Wysoka renta wyrównawcza dla emeryta z dobrze prosperujący biznesem - wyrok Sądu Apelacyjnego

Czy blisko 5 tys. zł comiesięcznej renty dla 73-letniego emeryta prowadzącego własną działalność gospodarczą to wygórowana kwota? Nad takim pytaniem musiały się zastanowić sądy rozstrzygające powództwo emerytowanego lekarza.

Aktualizacja: 07.07.2018 09:38 Publikacja: 07.07.2018 08:00

Wysoka renta wyrównawcza dla emeryta z dobrze prosperujący biznesem - wyrok Sądu Apelacyjnego

Foto: 123RF

Pewnego marcowego dnia doktor Piotr N. poślizgnął się na nieodśnieżonych schodach banku i upadł, łamiąc kłykieć boczny lewej kości piszczelowej. Mimo operacji nastawienia kości, a potem rehabilitacji, do dziś nie wrócił do takiej sprawności, jak przed wypadkiem, porusza się przy pomocy kul, przyjmuje silne leki przeciwbólowe i wymaga pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach. Powiatowy zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności na stałe zaliczył Piotra N. do grupy osób o znacznym stopniu niepełnosprawności.

Stracił intratne zlecenia

Za brak należytej czystości na posesji banku odpowiedzialna była firma X. Do jej ubezpieczyciela doktor N. zwrócił się z żądaniem zapłaty zadośćuczynienia, zrekompensowania utraconych dochodów oraz wypłaty renty wyrównawczej. Argumentował, że złamanie nogi nie tylko spowodowało cierpienia fizyczne i psychiczne, ale także pozbawiło go części dochodów.

Bo chociaż przed wypadkiem Piotr N. był już emerytem, to bardzo aktywnym zawodowo - prowadził dobrze prosperujący prywatny ośrodek medycyny pracy, miał sporo zleceń od firm i urzędów z zakresu tzw. profilaktyki opieki zdrowotnej. Świetnie zarabiał - jego dochody za lata tuż przed wypadkiem oscylowały wokół 200 tys. zł rocznie.

Po wypadku doktor N. nie mógł wykonywać żadnych czynności zawodowych, stracił też niektórych zleceniodawców. Nadal musi ograniczać wykonywanie zawodu lekarza medycyny pracy, bo z powodu problemów z poruszaniem się, nie jest zdolny świadczyć usług w firmach, w których niezbędna jest obecność lekarza na terenie zakładu pracy. Pacjentów przyjmuje tylko w swoim gabinecie, przez co jego dochody spadły do poziomu 7-8 tys. zł miesięcznie.

Doktor N. wyliczył swój utracony dochód za pięć miesięcy po wypadku na 45 tys. zł. Należność z tytułu skapitalizowanej renty wyrównawczej oszacował na ponad 102 tys. zł. Biorąc zaś pod uwagę wysokość dochodu uzyskiwanego przed wypadkiem, renta uzupełniająca „na przyszłość" powinna jego zdaniem wynieść 4.847,83 zł miesięcznie. Swoją krzywdę poszkodowany wycenił natomiast na 53 tys. zł.

Takich kwot zażądał od ubezpieczyciela firmy X. Ten zaś wprawdzie uznał swoją odpowiedzialność co do zasady, ale przyznał doktorowi jedynie 22 tys. zł zadośćuczynienia. Odmówił wypłaty w zakresie roszczenia odszkodowawczego. Jego zdaniem było zbyt wygórowane.

Senior i tak mniej zarobi

Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim był innego zdania. Doszedł do wniosku, że powództwo jest uzasadnione co do zasady, jak i wysokości. W efekcie zasądził na rzecz poszkodowanego kolejne 28 tys. zł zadośćuczynienia. Dla ustalenia wysokości utraconych zarobków - co przekładało się na rentę wyrównawczą - sąd dopuścił dowód z opinii biegłego z zakresu księgowości. Opierając się na jego wyliczeniach zasądził od pozwanego ubezpieczyciela ponad 148 tys. zł tytułem skapitalizowanej renty z tytułu utraconego dochodu i po 4.847,83 zł miesięcznie tytułem renty wyrównawczej, płatnej z góry do 15 dnia każdego miesiąca. Do tego odsetki za opóźnienie.

Ubezpieczyciel zaskarżył wyrok. Przekonywał w apelacji, że stan zdrowia powoda nie wynikał wyłącznie z wypadku na bankowych schodach, ale także z wcześniejszych urazów ortopedycznych oraz z jego zaawansowanego wieku. Poza tym powód był już emerytem, czyli miał ograniczone możliwości zarobkowania, a jego stan zdrowia uległ pogorszeniu w związku ze schorzeniami onkologicznymi, a więc niezwiązanymi z wypadkiem. Zdaniem skarżącego z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika, iż lekarz po wypadku zachował przynajmniej częściowo zdolność do pracy, również w tym charakterze, co przed wypadkiem. Skarżący odwołał się do orzeczenia Sądu Najwyższego z którego wynika m.in., że roszczenie o rentę nie przysługuje osobom, które już wcześniej utraciły zdolność do pracy, np. wskutek starszego wieku, kalectwa.

Czytaj też: Trzy lata na pozew o rentę wyrównawczą

Aktywny emeryt dostaje więcej

Sąd Apelacyjny w Szczecinie wnikliwie przeanalizował opinię biegłego z zakresu medycyny pracy. Wynikało z niej, że dopiero uraz spowodowany upadkiem w banku pogłębił stopień niepełnosprawności powoda i stał się przyczyną utraty możliwości swobodnego funkcjonowania, przemieszczania, jak i wykonywania obowiązków lekarza medycyny pracy, a w konsekwencji zmniejszenia zdolności zarobkowania. I chociaż doktor N. doznał „tylko" niestabilności stawu przedniego kolanowego, to w jego przypadku skutkowało to niezwykle poważnymi następstwami.

Piotr N. przyznał, że od ukończenia 65 lat pobiera emeryturę (świadczenie to wynosi obecnie ok. 2400 zł), ale nie miało to znaczenia dla wysokości dochodów uzyskiwanych z pracy lekarza medycyny pracy. Podobnie jak wcześniej doznane urazy ortopedyczne czy dolegliwości onkologiczne. Wyjaśnił też, że obecnie pracuje 2 godziny dziennie, lecz badając pacjentów nie może długo stać, nie może też wykonywać badań okresowych pracowników, jeżeli łączy się to z badaniem środowiska pracy. Niewątpliwie stan zdrowia nie pozwala mu zawierać umów zlecenia, które miał przed wypadkiem. Został więc pozbawiony części dochodów, które miał przed wypadkiem.

– Piotr N., pomimo swojego wieku oraz schorowania nadal pracuje jako lekarz medycyny pracy. Nadal uzyskuje stosunkowo duże dochody z tego tytułu. W takiej sytuacji nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla wniosku, że powód by zaniechał pracy jako lekarz medycyny pracy w terenie, co niewątpliwie dawało mu znaczne dochody w skali miesiąca. Wbrew pozwanemu, pomimo wieku powoda, można wnioskować - zważywszy na jego ciągłą aktywność zawodową, że nadal by uzyskiwał dochody z tego typu umów – uznał sąd.

Zgodził się z pozwanym towarzystwem ubezpieczeniowym, że - jak uczy doświadczenie życiowe - osoba na emeryturze, w miarę starzenia się może mieć coraz mniejsze możliwości świadczenia pracy. Jednak dyskusyjny, bo trudno uchwytny w czasie, jest moment, w którym to nastąpi. - W ustalonym w tej sprawie stanie faktycznym nie stwierdzono, by taka sytuacja dotknęła już powoda – stwierdził sąd oddalając apelację ubezpieczyciela.

Co do wysokości zasądzonej renty wyrównawczej przypomniał, że ma ona na celu wyrównanie szkody majątkowej, powstałej wskutek utraty przez poszkodowanego zdolności do pracy, wyrażającej się utratą dochodów z pracy.

– Wysokość renty powinna odpowiadać różnicy miedzy zarobkami, jakie poszkodowany mógłby osiągnąć, gdyby nie uległ wypadkowi, a wynagrodzeniem jakie w konkretnych warunkach jest w stanie uzyskać przy wykorzystaniu swojej uszczuplonej zdolności do pracy. Szkoda wyraża się więc w różnicy między dochodami jakie poszkodowany potencjalnie by osiągał, gdyby nie doznał uszkodzenia ciała, a wszystkimi dochodami, jakie może osiągnąć bez zagrożenia zdrowia. Przy czym poszkodowany nie ma obowiązku podjęcia się każdej pracy – wyjaśnił sąd.

Stwierdził, że wskutek pogorszenia stanu zdrowia po wypadku doktor N. utracił dochód w postaci wynagrodzenia ryczałtowego w kwocie 8 tys. zł. Obecnie w pełni wykorzystuje zachowaną po wypadku zdolność do pracy jako lekarz medycyny pracy, ale nie ma realnej możliwości podjęcia innej pracy tak, by pracować w swoim zawodzie więcej niż 2 godziny dziennie. Dlatego zarzuty ubezpieczyciela o wygórowanej rencie wyrównawczej sąd uznał za bezpodstawne.

Renta wyrównawcza ustalona dla powoda na przyszłość jest dosyć wysoka, ma jednak oparcie w ustalonym w sprawie stanie faktycznym – wskazał sąd apelacyjny.

Pewnego marcowego dnia doktor Piotr N. poślizgnął się na nieodśnieżonych schodach banku i upadł, łamiąc kłykieć boczny lewej kości piszczelowej. Mimo operacji nastawienia kości, a potem rehabilitacji, do dziś nie wrócił do takiej sprawności, jak przed wypadkiem, porusza się przy pomocy kul, przyjmuje silne leki przeciwbólowe i wymaga pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach. Powiatowy zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności na stałe zaliczył Piotra N. do grupy osób o znacznym stopniu niepełnosprawności.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a