urządzeniach energetycznych.

Zdaniem małżeństwa C. maszyny na sąsiedniej działce znajdowały się bezpośrednio pod liniami energetycznymi lub w odległości mniejszej niż 30m od skrajnych przewodów tych linii, a to było sprzeczne z tymi przepisami.

WSA przyznał rację Marii i Wojciechowi C. Jego zdaniem art. 59 ust. 3 ustawy o planowaniu zakłada, że w przypadku zmiany zagospodarowania terenu, bez uzyskania decyzji o warunkach zabudowy, wójt, burmistrz albo prezydent miasta może, w drodze decyzji, nakazać właścicielowi lub użytkownikowi wieczystemu nieruchomości: wstrzymanie użytkowania terenu, wyznaczając termin, w którym należy wystąpić z wnioskiem o wydanie decyzji o ustaleniu warunków zabudowy, albo zdecydować o przywróceniu poprzedniego sposobu zagospodarowania.

Sąd podkreślił jednak, że istnieje też bogate orzecznictwie dotyczące art. 59 ust. 3. Wynika z niego, że może mieć on zastosowanie również do terenów objętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

Poza tym z wyroków sądowych wynika, że uprawnienie wynikające z tego przepisu może być realizowane także w przypadkach zaistniałych po 11 lipca 2003 r. Stąd odmienne stanowisko SKO nie może zostać zaakceptowane.

Według WSA Maria i Wojciech C. mają rację, że SKO nie rozpatrzyło wszystkich zarzutów odwołania. Nawet, jeśli uznawało je za niezasadne, powinno było dać temu wyraz w swej decyzji, czego wymagała zasada dwuinstancyjności (art. 15 k. p. a.). Były to zarzuty o tyle istotne, że przynajmniej w części prowadziły do wykazania zintensyfikowania dotychczasowej działalności firmy Jana Z.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 29 lipca 2016 r. II SA/Gl 451/16.

Maria i Wojciech C. poskarżyli się wójtowi wsi, w której mieszkali na Jana Z. właściciela tartaku. Tłumaczyli, że początkowo prowadził on na swojej nieruchomości tylko tartak i nie było to dla nich nadmiernie uciążliwe. Sąsiad jednak postanowił rozszerzyć swoją działalność gospodarczą na produkcję ogrodzeń betonowych oraz skład węgla. Od tej pory ich życie to udręka. Hałas jest nie do zniesienia. Pyli się też z węgla.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego