Waldemar D. wezwał zakład usługowo-handlowy, któremu jego małżonka była winna ponad 100 tys. zł, o zwolnienie od egzekucji przedmiotów zajętych przez komornika sądowego. Wyjaśnił, że komornik prowadzi postępowanie egzekucyjne przeciwko jego żonie, tytuł wykonawczy został wystawiony wyłącznie przeciwko niej, bo to jej własna firma nie spłaciła zobowiązań wobec wierzyciela. Tymczasem komornik zajął sprzęty i wyposażenie mieszkania stanowiące wyłączną własność lub współwłasność Waldemara D.: stół szklany, zestaw sześciu krzeseł z obiciem skóropodobnym, komodę dwudrzwiową w stylu nowoczesnym, telewizor wraz z pilotem, zestaw kina domowego wraz z odtwarzaczem, subwooferem, czterema głośnikami oraz pilotem, szklany stolik pod telewizor, orbitrek, stolik drewniany, barek z dwiema szufladami, komodę z sześcioma szufladami, zestaw mebli wypoczynkowych z obiciem materiałowym (wersalka plus dwa fotele), ekspres do kawy, mikrofalówkę, lodówko-zamrażarkę dwudrzwiową oraz frytownicę.
Wierzyciel chciał oddalenia powództwa, gdyż zajęte meble i sprzęt domowy zostały już sprzedane na licytacji. Wszystkie z wyjątkiem frytownicy. Małżonek zadłużonej bizneswoman zmienił więc żądanie pozwu: zwolnienie od egzekucji kwoty uzyskanej ze sprzedaży zajętych rzeczy, czyli 3795 zł.
Wszystko poszło na licytacji
Sąd rejonowy ustalił, że Beata D. jest małżonką Waldemara od 2007 r. i od tego czasu mieszka z nim w jego mieszkaniu. Adres mieszkania podawała jako miejsce prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej i odbierania korespondencji. Rok przed egzekucją małżonkowie zawarli notarialną umowę majątkową, na mocy której wyłączyli wspólność ustawową w ich związku małżeńskim. Nie dokonali jednak podziału majątku wspólnego. O fakcie zawarcia tej umowy Beata D. nie powiadomiła wierzyciela.
Jak ustalił sąd, Waldemar D. był w mieszkaniu podczas zajęcia komorniczego. Obecna była też Beata D., która poinformowała komornika, że właścicielem zajmowanych ruchomości jest jej małżonek. Mimo to komornik zabrał meble i wyposażenie mieszkania. Dwa miesiące później niemal wszystko zostało sprzedane. Tylko frytownica nie znalazła nabywcy.
Faktury to za mało
W ocenie sądu chodziło o wykazanie, do kogo w rzeczywistości należały zajęte ruchomości. Waldemar D. twierdził, że stół z krzesłami oraz ekspres do kawy wchodziły w skład wspólności ustawowej małżonków, a reszta mebli i sprzętu należała wyłącznie do niego. Zdaniem sądu I instancji Waldemar D. nie zdołał tego udowodnić. Przedstawił wprawdzie faktury wystawione na swoje nazwisko i dokumentujące zakup mebli i sprzętu już w czasie trwania małżeństwa z Beatą D., lecz nie wykazał, że pieniądze na zakup tych rzeczy pochodziły wyłącznie z jego majątku osobistego. Fakt ujawnienia danych personalnych Waldemara D. w treści faktur i rachunków to za mało, by uznać, że to z jego majątku osobistego pochodziły środki finansowe przeznaczone na zakup ruchomości.