Od Hrubieszowa po Świnoujście kraj zalewają stragany, namioty, targowiska, rożna, budki z lodami, goframi, piwem i słodyczami. Pęcznieją pensjonaty, agroturystyczne gospodarstwa i hoteliki. Wypełniają się turystami i dziećmi martwe od zimy sklepiki. Drobne warsztaty zatrudniają dodatkowych pracowników, na ulice nadmorskich metropolii wyjeżdżają dorożki i taksówki z balonikami. Turystyczny interes kwitnie, bez względu na pogodę, porę dnia i nocy. Sezonowi przedsiębiorcy mają te same problemy, co ich koledzy, którzy działają przez cały rok. Miewają jednak dodatkowe rozterki. Jak zarobić tyle, by dało się za to przeżyć jesienno-zimowy dołek. Kiedy rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu? Gdzie znaleźć solidnych i wiernych pracowników, by szybko nie uciekli do konkurencji? Jak bezinwestycyjnie poszerzyć grono klienteli? Czy rezultaty finansowe ostatniego sezonu pozwalają na utrzymanie dotychczasowego profilu prowadzonej działalności? Co zrobić z tzw. tymczasowymi obiektami, czyli „siedzibami firm, które służą do prowadzenia handlu i innych czynności gospodarczych? Na marginesie, to mogą one od stycznia tego roku być użytkowane aż 180 dni w roku a nie 120, jak było przed nowelizacją Prawa budowlanego. Jak przygotować się do czarnego scenariusza, gdy interes padnie? Czy już pora na dywersyfikację działalności, produktów czy finansowania?

Przedsiębiorcy sezonowi powinni pamiętać, że aby utrzymać aktualnych klientów oraz zdobyć nowych, firma musi ciągle szukać świeżych rozwiązań. I to jest chyba ta naczelna zasada, której muszą się trzymać przedsiębiorcy. Trzeba też pamiętać, że koniec sezonu nie oznacza końca wysiłków firmy. Jesienny spokój nie może rozleniwiać. To pora na przygotowanie się do nowego sezonu - z pewnością jeszcze lepszego.