Inwestycje publiczne w Polsce, w których wydatkowane są środki publiczne, w tym te pochodzące z Unii Europejskiej, to niejednokrotnie także źródło konfliktów pomiędzy wydającym te środki sektorem publicznym a realizującym daną inwestycję przedsiębiorcą, a więc sektorem prywatnym.
Praktyka pokazuje, że jednymi z najbardziej narażonych na spory sądowe z sektorem publicznym branż w Polsce są branża nieruchomości oraz budowlana, szczególnie w obszarze infrastrukturalnym. Przedsiębiorcy skarżą się przy tym na wielomiesięczne (często wieloletnie) procesy, a tym samym na niezwykle długi czas odzyskiwania należności. Są to bowiem zazwyczaj złożone procesy, o bardzo wysokiej wartości przedmiotu sporu, wymagające przeprowadzenia nie tylko dość obszernego postępowania dowodowego, ale i tzw. wiedzy specjalnej, wymagającej zaangażowania biegłych przeróżnych specjalności.
Nie o wszystkim musi rozstrzygać sąd
Według raportu Banku Światowego „Doing Business in Poland" za 2016 rok dochodzenie roszczeń w Polsce trwa średnio ok. 685 dni, czyli prawie dwa lata. Po stronie sektora prywatnego, dla przedsiębiorcy, oznacza to często „zamrożone" aktywa i uwikłanie się w kosztowne pod względem czasowym i finansowym procesy. Dla sektora publicznego, tego rodzaju kosztowne spory, to także jeden z czynników negatywnie wpływających na gospodarkę.
Remedium na tę sytuację miały być między innymi przepisy ustawy o wspieraniu polubownych metod rozwiązywania sporów, które weszły w życie 1 stycznia 2016 roku. Przepisy tej ustawy istotnie wzmocniły mediację jako alternatywny dla postępowania sądowego sposób zakończenia sporu. I o ile mediacja gospodarcza w obszarze sektora prywatnego została dobrze przyjęta przez rynek, o tyle liczba zawartych ugód, zwłaszcza tych z sektorem publicznym, nadal nie jest imponująca. O zaletach mediacji nie trzeba już nikogo przekonywać: to zarówno czas rozwiązania sporu (zazwyczaj ok. kilku tygodni) jak i pieniądze (mediacja kosztuje kilkakrotnie mniej niż prowadzenie sporu sądowego).
Niestety, mediacja z sektorem publicznym to wciąż marzenie przedsiębiorców. Barierą jest przede wszystkim mentalność urzędników, którzy po prostu boją się zawierania ugód z przedsiębiorcami, aby nie być posądzonym o niegospodarność w wydatkowaniu finansów publicznych. Częściowo ich strach był uzasadniony rygorem polskich przepisów ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Reprezentując więc jednostkę sektora finansów publicznych, niejednokrotnie wolą, aby spór rozstrzygnął sąd, na który spada niejako odpowiedzialność za rozwiązanie konfliktu i ustalenie kwot poszczególnych roszczeń w końcowym wyroku.