Pewnego marcowego dnia doktor Piotr N. poślizgnął się na nieodśnieżonych schodach banku i upadł, łamiąc kłykieć boczny lewej kości piszczelowej. Mimo operacji nastawienia kości, a potem rehabilitacji, do dziś nie wrócił do takiej sprawności, jak przed wypadkiem, porusza się przy pomocy kul, przyjmuje silne leki przeciwbólowe i wymaga pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach. Powiatowy zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności na stałe zaliczył Piotra N. do grupy osób o znacznym stopniu niepełnosprawności.
Stracił intratne zlecenia
Za brak należytej czystości na posesji banku odpowiedzialna była firma X. Do jej ubezpieczyciela doktor N. zwrócił się z żądaniem zapłaty zadośćuczynienia, zrekompensowania utraconych dochodów oraz wypłaty renty wyrównawczej. Argumentował, że złamanie nogi nie tylko spowodowało cierpienia fizyczne i psychiczne, ale także pozbawiło go części dochodów.
Bo chociaż przed wypadkiem Piotr N. był już emerytem, to bardzo aktywnym zawodowo - prowadził dobrze prosperujący prywatny ośrodek medycyny pracy, miał sporo zleceń od firm i urzędów z zakresu tzw. profilaktyki opieki zdrowotnej. Świetnie zarabiał - jego dochody za lata tuż przed wypadkiem oscylowały wokół 200 tys. zł rocznie.
Po wypadku doktor N. nie mógł wykonywać żadnych czynności zawodowych, stracił też niektórych zleceniodawców. Nadal musi ograniczać wykonywanie zawodu lekarza medycyny pracy, bo z powodu problemów z poruszaniem się, nie jest zdolny świadczyć usług w firmach, w których niezbędna jest obecność lekarza na terenie zakładu pracy. Pacjentów przyjmuje tylko w swoim gabinecie, przez co jego dochody spadły do poziomu 7-8 tys. zł miesięcznie.
Doktor N. wyliczył swój utracony dochód za pięć miesięcy po wypadku na 45 tys. zł. Należność z tytułu skapitalizowanej renty wyrównawczej oszacował na ponad 102 tys. zł. Biorąc zaś pod uwagę wysokość dochodu uzyskiwanego przed wypadkiem, renta uzupełniająca „na przyszłość" powinna jego zdaniem wynieść 4.847,83 zł miesięcznie. Swoją krzywdę poszkodowany wycenił natomiast na 53 tys. zł.